Jak to było podkreślane przez Franka w 5 sezonie - Claire jest niczym bez Franka, ten sezon to dokładnie pokazał.
Wielkim paradoksem tego sezonu jest fakt, że próbowali stworzyć sezon pokazujący jaką znaczącą rolę wiodą kobiety w polityce i życiu publicznym, ale niestety osiągnęli całkowicie przeciwny efekt. Claire była świetną postacią, ale tylko u boku Franica, bez niego nie jest w połowie tak wyrazista i bezwględna jak w poprzednich sezonach.
Nie rozumiem jak można z jednej strony tworzyć sezon bazując tylko na Claire pokazując że ona da radę ten sezon udźwignąć bez Franka, a jednocześnie w KAŻDYM odcinku 6 sezonu wymieniać jego imię i pokazywać jak się za nim tęskni!
BTW (spoiler alert): To chyba najgorszy plottwist w historii seriali gdy się okazuje że Doug zabił Franka żeby ten nie zabił Claire... co sprawia że Doug musi walczyć w tym sezonie z Claire. On przez moment nie był godnym przeciwnikiem dla niej, ale rozumiem, że musieli pokazać jak to silna kobieca rola pokonuje słabiutkiego mężczyznę..
Zaniżam o 2 gwiazdki za to dno, jakim był ten sezon.