Przyznam, że naprawdę sądziłem, iż trzeci sezon będzie bzdury po pierwszym naprawdę dobrym i drugim już nieco odrealnionym. Jednak twórcy potrafili mnie zaskoczyć. Trzeci sezon to kompletny śmietnik. Wydaje mi się że ośmiolatek napisałbym bardziej sensowny scenariusz. Od początku widać, że zrobiony jest kompletnie na siłę tylko dlatego że pierwsze dwie części odniosły sukces. Czekam teraz z niecierpliwością na sezon czwarty w którym to banda profesora rozdając darmowy salceson na placu św marka wedrze się do Watykanu. Wezmą za zakładnika papieża i grożąc mu gwałtem analnym, którego dokona oczywiście Helsinki uwolnią Panią inspektor. Uciekną oczywiście mechanicznym gołąbkiem pokoju skonstruowanym przez 7 letniego profesora wraz z własnym ojcem w piwnicy w której śpiewali rzewne ballady ukrywając się przed matką. W kolejnych sezonach może okazać się że inspektor Sierra była oczywiście w ciąży z Berlinem i mści się na profesorze za śmierć ukochanego w końcówce pierwszego sezonu. Syn jednak ją zdradzi i dołączy do bandy profesora jako kilkuletni geniusz zbrodni pod pseudonimem Białystok lub Rzeszów. Mam wrażenie że większy realizm był w skeczu Monty Pythona o świetlanej przyszłości owczego lotnictwa.
Owszem, niezwykle piramidalna bzdura, jednak przyjemność oglądania na 8, na równi ze "Świętym" z Rogerem Moore ;)
"W kolejnych sezonach może okazać się że inspektor Sierra była oczywiście w ciąży z Berlinem i mści się na profesorze za śmierć ukochanego w końcówce pierwszego sezonu."
Co Ty za farmazony piszesz, Berlin zginął w drugim sezonie.