Obecnie jestem w trakcie 4 tomu. Pieśń Lodu i Ognia, nie jest to może genialna ,,seria'',
trzyma jednak ogólnie dobry poziom. Nie będę się tu rozpisywać o książce, lecz nie
powstrzymam się przed napisaniem kilku słów o serialu.

Pierwszy sezon poniekąd był (przynajmniej dla mnie) czymś ,,nowym'', oczywiście
wpisywał się w ogólny zarys HBO sex, spiski, krew i jeszcze więcej seksu. Lecz otoczka
fantasy dawała powiew świeżości, która odróżniała serial od tego typu produkcji.
Gra o Tron (sezon I) pomimo: ucięcia/skrócenia niektórych wątków (co jest zrozumiałe by
go dostosować do długości odcinków), ,,starości'' co poniektórych głównych bohaterów,
wciskania na siłę scen erotycznych, zrezygnowania z bitew (chociaż w tym przypadku
udało się je obejść w prosty, przystępny sposób), złego dobrania niektórych aktorów i
wielu wielu innych wad. Serial w większości trzymał poziom książki i z przyjemnością go
oglądałem. przy naciąganej ocenie (z powodu uwielbienia fantasy) serial dostał 9/10

Starcie Króli (sezon II) jest natomiast nieporozumieniem, sezon odziedziczył większość
wad poprzednika lecz praktycznie żadnych jego plusów. O ile skracanie/ucinanie
niektórych wątków, znów jest zrozumiałe, o tyle (maksymalne) upraszczanie ich i
budowanie zupełnie nowych jest idiotycznym posunięciem. Przez co serial stał się
żenująco prostą, nieskomplikowaną wydmuszkom made in USA których dziesiątki na
rynku.
Zmienianie lub zamienianie wielu ważnych wątków pobocznych/głównych, lub ich
całkowite pominięcie. Zmiany charakterów/zachowań wielu postaci to tylko początek góry
lodowej. Do tego wiele scen robionych szybko po główkach na fali popularności I
sezonu, np. Bitwa o Królewską Przystań, po prostu, aż słów brak nie dość że fatalnie
wykonana, maksymalnie uproszczona i (oczywiście) bardzo zmieniona. To jeszcze (mam
nadzieję że tylko oczy mnie myliły) Stannis Baratheon atakuje w pierwszym szeregu !!
Sezon II to wstyd dla HBO, szybko wydany produkt z wieloma błędami,
niedopracowaniami i przekłamaniami. 4/10
Ogólna ocena 7/10