mocne wejście w nowy sezon!
Odcinek skupił się na relacjach House/Willson co zrozumiałe po finale poprzedniego sezonu. "dying changes everything" z początku wydaje się być dość przewidywalne. House nie czuje się winny śmierci Amber, próbuje zatrzymać Willsona w szpitalu używając starych, właściwych mu chwytów czyli najpierw nazwywa go idiotą a potem próbuje szantażować.Jednak na zakończenie odcinka otrzymujemy małą niespodziankę dotyczącą Willsona. Jak się okazuje powodem, dla którego chce on odejść ze szpitala jest nie śmierć Amber, ale to co przez tą śmierć sobie uświadomił. Mianowicie, że jego przyjaźń z House'em bardziej przypomina pasożytnictwo niż prawdziwą przyjaźń.
Okej. Może to nie jest odkrycie na miarę szoku, ale otwiera ciekawą perspektywę na przyszłe odcinki i cały sezon. W końcu House będzie się musiał trochę wysilić i nagimnastykować co jak przypuszczam wszyscy z chęcią zobaczymy:)
cieszę się, że scenarzyści House MD nie idą na łatwiznę:)
Podpisuję się pod wpisem Shann. Odkrycie przez House'a prawdziwej natury jego relacji z Wilsonem nie jest dla widzów niespodzianką. Ciekawy zaś był sposób dochodzenia przez House'a do ostatecznych wniosków. Myślał, że jego przyjaźń z Wilsonem jest pewna. Myślał, że wyzwiska i szantaż wystarczą by zatrzymać Wilsona. Wcześniej skutkowały wobec innych, dlaczego więc teraz miałoby być inaczej? Potem House sięgnął po rzadziej stosowany środek. Przeprosił i przyjął na siebie winę za śmierć Amber. Ale to też nie odniosło skutku. Było już zbyt późno na słowa. Wilson odchodząc wyznał, że ich przyjaźń była fikcją. To zaskoczyło House'a nie na żarty, jakby nagle odkrył, że grawitacja nie istnieje. Szok. Co on teraz pocznie?
Jestem ciekawa. A Wy?
Chyba każdy po tej ostatniej scenie zadaje sobie to pytanie... Mam nadzieje, że do House coś dotrze, ale z drugiej strony nie chce żeby się zmienił - w końcu za ten jego sarkazm go kochamy :)
Moim skromnym zdaniem odcinek był kiepski. Spodziewałem się czegoś więcej. 1. House był niestety tylko przez jakiejś pół odcinka. 2. Trzynastka wkur*iała mnie bardziej niż zwykle. 3. Z odcinka zrobił się mały melodramat. 4. Wątek pacjentki był mało dopracowany
Na szczęście odcinek uratowały mocne teksty House'a. Mam nadzieję, że w kolejnych odcinkach przestaną skupiać się na Wilsonie :)
Eld ma rację. Jak na początek sezonu to odcinek strasznie nudny. W odcinku było zdecydowanie za dużo trzynastki, od kiedy doszła do nowego zespołu naprawdę strasznie mnie irytuje. Za mało żartów House'a; jedyny który mnie rozbawił to aluzja do grubasa w czasie gdy bada go Cameron. A jedyny plus to moim zdaniem ciekawie rozkręcający się watek Wilson-House. Bardzo jestem ciekaw jak to się potoczy. No i czekam na ten obiecany przez scenarzystów romans między House'em a Cuddy:)
Śmiem się nie zgodzić i to bardzo. House czuje się winny i dlatego stosuje chwyty stare proste chwyty z wyzywaniem oraz szantażem. On nie jest bez uczuć, on przed nimi ucieka. Jeśli ktoś ma jakieś wątpliwości odsyłam choćby do odcinka 4x11 Frozen, czy ostatniego 4 serii, a dokładniej do sceny w autobusie gdzie House wprost mówi, że to on powinien ucierpieć w wypadku, a nie D.Z. To, że właśnie o niej zapomniał, poza tym, że pasuje do scenariusza, też to potwierdza.
Odczepcie się od 13. w zespole musi być ktoś kto jest idealistą, sam House tego chce. Ponadto 13. jest pod wieloma względami tak twarda jak Cameron stała się dopiero pod koniec swojej obecności w zespole, a idealizm też ma jakoś tak mniej naiwny.
Na przełomie sezonów 4/5 wszystko co mogło pójść źle, poszło źle (w najważniejszych kwestiach). Tak jak w prawach Murphiego. Amper umarła (oczywiście w taki sposób, aby nie mogło być mowy o błędzie lekarskim), 13 ma pląsawicę, a Wilson "rozwiódł się" z Housem (jemu i tak nic się nie mogło stać, bo by się serial skończył).
Widać, że scenarzyści odrobili pracę domową i idą za najnowszymi trendami serial aby zarabiać nie może się powielać, muszą w nim następować drastyczne zmiany.
P.S. Po co piszecie streszczenia odcinków? Jeśli ktoś będzie chciał poznać dany odcinek to go sobie obejrzy, ale jeśli nie?
Drugi odcinek pełen przeboskich min Hugh, a co najważniejsze bezcennych uśmiechów, chociaż najbardziej przejmująca jest scena, w której pacjentka mówi mu, że wygląda smutno. Aż serce staje.
świetny odcinek, fakt, lepszy niż pierwszy tej serii, ponieważ zupełnie inny. Pojawienie się prywatnego detektywa poszerzyło perspektywy dla scenarzystów, czuje, że ta szalona dwójka (house i PD) się zakumplują i to może być powód powrotu Wilsona (gdy zobaczy, że House wcale nie potrzebuje go tak bardzo). Mniej 13 mnie ucieszyło, bo im jest jej mniej tym lepiej wypada (serio polubiłam ją po tym odcinku). Brakuje mi starej ekipy i pacjentów z kliniki, że już nie wspomnę o Cuddy:)
mimo to wiem, że kierunek, jaki wybrali scenarzyści jest jedyny in słuszny, po tym co nam serwują od 4 sezonów ufam im bezgranicznie;)
Trzynastka ma polecieć w tym sezonie { z tego co słyszałam } więc obędzie się bez przeładowanych nią odcinków .. rzeczywiście trochę przesadzili, w końcu to nie jest `Thirteen MD` ..
hmm mi odcinek się podobał jak zawsze, bo nie spodziewałam się niewiadomoczego , takie rzeczy zazwyczaj pojawiają się na końcach sezonów :}
ale koniec trochę mnie zszokował,hmm.. chyba zamieniam się w House'a ;p
Odcinek jest ZNAKOMITY ! Zupełnie inny od pierwszego.
Nparawdę polecam. A nowa postać - prywatny detektyw - CUDO ;]
5x02 jest genialny - to jeden z lepszych odcinków w ogóle. Ciekawy przypadek medyczny i świetny detektyw, czego chcieć więcej?
a moim zdaniem House wraz z wyjściem 5 sezonu stracił na wartości ( chodzi mi tu tylko o postać tytułową) - nasz doktorek powoli przekształca sie w starego pierdziela, nie ma nawet teraz ciekawych wątków osobistych bohaterów. Wszystko jakieś takie nijaki. Co do odcinka 2 noo powiem że lepszy od pierwszego ale mnie nie zachwycił. Moim zdaniem najlepszym sezonem był sezon 3.
relacje House&Wilson nie są ciekawym wątkiem osobistym bohaterów? To ja nei wiem czego Ty oczekujesz, skoro wszyscy fani czekali tylko na to...
Odcinek pierwszy słaby, natomiast drugi już bardzo fajny i przypadek medyczny też na poziomie :) Mam pytanie czy ktoś może zna tytuł utwory, który leci w tle pod koniec odcinka, jeszcze przed operacją tej dziewczyny. Byłabym bardzo wdzieczna jeśli ktoś podałby tytuł :)
"Nasz doktorek przekształca się w starego pierdziela"
Według mnie House jest takim starym, wrednym, uzależnionym od vicodinu pierdzielem ;)
przykro mi, ale ameryki nie odkryliscie :) jedynie miałabym inne zdania co do wredny zamieniłabym to na cyniczny, a trzeba tez dodac, ze jest to otoczka, żeby nikt nie odkrył jaki jest naprawdę
Pierwszy odcinek super - chociaż on powinien być zakończeniem 4 sezonu, byłby idealny na zakończenie właśnie.
Odcinek drugi, jeden z lepszych odcinków całego serialu, jedno jest pewne - będzie ciekawie!
Szkoda tylko że trzeba czekać tyle czasu żeby oglądnąć kolejny :)
muszę powiedzieć, że detektyw wypadł świetnie :] bardzo spodobała mi się ta postać, a sam odcinek .. najbardziej zaciekawiła mnie końcówka... :>
Przesadzili z tym odcinaniem czaszki. Chwytają się tanich chwytów, a to przecież nie piła IV. Odcinki mogą być, ale nic specjalnego.
Ale wiem, że będzie lepiej :)
pzdr
Detektywa lubiłam dopóki nie dowiedziałam się, że ma powstać odrębny serial o nim i ktoś z ekipy Housa odejdzie do tego serialu. W tym momencie przestałam go lubić- im by miał większą popularność tym pewniejsze, że dostałby swój serial i zabrali by aktorów z Housa. A prawdopodobnie byłaby to postać Cuddy, która miała uciec po nieudanym związku z Housem. Ich romans właśnie się zaczyna, więc mam nadzieję, że scenarzyści go nie skończą w ten sposób. A skończyć skończą...