Szef Portorykańczyk, pani komendant czarna, policjant murzyn ma mamę lekarkę mieszkającą w 1000 metrowym pałacu, a biała policjantka to była narkomanka z biednej, patologicznej rodziny. Od poprawności politycznej zęby bolą...

A czy przypadkiem w policji w wielkich miastach nie ma większego procenta ciemnoskórych i Latynosów niż wśród ludności? Z jednej strony to możliwość kariery, z drugiej kiepskie place. Kiedyś dominowali policjanci pochodzenia irlandzkiego i czy też przeszkadzało?

Ok, ok - całkiem inne przekrój demograficzny, co miasto, dzielnica czy nawet ulica to jest inaczej. Ale nie to mnie raziło a to że "murzyn ma mamę lekarkę mieszkającą w 1000 metrowym pałacu, a biała policjantka to była narkomanka z biednej, patologicznej rodziny". Tak samo jak hakerzy czy genialni informatycy to obowiązkowo czarni. Takie czasy nastały. Słyszałeś na pewno jakie wątki muszą być poruszone w filmie aby w ogóle miał szansę na Oskara ? No właśnie. Pozdr !

Kiedyś kino, czy telewizja w PRL-u też usiłowało zmieniać schematy myślenia. Przypomnij sobie, że kiedyś "miastowi" odczuwali swą wyższość nad "wsiokami". Czasem dlatego, że mieszkają w bloku z centralnym i łazienką, pracują 46 godzin w tygodniu w fabryce i mogą jeździć na wczasy FWP. Na tle tego życie ówczesnego rolnika indywidualnego było nie do pozazdroszczenia. A tak naprawdę większość mieszkańców miast ma w nieodległej przeszłości przodków ze wsi, a kiedyś znacznej różnicy wykształcenia nie było. Seriale takie jak "Dom", czy "Droga" pokazywały drogę awansu chłopaka ze wsi w socjalistycznym mieście. W USA starają się przekonać nie tylko "białych" (niby dlaczego nie nazywają ich Euroamerykanami w analogii do Afroamerykanów, może jeszcze Azjatoamerykanie), ale też różnobarwne mniejszości etniczne, że można wyrwać się ze schematu. Nie ma upośledzeń rasowych, które uniemożliwiają wykonywanie jakiegoś zawodu, ani genetycznych predyspozycji (no może poza piciem wysokoprocentowych alkoholi, tu zwłaszcza Azjaci wymiękają w konkurencji z Europejczykami).