ja tez czekalam! Teraz jak patrze wstecz o kojarzy mi sie jako nieodlaczny element mojego dziecinstwa:)
Tak, w niedzielę o 18. Cała rodzina siadała przed telewizorem i wszyscy oglądaliśmy Doktor Quinn. Uwielbiam go i gdy do niego wracam zawsze niesie ze soba taki "posmak" dzieciństwa.
A mnie kiedyś co niedzielę WKURZAŁ ten straszny serial. Teraz inaczej na to patrzę - sentyment haha.
Ehh.. stare dobre czasy:)
Zawsze przed tym serialem leciało "śmiechu warte" a po tym "Dziennik telewizyjny" Jacka Federowicza... Ah to były Niedziele.....
Już sam nie wiem co było lepsze, czy "Dziennik Federowicza", czy "Śmiechu Warte", ale ten serial naprawdę dawał radę. Wiem, ze z perspektywy czasu mogę mieć nieco zaburzoną ocenę, ale sądzę ze stał umysłowo wyżej niż dzisiejsze seriale z "miłościami" w tytułach. Był po prostu prawdziwy. Zamiast kolejnych zdrad, kłopotów z prawem (i z własnym umysłem) jak w tych serialach, z nazwy nie wspomnę, ten opowiadał o trudach życia w nowym, niegościnnym, choć jakże pięknym zakątku nowego świata. Wspaniała kochająca, choć pochodząca z adopcji rodzina, młoda, ambitna lekarka, która zamiast zaszczytów i pieniędzy wybrała pomoc ludziom. Zawsze pomocny i szlachetny Sully, taki Pan Jezus z tomahawkiem, Tańcząca Chmura-outsider i partyzant(ach jak miło w tle przygrywały te wojny z Indianami) zawsze wesoły Brian, udający dorosłego Matthew, i, a jakże Colleen , za którą i moje oczęta wodziły, charyzmatyczny pastor, kowal zuch, rezolutny pocztowiec . Wspaniała przyroda Dzikiego Zachodu, taki Boży ogródek. Kto wie, może gdybym dłużej oglądał ten serial zostałbym świetnie zapowiadającym się lekarzem, myśliwym, albo protestantem(albo jeszcze lepiej-wszystkim naraz). Ach, szkoda, że tak niewiele zostało z tamtych czasów, a ludzie zapomnieli, co tak naprawdę jest w życiu najważniejsze.
ale Ty to pamietasz ze szczegolami:) zazdroszcze pamieci...a co to bylo, jak w niedziele chyba dzieci spiewaly(taki mini Idol dla maluchow)???zapomnialam? albo kalambury bym obejrzala, albo manuele, albo Kolo Fortuny i ZonkaP:)ach
Żaden tam mini idol, ale stare dobre "Od przedszkola do Opola"
I nie przesadzajmy tak z moją pamięcią, prawdę mówiąc musiałem sobie zrobić małą rewizję nim napisałem ten tekst:)
Miło, że można z kimś porozmawiać i oddać się nostalgii.
Pozdrawiam serdecznie!