wypada najperw pochwalić reżysera i całą ekipę za efektowny odcinek, tym razem było widać wszystko aż za dobrze. Pretensję mam raczej do autora scenariusza. Na sztuce wojennej znam się słabo, ale Daenerys chyba za bardzo wzięła sobie do serca okrzyk, jaki w testamencie przekazała jej Missandei. Żeby władać królestwem, trzeba zasiadać na żelaznym tronie w jego stolicy. Tymczasem stolicy praktycznie nie ma, a do tronu trzeba się najpierw dokopać. Aby władać poddanymi, trzeba ich najpierw posiadać, tymczasem pod nóż, miecz, dothrackie arakhy i smoczy ogień poszła większość milionowej populacji Królewskiej Przystani. Do tego rozczarowujący nieco koniec Cersei i jej rannego (umierającego z ran?)brata-kochanka (o ile to był koniec?) przysypanych gruzami Twierdzy Meagora, plącząca się bez sensu po ulicach Arya (dobrze, że choć Sandor Clegane zachował się zgodnie z oczekiwaniami unicestwiając swojego dużego braciszka i przy okazji samego siebie).W finale szykuje się chyba poważna rozmowa pomiędzy Daenerys a Jonem, któremu ten nalot dywanowy niespecjalnie się podobał :-)
No nie, w tym świecie stolica i żelazny tron to symbole. To jak Rzym w czasach Cesarstwa i po jego upadku.
Jeżeli tron jest symbolem to na pewno nie ten brzydki z mieczy. To już lepszy ten z smoczej skały.
Tron jest symbolem władzy, kto na nim zasiada jest królem, stolica po coś powstała. to nie wczesne średniowiecze że stolica znajduje się tam gdzie król.
Owszem to symbole. I tylko i wyłącznie symbole. To, że przez lata KP było stolicą, nie oznacza, że nowy Król nie może jej przenieść. Tym bardziej, jeśli jej odbudowa nie będzie miała żadnego sensu. A Westeros to kontynent, nie państwo. Musi mieć jakiegoś władcę i gospodarkę, tak więc raczej nie można mówić o jego upadku.
jest teszcze jedna rzecz, która mnie bardzo mocno zaskoczyła-zdziwiła-zniesmaczyła? - Przez cały serial kreowano Daenerys na dobrą i Tyriona na inteligentnego po to, by uczynić z nich na końcu wariatkę i kretyna.
Akurat Danka nie miała mózgu i była średnio z sercem od samego początku.
Mnie tylko dziwi, że po paru spaleniach powinna dać sobie spokój. W środku była naprawdę wrażliwa i nie wydaje mi się, że widząc setki niewinnych, palonych żywcem ludzi, kontynuowałaby swe dzieło.
Biorąc pod uwagę przepowiednię Melisandre dla Aryi, ja mówiłem że to oczy Danki a nie Cersei, teraz już wiemy na pewno. I jeszcze te sceny na ulicach jak widzi ten dramat niewinnych ludzi którzy giną przez Dankę, prowadzi to wzorowo do tego.
Biorąc pod uwagę, że z bitwy o winterfell przeżyła połowa wojska (heh) to w Kings Landing pewnie przezyło 3/4 ludności pewnie w piwnicach...
Oj, Arya plącząca się po ulicach Królewskiej przystani, będąca nie tylko świadkiem, ale i uczestnikiem tej rzezi, którą zaserwowała Daenerys niewinnym cywilom ma jeden zasadniczy cel- Arya ją teraz za to zabije. Słusznie zresztą.
Bardzo mi się zresztą spodobała ostatnia scena odcinka, kiedy Arya odjeżdża na koniu ze spalonej doszczętnie stolicy, gdzie wiatr tylko rozwiewa popioły. Dosyć smutna to była scena, a jednak niosła jakąś nadzieję.
To bylo idiotyczne bo to byl ten sam kon, ktory przed atakiem stal przed miastem.
Mial tak samo ulozona grzywke xD zreszta od poczatku pomyslalem, ze to dawny kon Jaima celowo oddany komus innemu.
Arya w Królewskiej Przystani zażyła coś w rodzaju spaceru po mieście Drezno w nocy z 13 na 14 lutego 1945 :-)
Przyznam szczerze, że ja byłam przekonana - kiedy Arya tak biegała po mieście - że natknie się na Jona, wtedy coś się na nią zawali lub spłonie - wszystko na oczach Jona. Serio, nie wiem czemu, ale byłam pewna, że tak właśnie będzie i tylko czekałam na ten moment... Nie żebym tego chciała, ale byłam pewna, że będzie musiało coś jeszcze się stać, żeby Jonowi w końcu odrosły jaja, które zgubił gdzieś po drodze ;)
Polecam wątek z najlepszego redditowego forum o GoT, freefolk :D
https://www.reddit.com/r/freefolk/comments/bo4my6/episode_5_but_dany_attacks_the _red_keep_directly/?utm_source=share&utm_medium=web2x
Ukazuje jak to powinno się zakończyć w momencie, kiedy scenarzyści absolutnie nie mają czasu na budowanie wizerunku Daenerys jako szalonej, bo postanowili zamknąć sprawę w 6 odcinkach(sam pomysł bardzo dobry, myślę, że Martin im to powiedział i tak to załatwi w książkach(po uprzednim, ODPOWIEDNIM zbudowaniu tego szaleństwa)).
Po obejrzeniu odcinka pomyślałem sobie jak głupią śmierć otrzymał Raeghal, podczas gdy w odcinku nr. 5 mógłby służyć za rewelacyjny zapalnik Szalonej Królowej. Przy takiej ilości skorpionów miałoby to ręce i nogi, smok ginie, spada na miasto, Daenerys widząc jak umiera jej drugie "dziecko" przełącza się w głowie tryb szalonej i pali stolicę.
A tę całą zasadzkę z 4 odcinka dostrzega i rozdupca w pył ;)