Czy ktoś może mi powiedzieć, o co chodzi w ostatnim odcinku kiedy się spotykają ??
Czemu on ją przeprasza, że chciał jej coś wytłumaczyć wcześniej?? (W pewnym momencie pomyślałam, że może to, że jest gejem - bo ten gościu co wszedł do pokoju, kiedy widzieli się ostatni raz wyglądał podejrzanie )
Ale potem dodaje "złamałaś mi serce" ???????? What?? To ona ciągle o nim myslała i to ona złamała mu serce?
Wedlug mnie chodzilo o to ze ona owszem bardzo sie podobala mezczyznom ale byla zdolna ,ambitna ,nieprzecietna i uparcie dazyla do kariery ten Townes to widzial i sie przestraszyl tego ze ona zawsze bedzie lepsza od niego i w szachach i bedzie bardziej slawna niz on dziennikarz
Dlatego na koncu stal z boku i patrzyl z podziwem
A Beltik bardzo wrazliwy byl i zobaczyl ze nie znajdzie milosci u niej i odszedl Ta scena jak mowi ze odchodzi mowi duzo przez takie smutne dziecinswo ona taka byla
Beth w ogóle miała problem z relacjami z ludźmi. Nie odważyła się na prawdziwą bliskość, a bliskość czysto fizyczna zbytnio ją nie interesowała. Dlaczego? Ponieważ cały czas myślała o szachach i tylko to się dla niej liczyło. Tylko to. To nienormalne, jak padło w odcinku "DNR" Dr House'a, ale dlatego Beth była najlepsza.
w Las Vegas oszukał ją, że to jego apartament. Oszustwo wyszło na jaw kiedy do pokoju wszedł jego właściciel, kolega Townsa.
Oczywiście, że chodziło o to, że jest gejem. Jakie by to miało znaczenie dla ich potencjalnego związku, że to nie był jego apartament? Townes był zauroczony jej urodą i geniuszem, przez co mógł wysłać błędne sygnały. Gdyby nie był gejem, to ta znajomość na pewno zostałaby skonsumowana :)
To dla czego na samym końcu kiedy rozmawiają w pokoju hotelowym w Rosji :
Townes: " Złamałaś mi serce"
Ona: "Czasem mi się to zdarza"
Wtedy to nie ma sensu. Choć sam początek rozmowy wygląda rzeczywiście jakby on był gejem.
Dla mnie też to było oczywiste, że był w związku z facetem. Zauroczył się jednak jej geniuszem, osobowością, co zresztą zdarza się osobom określanym jako panseksualne.
On raczej nie był gejem a BI. Gdyby był gejem to kobieta by go nie pociągała seksualnie i nie złamałaby mu serca. Myślę że ten wątek idealnie został przedstawiony do wolnej interpretacji. Ktoś jak go sobie chce zrozumieć tak może być.
facet był gejem. gdy poznał bohaterkę miał dylemat czy faktycznie nim jest, skołowany był i w dodatku robił jej jakieś nadzieje. ostatecznie zostało na tym że pozostał homo. tyle.
Dokładnie powiedział tak "miałem nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi, a ty złamałaś mi serce". Mówi wprost, że kochał ją ale tylko jak przyjaciółkę (ponieważ jest gejem), a ją to tak zraniło, że nie odzywała się do niego przez długi czas, co złamało mu serce w przyjacielskim, nie romantycznym sensie.
Super, że to wyjaśniacie, mnie to w ogóle umknęło całkowicie i nie pomyślałabym o tym. Ale co w takim razie powiecie na to, że on w ostatniej scenie ma obrączkę na ręku?
Zupełnie tego nie wyłapałam! Byłam pod takim wrażeniem ich chemii i napięcia podczas sceny ze zdjęciami, że nawet do głowy mi nie przyszło, że on jest gejem. I do końca liczyłam na happy end z ich udziałem.
Trochę żałuję, że znalazłam twoją interpretację, bo teraz będzie mi przykro XD
Nie wiem komu konkretnie odpowiedzieć więc odpowiem wszystkim - facet nazywa się D.L Townes. D.L pochodzi od sformułowania down-low, czyli typu preferencji seksualnych, gdzie (w tym przypadku) mężczyzna) określa się jako osoba heteroseksualna, jednak lubi uprawiać seks z mężczyznami. Chcę jeszcze zwrócić uwagę na 3 fakty - gdy dochodzi do rozmowy z główną bohaterką w Rosji, Townes całuje ją w rękę. Takiego gestu nie wykonują przyjaciele, a osoby tutaj decydujące się na relacje romantyczną. Drugi fakt-na następny dzień Townes śpi na drugiej stronie łóżka, co widać po zmiętej kołdrze. Mówiąc o trzecim fakcie musimy się cofnąć o pare odcinków - gdy Townes zaprasza Beth do swojego pokoju, wkracza partner Townesa, który wcale nie jest zaskoczony obecnością Harmon, a NAWET swoim zachowaniem kibicuje, by Ci uprawiali seks. Moja teoria, podparta bardzo istotnymi szczegółami jest taka - Townes i Harmon zostali parą. Skonsumowanie związku nie zostało pokazane ponieważ było to szczere uczucie po obu stronach, które nie było wywołane tylko chęcią zaspokojenia swoich potrzeb seksualnych, co się działo w przypadku innych partnerów łóżkowych Beth. Sprawa między Townes a Harmon była zbyt intymna, żeby widz mógł zobaczyć chociażby skrawek nagiego ciała
W takim razie ich rozmowa nie ma sensu. Chyba, że możesz mi ją wyjaśnić, bo totalnie nie łapie. Kiedy ona mu złamała serce itp?
Ponieważ wyszła z pokoju i nie dała mu szansy na wyjaśnienie, tym samym zostawiając go ze złamanym sercem, ponieważ on chciał czegoś więcej
A Beth nazywa się Harmon, co po angielsku znaczy Harm On, czyli "włącz szkody/krzywdy". Dlatego jej preferencje to krzywdzenie innych, co zresztą osobiście przyznała samemu D.L. Townesowi gdy on oznajmił że w pewien sposób złamała jego serce.
Co do D.L. - ów pan tak samo nazywa się w książce, wydanej w 1983 roku, kiedy termin "down-low" nie był jeszcze popularny, i w której właściwie nie rozwija się żadna głębsza relacja pomiędzy panem Distribution List a panną Harm On, ani nie pojawia się żaden partner Townesa. Tak więc argumenty typu "on się nazywa", "kołdra była zmięta" są mocno naciągane. A gdyby zostali parą, to podejrzewam że końcówka wyglądałaby inaczej, niż przedstawienie samotnej "białej królowej" spacerującej po Moskwie.
Pan wybaczy, ale studiuję analizę filmu. Proszę więc zaprzestać nazywać fakty naciąganymi, gdyż każdy kadr jest dokładnie przemyślaną kompozycją elementów, a dostrzeganie każdego szczegółu i jego interpretacja, jest właśnie tak zwaną analizą filmu
Zachęcam podjęcie wspomnianych studiów by móc się rzetelnie wypowiadać w określonym temacie, a dodatkowo zarzucać komuś fałsz
Nalegam, by zdefiniował Pan przytoczony przez siebie typ argumentacji oraz słowo pozamerytoryczny, a następnie wskazał fragmenty moich wypowiedzi, w których rzekomo ją zastosowałam . Ośmielę się zauważyć, że nie może Pan przytoczyć moich słów w tym kontekście, gdyż to nie miałoby żadnego sensu, zważając na, notabene niezbyt trafne z Pana strony, rzeczywiste znaczenie użytych sformułowań
To jest typ argumentacji "studiuję, więc się znam".
Otóż dawno, dawno temu był sobie taki serial "Gra o tron". I w tym serialu był taki chłopczyk, który ciągle mówił "ja jestem królem" (więc macie się słuchać). Jego dziadziuś zauważył: "jeżeli ktoś musi ciągle powtarzać, że jest królem, to taki ktoś nie jest prawdziwym królem".
A co do analiz, krytyków itd. przytoczę taką anegdotę. W 2009 roku na maturze z języka polskiego pojawił się do interpretacji tekst niejakiego Jerzego Sosnowskiego. Tak się złożyło, że żona tego pana jest polonistką, więc postanowili się pobawić i ów pan dostał do napisania arkusz maturalny z jego twórczością. I co? I mało brakowało, a by nie zdał. Bo ktoś - właśnie ci, którzy studiowali, więc wiedzieli - wiedzieli lepiej, co autor miał na myśli.
Myli pan pojęcia - dzielę się swoją wiedzą, którą nabyłam w trakcie studiów, które trwają już 3 rok i od 3 lat analizuje filmy. To tak jakby spierał się pan z dowolną inną osobą, która się na czymś zna, a Pana niewiedza i niedouczenie, a także przerośnięte ego przejawiają się w słowach nie możesz się wypowiadać bo się na czymś znasz. To niedorzeczne. Proszę spytać absolwenta elektrotechniki o wiedzę w tej dziedzinie, a następnie powiedzieć, że to co mówi jest jest bezsensowne bo PAN się zna lepiej. To zadziałało w zupełnie inną stronę - Pan nie ma o czymś pojęcia, to że się Pan wypowie to już pominę, ale że zarzuca Pan innym fałsz to jest śmieszne
Jakąż to wiedzą? Jak popełniać błędy logiczne? No to gratuluję takich studiów. Dziękuję, nie skorzystam.
P.S.
Kolejny przykład pozamerytorycznej argumentacji ad personam. Nie masz zielonego pojęcia o czym ja mam pojęcie, a o czym nie. Tutaj pojawia się reakcja obronna - ktoś ma inne zdanie => nie zna się. Nie życzę sobie takich implikacji.
A co do absolwentów elektrotechniki, zabawne, że o tym wspominasz. Taka anegdota, z życia wzięta. Kiedyś miałem TV kablową i sygnał był zakłócony. Wezwałem więc "absolwenta elektrotechniki" jak się okazało do naprawy tego, który stwierdził, że kabel RTV przechodzi za blisko kaloryfera więc sygnał jest zakłócony. Niestety, "JA znam się lepiej", i okazało się, że ów "absolwent" podpiął na lewo swojemu znajomemu TV do mojego kabla.
Jaki z tego morał? Otóż taki, że osoba "uczona w piśmie" może użyć swojej wiedzy na dowodzenie tego, co chce dowieść.
Nie jesteśmy na Ty. Pozwolę sobie zauważyć, że przykład który podałam był najbardziej prostym jaki tylko mógł być. Zabawne jest natomiast to, że wyżej Pan przyznał, że jest całkowitym nieukiem, co potwierdza Pana nastawienie i sformułowania co ma kołdra do czegoś. Pozostawię to bez dalszego komentarza, bo już wiem, że nie warto
Czyli dalej zero argumentów oprócz ad personam. Brawo.A co do "ty" to jest coś takiego jak netykieta, która mówi, że w internecie wszyscy są równi, więc zwracają się per "ty". Więc tak, jesteśmy na ty.Jestem całowitym nieukiem, bo jak powiedział Sokrates - "wiem, że nic nie wiem", w przeciwieństwie do studętek które uważają że wszystkie rozumy pozjadały,
Gratuluję cierpliwości w rozmowie z tym czymś. Aż mi szczęka opadła na widok siły argumentów "Mam rację, bo studiuję jakiś tam kierunek. xD" Jakbym czytał wypowiedzi Barbary Białowąs, która mimo zerowej wiedzy, czy też talentu tworzenia filmów przekrzykiwała krytyków filmowych, że ona wie lepiej i jej film to arcydzieło.
A Tobie życzę więcej pokory. Harry w tym wątku i poniżej wszystko Ci wytłumaczył, również i ja uważam, że nawet reżyserowi nie przeszło przez chwilę przez myśl to, co sobie ubzdurałaś. I nie, nie mówimy do nikogo na pan w internecie tak samo jak zgodnie z angielską etykietą nie mówimy per pan do osób postronnych w UK. Pisząc w ten sposób możesz się tylko niestety ośmieszyć.
Jprdl XDDD laska chyba milion razy napisala czemu tak uwaza a nie że studiuje i się zna xd mowi ze ma was za "inteligentnych" ale jak dla mnie to chyba musicie byc uposledzeni jak nie widzicie tego co jest czarno na bialym XDD dla mine tez teoria slaba ale dostalem drgawek jak czytam wasze komentarze z dupy