że ten serial byłby lepszy gdyby historia nie opowiadała by zupełnie nowej historii tylko ze strony żony Teda wtedy mogły by być dobre nawiązania do pierwowzoru. np. ona se siedzi przy barze z kolegą/koleżanką a w tle było by widać jak Ted i reszta tam gdzie zwykle się wygłupia.
też, tak myślę, ale już jest odc. w najnowszym sezonie w którym Ted opowiada co Matka robi w ciągu ostatnich lat, tytuł tego odc to chyba ,,how your mother met me'' więc już raczej tego nie zrobią...
To by dopiero było denne. Kto by to oglądał skoro wszyscy już wiedzą jak się poznali i jak to się wszystko skończyło? Geez...
Przecież w HIMYM nie chodzi faktycznie o to, jak Ted poznał matkę, tylko o całe perypetie po drodze, szczególnie że większość odcinków nie miała kompletnie nic wspólnego z wątkiem matki.
Szczególnie, że w tej wersji częściej pojawiał by się gość z zespołu który zawsze się wtrąca i płoną mu oczy (nie wiem jak się nazywał).
Tyle że głównym punktem była matka. Gdyby nie to nikt by tego serialu nie oglądał, bo po co, skoro jest o miliard razy lepsza The Big Bang Theory i Friends?
Friends to już nie ma za bardzo, zresztą nie chodzi mi to o jakość serialu, tylko o fakt, że nikt raczej nie oglądał dziewięciu sezonów tego serialu tylko po to, by dowiedzieć się, jak Ted poznał Tracy.
Właśnie po to wszyscy to oglądali. Żarty albo nie były śmieszne albo były zjechane od innych sit-com'ow, poziom drastycznie spadał. Tylko matka ratowała serial.
Trudno mi uwierzyć w to, żeby ktoś oglądał 9 sezonów nieśmiesznego sitcomu tylko po to, by się dowiedzieć, jak Ted poznał matkę.
To trochę smutne, bo jest cała masa świetnych seriali, nie trzeba się męczyć z tymi, których się nie lubi, tym bardziej, że można by po prostu obejrzeć tylko odcinek, w którym pokazują matkę, jeśli komuś tak bardzo na tym zależy. Co i tak jest dla mnie sytuacją absurdalną.