Oglada się jak kreskówkę

To prawda niestety. Nie wątpię w bohaterstwo i wiedzę tych ludzi,ale faktycznie poziom dramaturgii w połączeniu ze specyfiką kultury,jest trudna do zmęczenia .

Zwolnienia akcji są straszne. Ten serial ciągnie się i ciągnie. W niektórych dialogach przerwy między kolejnymi wypowiedziami trwają kilkadziesiąt sekund. Połowa scen w ciemności kręcona. Zgadzam się z Twoim komentarzem. Sztab kryzysowy zachowuje się jak gdyby przed chwilą przypadkowych ludzi z ulicy ściągnęli. Mogli zrobić 3 odcinki.

A jak miały być kręcone jeżeli zasilania nie mieli? W sterowni i w budynkach reaktorów było ciemno, więc nie mogli zrobić rozświetlonych scen. Sztab kryzysowy nie miał wytycznych na wypadek takiego kataklizmu - wszystkie zabezpieczenia padły, generatory prądu i zbiorniki na paliwo zniszczyło tsunami - musieli improwizować. Tak naprawdę system zadziałał dopiero w ostatnim odcinku, gdy rząd, firma energetyczna i straż pożarna zrozumiały skalę zagrożenia i zaczęły współdziałać. Wcześniej wszyscy udawali że nic się nie stało.

Masz racje. Dziwi mnie to ze tak madry narod jak japonczycy czekali 7 dni na rozpoczecie akcji. Nie sciagnieto wojska, ciezkiego sprzetu, agregatow pradotworczych. Nie jestem ekspertem ale wydaje sie to logiczne.

To mnie akurat nie dziwi. Trzeba pamiętać że Japonia pogrążona była wówczas w chaosie - najpierw było trzęsienie ziemi na niespotykaną skale, potem ogromne tsunami, które zniszczyło całe wioski i miasta oraz pochłonęło tysiące istnień. Wojsko, strażacy i ciężki sprzęt były zaangażowane na wielką skalę w całej Japonii, która była wtedy jednym wielkim gruzowiskiem. Nie powiedziałbym że czekali, bo służby miały pracy po uszy. Tu głównym problemem było ukrywanie faktów i naciski polityczne, zarówno po stronie władz spółki energetycznej jak i władz państwowych - jedne i drugie nie dopuszczały do siebie informacji, które spływały z elektrowni.

Jak dla mnie te "zarzuty" to niewątpliwa zaleta tego serialu. Naturalistyczne dialogi i przeciąganie akcji - jak dla mnie genialne i szkoda ze nie ma takich zabiegów w przebodźcowam kinie hollywoodzkim. Teatralność gry aktorów? No cóż polecam zerknąć jakoś jak Azjaci zachowują się w prawdziwym życiu i myślę że ten zarzut już się nie pojawi więcej. Oni tacy są.

Brawo. Zachodnia mentalność chce już i natychmiast bez namysłu. Jak dobrze że są tacy którzy starają się spróbować wniknąć w mentalność całkowicie odmiennej kultury. To też ludzie i kierują się swoimi potrzebami jak my. No cóż rozumienie różnic to klucz do do porozumienia i pokoju na świecie co w obecnej chwili 2023 jest jak najbardziej zrozumiałe.

Oglądam kino koreańskie i nie mam problemu z wnikaniem w mentalność całkowicie odmiennej kultury. O dziwactwach Japończyków może świadczyć chociażby Denpa shônen. Niemniej, brak wiedzy odnośnie funkcjonowania elektrowni atomowej i czytanie instrukcji w takie awarii wydaje się abstrakcyjne ponad wszelką kulturowość.

Schematy czytali, bo nie mieli instrukcji na wypadek takiej katastrofy - bo nikt jej nie przewidział. Wcześniej zarejestrowane fale tsunami miały maks 7 metrów. Projektanci elektrowni dołożyli 3 metry zapasu, bo nie przewidzieli że tsunami może mieć 14metrów i zaleje budynki reaktorów i sterowni. Gdybyś oglądał uważniej to widziałbyś że zabezpieczenia były wielostopniowe i wszystkie próbowali uruchomić bez korzystania z instrukcji, wg wyuczonego schematu, a zaczęli improwizować dopiero gdy odcięło im zasilanie i wszystko stanęło.

Czytanie instrukcji w trakcie awarii jako zarzut? Cóż za absurdalny zarzut. Czytanie instrukcji to podstawa wielu gardłowych sytuacji, chociażby w lotnictwie! Nie mówię o akcjach, kiedy na reakcję są sekundy... Ale w wielu innych sytuacjach, kiedy jeden z pilotów ma taką możliwość w pierwszej kolejności sięga po instrukcję. W Fukushimie nie było wielu takich sytuacji, który o dalszym losie decydowały sekundy, więc studiowanie instrukcji przez wyznaczonych pracowników było jak najbardziej uzasadnione.

Jako weteranka japońskich filmów i seriali stwierdzam że to niestety specyfika ich kultury.Aktorstwo jest dobre. Jeżeli ktoś nie jest przyzwyczajony do estetyki kina koreańskiego czy japońskiego źle oceni ten serial.

Ja nie jestem przyzwyczajony, ale jestem świadomy że oni są inni i podczas seansów cały czas miałem to z tyłu głowy. Jest kilka sztucznych momentów, ale nie o to chodzi w tej historii - dla mnie to paradokument, którego celem było pokazanie przebiegu tej katastrofy, a nie super gra aktorska.

Znam wielu Azjatów, jak również widziałam w życiu całkiem sporo ich programów w TV, filmów, itp. I tak jak @wojtektonder napisał, oni tacy są. To inna kultura. Mi gra aktorska w tym serialu się podobała, nie męczyłam się podczas oglądania i ani przez chwilę nie pomyślałam, że coś jest dziwnie zagrane. No ale to pewnie wynika z tego, że na co dzień pracuję z ludźmi z różnych kultur i po prostu nie widzę już tych różnic. Twoja ocena 1* wg mnie bardzo niesprawiedliwa.