Chyba najgorszy serial komediowy, jaki widziałam. Nieśmieszny, wulgarny, prostacki. Myślałam, że będzie to serial o tym, jak zabawna jest czasem praca w gastro plus jakieś ciekawe wątki obyczajowe. Od pierwszego odcinka już widziałam, że totalnie się pomyliłam, a serial jest raczej z gatunku.... tanich. Dociągnęłam do końca. W ciągu 6 sezonów zaśmiałam się może 3 razy. Jestem fanką "ostrych" żartów, ale te są po prostu tak prostackie, że aż nieśmieszne. Najczęściej przy oglądaniu tego serialu towarzyszyło mi jedno uczucie - obrzydzenie. Większość moich znajomych polecała serial, mówiąc: "Zobaczysz, pokochasz Max, ona jest super! I te jej żarty!". Serio? Wulgarna baba z cyckami na wierzchu, której żarty bazują głównie na własnym puszczalstwie i alkoholizmie? Pomijając już irytującą Max (Caroline była dla mnie bardziej znośna), to serio bawią kogoś rynsztokowe żarty o innych narodowościach, gagi typu wody odchodzące Sophie w restauracji albo fekalia z kanalizacji spadające na głowę Caroline? Postaci są beznadziejnie przerysowane, a z sezonu na sezon przerysowane je jeszcze bardziej... Co za dużo to niezdrowo. Nieśmieszny żart za drugim razem nie staje się bardziej śmieszny, tylko niesmaczny. Jakieś punkty na plus? Niektóre wątki obyczajowe i postać Earla. Poza tym dno, dno i metr mułu.