A mnie końcówka przedostatniego odcinka zmiotła z planszy...

SPOILER
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.


... kiedy już zaczynałem mieć nadzieję, że opóźniony w rozwoju Larry został w te wszystkie gwałty perfidnie wmanewrowany przez swojego brata, a jego zachowanie wynika z takiego a nie innego dzieciństwa (wspominana zaborcza matka oraz ojciec grabarz, czy też bardziej ograbiacz zwłok) i nawet zacząłem mu współczuć, żeby nie powiedzieć sympatyzować, wtedy on sam pod koniec piątego odcinka bez cienia żenady zaczyna swą spowiedź przed Jamesem.
Okropność.
Nie dziwię się, że Jimmy przeżył załamanie...

Ja mam problem z tym haroizmem Jimmiego (dialog z końcówki trzeciego odcinka, gdzie decyduje się zostać tylko, by Larrego spotkała kara.) To jest handlarz narkotyków i to nie jakiś drobny dilujacy na rogu ulicy. Miał gdzieś ludzi, którym sprzedawał narkotyki i teraz nagle poświęca się, by ukarać mordercę? To się nie trzyma kupy. Odnoścnie załamania. A jesteś pewien, że to załamanie to z powodu spowiedzi Larrego? Wg mnie on wie, że następnego dnia prawdopodobnie zostanie zadźgany, bo całe więzienie uznało go za donosiciela.

>teraz nagle poświęca się, by ukarać mordercę?

Przecież na samym początku serialu jest mowa, że jeżeli uda mu się wydobyć z Larrego informację o pozostałych ofiarach - sąd anuluje mu karę (Jamesowi). Więc nie jest taki do końca bezinteresowny.

>A jesteś pewien, że to załamanie to z powodu spowiedzi Larrego? Wg mnie on wie, że następnego dnia prawdopodobnie zostanie zadźgany, bo całe więzienie uznało go za donosiciela.

Myślę, ze tak.
Mijając poszczególnych więźniów na twarzy Jamesa nie malowało się przerażenie. Raczej zaskoczenie.

Oczywiście, że cała wyprawa do więzienia o zaostrzonym rygorze to próba uniknięcia 10-letniej odsiatki, ale przypomnij sobie, że on w tym dialogu z agentką chce zrezygnować i jednak zostaje, bo dowiaduje się, że bez niego Larry wyjdzie na wolność. To się nie klei. Zresztą ten dialog miał więcej absurdów - gdy McCauley - doświadczona agentka, z niepewnymi krowimi oczami pyta się dilera narkotyków czy jest przekonany, że Larry jest winny. Ona się jego pyta... Witki mi opadły jak to usłyszałem.

miała moment zwątpienia. co było wcześniej ukazane. nie było w tym nic dziwnego.

ostatni odcinek pokazuje zresztą jak to działa. rower, który zgodnie ze zdrowym rozsądkiem łączy w jednoznaczny sposób larry'ego i Jesscię prawdopodobnie zostanie podważony, bo chain of evidence nie był dochowany. policja robiła złą robotę od samego początku. zdobycie przyznania się to ich najlepsza szansa.

Oczywiście, że "nawrócenie" to lipa na potrzeby filmu. Wystarczy popatrzeć na zdjęcia prawdziwego Jamesa Keene. Arogancja i drwina bije z jego twarzy na każdej fotografii. Absolutnie nie wygląda na kogoś, kim mogła wstrząsnąć opowieść zabójcy o tym jak składał ubranie ofiary, czy jak ją dusił, tak bardzo, by się nagle nawrócić na dobrą drogę.

Jak sam zauważyłeś, Jim nie był drobnym dilerem handlującym byle czym na rogu ulicy z dzieciakami, tylko wysoko postawonym zawodnikiem handlującym dobrej jakości kokaina. Tacy ludzie zaopatrzaja gwiazdy, polityków, biznesmenów. To jest zupełnie inna liga przestępstwa niż gwalty i morderstwa dzieci. Nie bez powodu pedofile maja w więzieniu piekło, które urządzają im inny kryminaliści.

Zdecydowanie tak ,nie mógł już słuchać spowiedzi Larrego a musiał udawać ,Jak udał się do swojej celi,wtedy się rozkleił.Znakomity serial pierwsze 3odcinki mega teraz lekko siadł ,Czekam na finał

Jestem po finałowym odcinku i niestety ale...

... rozczarowanie :-(

Bo swoistym cliffhangerze jaki zafundował nam odcinek piąty, kolejny był już tylko swoistym łączeniem kropek. Bez elementu zaskoczenia.

Szkoda zmarnowanego potencjału - mógł wyjść bardzo zaskakujący finisz, no ale skoro historia inspirowana faktami...
Serial do zapomnienia po miesiącu, góra dwóch (albo po tygodniu góra dwóch).

Przykro mi też to stwierdzić, ale Liotta w tej roli (chyba jednej z ostatnich) też jakoś specjalnie nie błyszczał. Szkoda. Naprawdę szkoda..

Ode mnie naciągana szóstka. Ten jeden punkt więcej za muzykę rewelacyjnego jak zwykle Mogwai'a. Nie ma jej zbyt wiele, ale jak się pojawia to jest rewelacyjna.

Czego oczekiwałeś po serialu inspirowanym faktami? Komercyjnych twistów i ognistych cliffhangerów? Dla mnie to rzemieślniczy serial, doskonale skrojony. Z muzyką masz rację; za nią samą podniosłem ocenę o oczko.

Ja w żadnym momencie serialu nie współczułem Larry'emu. No i od początku wierzyłem, że to on, mimo tego, że nie znałem tej historii przed obejrzeniem serialu. Od początku miałem wrażenie, że twórcy sugerują, iż jest jeden podejrzany i ten podejrzany odpowiada za zbrodnie, nawet jak dowodów nie było.

Kinnear był spoko, Egerton świetny, ale serial ukradł Hauser, który już wcześniej miał świetne role, ale tutaj zagrał wybitnie.

przedostatni zostawił mnie na kilka minut z otwartymi ustami.