Witam, mam pytanie, w odcinku Monk w więzieniu otruty facet był skazany na karę śmierci za zastrzelenie pracownika stacji benzynowej. W więzieniu siedzi Pająk, który zabił 4 osoby, a nie ma wyroku śmierci, wręcz przeciwnie, uratował Monka, bo liczył, że to mu pomoże przy ubieganiu się o wcześniejsze zwolnienie. Jak to możliwe, że "gorszy" przestępca jest traktowany bardziej ulgowo, czy to jakaś wpadka scenarzystów? Pozdrawiam.
Jakby powiedział "rasowy prawnik"-..." nie znając akt sprawy.." A może to jest związane z ławą przysięgłych i ich werdyktem:)
Co dziwniejsze on powiedział, że za 50 lat będzie mógł się ubiegać o zwolnienie warunkowe. Nie wiem, Amerykanie są dziwni. :D
On nie uratował Monka bo liczył na zwolnienie. Po prostu polubił Monka za to, że ten odnalazł jego zegarek. Do tego złodziejem zegarka był ten atakujący Monka więc pomógł „kumplowi” i jednocześnie zemścił się na złodziejach. O tych 50 latach i wstawiennictwie to był tylko żart.