Jak poznałam twojego ojca
powrót do forum 1 sezonu

Za co kochaliśmy "How I met your mother"? Za wyraziste postaci. Ted - emocjonalny romantyk, Barney to Barney, Robin niezdecydowana feministka, Lily miła, ale ryknąć potrafi i Marshall, który był mięciutkim marshmallowem. "How I met your father" niestety w takie charaktery nie obfituje.

Nawet jeśli któraś z postaci ma potencjał - jak Brytyjczyk - to traci go przez żenujące żarty. Dawno nie widziałam takiego siedliska nieśmiesznych, sitcomowych dowcipów jak HIMYF. Najwięcej sympatii obok niego zyskuje Wietnamka, która wydaje się mieć "drugie dno". Jej brat, Jesse, jest typowym niezdecydowanym millenialsem, który jednego wieczora wyznaje przez sen miłość Sophie, by chwilę później paść w ręce byłej. I... ta przypadłość dogania resztę bohaterów. Sophie najpierw kocha oceanologa, poźniej kocha nauczyciela, a później Jessiego, którego odrzuciła przy pierwszej możliwej okazji na początku serialu. Na końcu... odrzuca Jessiego, ale po kilku godzinach znów go chce. Jej latynoska kumpela bawi się uczuciami Brytola, który zamieszkuje z nią w Nowym Jorku po tygodniu znajomości, odrzucając rodzinę. A ta mu później mówi, że nawet nie są parą, a następnie, że ma się wyprowadzić. Barman i jego dziewczyna z kolei są tak niewyraźnie naszkicowani, że nie można mieć o nich zdania.

Jeśli miał to być paszkwil na millenialsów - chcących od życia wszystkiego, ale nie potrafiących się na nic zdecydować - to owszem, serial powinien mieć wyższą notę. Domyślam się jednak, że nie taki był jego cel, więc ode mnie 5/10.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones