Sama historia dość ciekawa, natomiast uważam, że początkowe słyszenie przez główną bohaterkę głosów w domu, rozmowy z postaciami w telewizorze i abstrakcyjność całej przemiany byłyby idealnym wprowadzeniem do ciekawszego zakończenia: cała przemiana była wytworem wyobraźni, wynikającym z choroby psychicznej głównej bohaterki. Ja dodałbym po finale odcinka dodatkowe sceny z flashbackami, które pokazywałyby, że po otrzymaniu na imprezie kremu bohaterka faktycznie dostała wysypki, faktycznie zamówiła dodatkowe kremy (po "rozmowie" z wyłączonym telewizorem), faktycznie dostała wysypki, mimo to stosując krem, który tylko pogarszał jej stan... faktycznie zabiła i wypchała męża... natomiast w momencie wypychania go przyjechała policja (z którą przecież jej mąż (funkcjonariusz) rozmawiał w momencie zabójstwa więc logiczne, że znając go, pojechaliby sprawdzić co się stało... i puenta: tę całą piękną scenę z osiągnięciem lepszego wyglądu i akceptacji "koleżanek" wyobraża sobie siedząc w stanie katatonii w jakimś zamkniętym ośrodku psychiatrycznym.
Ale przecież finał (jak i cały odcinek) można właśnie dowolnie interpretować. Gdyby wyjaśnili wszystko jak krowie na rowie, że to były tylko halucynacje dostalibyśmy dużo gorszy finał.
To właśnie to, że odcinek został zrobiony tak a nie inaczej doprowadziło do twojej interpretacji, a to chyba fajnie, nie?