W gruncie rzeczy jest to obraz dość przygnębiający. Główna bohaterka przeszła wewnętrzną przemianę, przynajmniej na pierwszy rzut oka, ale wciąż pozostaje usidlona przez swoje ego, miota nią na zmianę gniew i smutek. Wszystko to okraszone afirmacyjnymi tekstami pod koniec każdego odcinka. Na dodatek Amy nieustannie mierzy się z oporem i niechęcią ludzi, którzy ją otaczają, mimo to kontynuuje swą wędrówkę. Wciąż jednak pozostaje we mnie wielki znak zapytania jak w ogóle przyszło jej do głowy podjąć wyzwanie pogodzenia korporacyjnej rzeczywistości z duchową wolnością? Odważna próba, nie jestem jednak pewna czy udana.
Jaką przemianę? Była niezrównoważoną neurotyczką o osobowośći kruchej jak skorupka jajka i nadal taka jest.
Hmm.. serial trochę pokręcony z dziwnymi przemyśleniami pod koniec odcinka. Co prawda widziałem tylko pierwszych 5 odcinków więc nie jestem jakimś super fanem. Po prostu jak wpadnę na niego przypadkiem pstrykając po kanałach to oglądam. Ale bez rewelacji.
ogladam ten serial, bo lubie ludzi dazacych do celu, pomimo przeciwnosci losow. Mam nadzieje, ze w koncu Amy uda sie osiagnac swoj cel, chociaz jest troche jak ja: zbyt naiwna. Z bogaczami nigdy nie wygrasz, a rewolucje to sobie na fb czy twitterze mozemy prowadzic. No ale... kto wie, moze jakas 'bomba' wybuchnie w tym serialu. Nudny? Nie zabijaja, nie biegaja z bronia, nie ma wybuchow. Trzeba rozumiec, czego bohaterka chce, zeby nie zanudzic sie na smierc.