Kompletnie nie pasuje do konwencji Black Mirror. Już bardziej do Gabinetu del Toro, ale to chyba mój ulubiony odcinek z tego sezonu. Nawet można by było z tego zrobić miniserial.
To prawda. Nie jest to sf, raczej mroczne fantasy, którego nie lubię, ale przynajmniej było spójne logicznie, przemoc była uzasadniona (w przeciwieństwie do siekierezady w kosmosie), a puenta ciekawa.
Bez przesady, najgorszy odcinek to był czwarty, ten z paparazzi i wilkołakiem.
Mam to samo zdanie, mimo, że to kolejny odcinek "nie black mirror" ale moim zdaniem najlepszy z całego sezonu.
Biorąc pod uwagę, że w nim spoiler nie spoiler świat się skończył w 1979, a pozostałe odcinki dzieją się później gdzie żadnego końca nie było to nawet nie jest częścią Czarnego Lustra, chyba że w jakimś wszechświecie alternatywnym. I pełna zgoda, najgorszy odcinek
Ale odcinki Black Mirror nie są kanoniczne. Te niektóre wątki które się czasem przeplatają są raczej traktowane jako Ester eggs.