Postanowiłam zacząć nową sondę - Jakie są wasze ulubione odcinki?
Ja mam takie 3 najlepsze:
1. Where The Heart Is Part 1 i 2 - cudowny moment gdy Sully przyjeżdża po Michaelle do Bostonu, następnie sceny zazdrości świadczące o wielkiej miłości jaką ją darzy, scena z pociągu podczas odjazdu Sullyiego, w której wyznaje jej dwa krótkie słowa KOCHAM CIĘ i wreszcie ona odwdzięcza mu się tym samym :)
2. Return Engagement Part 1 i 2 - Michaella i Sully są ze sobą bardzo szczęśliwi, wydaje się że nic nie może im stanąć na drodze, aż tu nagle pojawia się dawny narzeczony pani doktor...Mike staje przed wyborem partnera, powstaje zwątpienie...niepewność...do momentu gdy Sully przychodzi pod dom ukochanej i wyznaje że zrobiłby dla niej wszystko, i że liczy się tylko to aby ona była szczęśliwa, no i w końcu wspaniałe zakończenie :)
3. For Better Or Worse Part 1 i 2 - tego chyba nie muszę objaśniać - ślub Michaelli i Sullyiego :) Coś pięknego...
popieram te 3 kandydatury:)
chociaz mysle ze wszystkie poczatkowe odcinki musialby byc super(jak oni sie zapoznawali itp)tyle ze ja niestety ich nie ogladalam!Zawsze sie spoznialam na emisje i ogladalam od 18-25:/
i jeszcze jak dr.Mike porwali a Sully za nia biegal-tez nie pamietam dokladnie ale wiem ze sie strasznie emocjonowalam:P
Ja również uwielbiam wszystkie odcinki :) są po prostu rewelacyjne.
Natomiast te 3 tytuły, które podałam, wywołały we menie duże emocje i pamiętam że głęboko zapadły mi w pamięć...aż się rozczulam jak o nich pomyśle...
A pamiętacie taki odcinek jak Michaela miała rany na nogach, ktoś ich tam gonił i Sully ją niósł? Ją chyba porwali czy coś...Też cudniasty :)
Wszystkie odcinki dotyczące w szczególny sposób ich miłości są piękne, ale chyba najbardziej te z pierwszych serii, tym bardziej ,że wówczas wiele mówiło się o wzajemnych "relacjach" głównych bohaterów poza planem... Mnie chyba najbardziej podobał się odcinek z porwaniem, ci którzy pamiętają -wiedzą dlaczego...
właśnie ja tesh nie rozumiem jak oni mogli uśmiercić Ingrid! w ogóle o tym zapomniałam i wczoraj do końca liczyłam, że ona nie umrze :(
też płakałam jak bóbr...teraz trochę się uodporniłam ale śmierć zawsze budzi smutek
mi bardzo podobał sie też odcinek w którym do HANSA przyjechała babcia i on tak bardzo sie starał zrobić na niej dobre wrażenie ale mu nie wyszło ;)
poza tym pierwszy odcinek zawsze mnie tak jakoś dobrze nastraja może dlatego ze jak leci w telewizji to już wiem co będe robiła w najbliższe popołudnia <haha>