Ten serial to arcydzieło w mojej opinii. Fenomenalna muzyka i aktorstwo Madsa to wisienka na tym przepysznym torcie.
Mikkelsen to Hannibal którego stawiam prawie że na równi z Hopkinsem, ale oczywiście co mistrz to mistrz:)
Ten serial jest po prostu słaby. Na forum znajdują się już tematy tłumaczące dlaczego tak jest. Ja się ograniczę do skrótu: Hannibal to filozoficzno - psychologiczny bełkot ubrany w ładniutką wizualna otoczkę, tak ładną, że aż sztuczną. Aż dziw bierze, że Bryan Fuller firmuje to coś swoim nazwiskiem. Jeśli ktoś szanuje swój czas to omijać szerokim łukiem...
Jestem na pierwszym sezonie i muszę powiedzieć ze ta ruda qrwa dziennikarka doprowadza mnie do szału . Serial jak do 3 odcinka bardzo mnie wciągnął ale ta ruda wywłoka wzbudza we mnie mordercze instynkty ...
Hmm, jak dla mnie zdecydowanie najmocniejszym punktem tego serialu (który wciąż uważam za niesamowicie klimatyczny i cudownie wysmakowany) jest relacja Hannibala i Willa - gdyby nie ta dwójka, to pomimo ciekawej fabuły, nie przyciąnęłoby mnie aż do finału - chemia między tą dwójką jest lepiej pokazana niż w niejednym tzw. związku męsko-żeńskim :)
Zacząłem oglądać serial po odświeżeniu Milczenia Owiec i Czerwonego smoka (jak dla mnie - filmy nic nie straciły przez lata). Serial również mnie urzekł (obejrzałem 4 odcinki), jednak od razu przyjmuję, że to jest INNA historia, choc w tym samym uniwersum. Mads jako Hannibal - przekonuje mnie, jednak nie widze powodow do porownan. Przede wszystkim, zachowanie hoplinsowego Hannibala podyktowane bylo tym, ze byl on w niewoli, okryty niesławą (jak i legendą) - dlatego tak jawnie igrał sobie ze wszystkimi. Tutaj Lecter jest szanowanym psychiatrą i cenionym specjalistą - chociaż swoje robi, to jednak musi się hamować. Przyznam, że każde zdarzenie powoduje ciekawość "jak Lecter teraz zareaguje", a pojedynek osobowości między psychopatą a skrajnym empatą Willem - mistrzowski. Dodam jeszcze, ze Graham zagrany jest perfekcyjnie, i totalnie miażdży Edwarda Nortona - ktory w "Czerwonym smoku" byl tak bezksztaltny, ze az mozna bylo pomyslec, ze aktor gra tam za karę.