PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=512751}

Community

7,5 19 047
ocen
7,5 10 1 19047
7,9 8
ocen krytyków
Community
powrót do forum serialu Community

Nie oglądałeś żadnego? I tak możesz przeczytać temat. Wyjątki zaznaczyłem.




Miejsce 10
"Anthropology 101" (2x01) - 9/10.
Z miejsca polubiłem ten odcinek, a wtedy to była najwyższa oceną jaką dla serialu dałem. Drugi rok studiów, kontynuacja zakończenia Britty z poprzedniego sezonu. Teraz okazuje się, że jej wyczyn był odebrany w pozytywny dla niej sposób - staje się idolką. I robi z siebie idiotkę, by być dalej uwielbianą.

Cholernie spodobała mi się jej rywalizacja z Jeffem w tym odcinku, gra bez żadnych reguł, z rewelacyjną kłótnią w środku, Abedem organizującym ślub w 40 sekund, wytrzaskującym skądś Irlandzką śpiewaczkę... i morałem, że najważniejszy jest szacunek... (A nie, bo transformers z patyków! xD) Rewelacja...



Miejsce 9
"Curriculum Unavailable" (3x19) - 9/10.
Swoisty "The Best of" do którego wszedł Dave z "LOST". Najbardziej fabularny z odcinków "Community", budzący uczucie "chcę zobaczyć, co będzie dalej!". Z jednej strony odcinek kontynuuje wcześniejsze wątki, z drugiej mogę co nieco ujawnić: w skrócie Abed zostaje skierowany na terapię do psychiatry, a zabiera się z nim reszta paczki. Po kolei, zaczynając na dziwnościach Abeda, poprzez dziwności pozostałych, kończąc na tym, że to Greendale zrobiło z nich wariatów. Wszystko zobrazowane zupełnie nowymi gagami, bez żadnej fabuły, feeria 10-sekundowych żartów. Śmiech non-stop bez żadnych przerw. Cudowne.

I trach, na koniec staje się poważnie. I tak jak pojawienie się Dave'a w "LOST" mogło oznaczać koniec fabuły i wielki finał z zaskakującym twistem. Ale na szczęście jest tylko okazją do kolejnych żartów czwartej ściany... które wydają się za mocne, jakby celowali w coś więcej. Gdy słyszę Garretta mówiącego "Chcę zobaczyć co się stanie, gdy zabiorę im długopis", czuję się jakby twórcy łamali coś jeszcze poza czwartą ścianą.

Zmiana czasu i reakcja Abeda, Troy krzyczący: "Dobre wieści! Wydałem wszystkie swoje pieniądze!" oraz Jeff mówiący: "Niech mi ktoś pomoże poprawić nastrój".



Miejsce 8
"Conspiracy Theories and Soft Defenses" (2x09) - 9/10.
Dziekan odkrywa, że Jeff uczęszcza na zmyślone przez siebie zajęcia z teorii konspiracji. Jeff jednak upiera się, że mówi prawdę, więc idą do sali prof. Profersorsonna. A tam ku zaskoczeniu Jeffa naprawdę go spotykają. Jeff zmyślił te zajęcia, ale skąd... ten facet... i do tego miał legitymację?

To ten odcinek, który wydaje się, że będzie na poważnie, ale jest kreskówkowy do końca. Nawet jak na koniec wszyscy giną i wymiana zdań w ciągu 15 sekund przebija stopniem skomplikowania "Incepcję" to i tak śmiałem się zdrowo. Tego nie dało się brać na serio. Przynajmniej nie dłużej niż przez 15 sekund.

A Abed z Troyem mają to gdzieś i budują fort z koców, który zaczyna żyć własnym życiem. Czołówka pomysłów tego serialu, przez który chce się wejść w ekran i tam zamieszkać.



Miejsce 7
"Intermediate Documentary Filmmaking" (2x16) - 9/10.
Uwielbiam świrów. A tutaj jedna postać ześwirowała na tyle, żeby innych doprowadzić do szaleństwa. I to jeden z tych przypadków, gdy warto byłoby obejrzeć kilka poprzednich odcinków by ogarnąć akcję tego.

Pierce leży w szpitalu i twierdzi, że umiera od przedawkowania leków. Zaprasza więc przyjaciół by się z nimi pożegnać (Troy: Żegnać? Czyli zamierzasz nas zabić?!). Abed kręci o tym dokument m.in. wyjaśniając na wstępie, że Pierce wcale nie umiera, chce tylko zemścić się na przyjacielach. Więc się zaczyna...

Każdy plan polega w jakimś stopniu na zniszczeniu psychicznym, i to na poważnie. Wszystko oczywiście owocuje mnóstwem żartów (choćby sceny w których Jeffowi "odwala") ale jednak nie można ukryć, że sytuacja z czasem staje się coraz poważniejsza. Nie tylko wraz z oczekiwaniem na przyjazd ojca Jeffa, ale też gdy okazuje się, że Pierce naprawdę ich przejrzał i uderzył gdzie miał zamiar.

Plus konwencja dokumentu która wcale nie jest jej parodią, chociaż z niej żartują. Wiele żartów czwartej ściany, wiele nowych rzeczy o bohaterach, świetne zakończenie tej "trylogii złego traktowania Pierce'a".



Miejsce 6
"Modern Warfare" (1x23) - 9/10.
Dosyć oczywista pozycja. Pierwszy odcinek w którym twórcy poszli na całość idąc w kreskówkę jak to tylko możliwe przy pracy z żywymi aktorami. Rozpoczynając na szalonym pomyśle brutalnego turnieju paintballa w którym wszyscy walczą jakby byli na polu walki i dzierżyli prawdziwe spluwy. Jest genialny wstęp z Jeffem który idzie się zdrzemnąć do auta, a gdy po godzinie się budzi widzi istne pobojowisko, jakby właśnie nadszedł koniec świata wg Emericha (wszystko w jednym ujęciu!). Potem mamy Abeda skaczącego od ściany nad Jeffem by go uratować, Troya zachowującego się jak typowy czarny w filmach wojennych ("Łi foć'ju ded, men!"), Britta robi wślizg między nogami Jeffa... i tak dalej aż do końcówki, w której wybucha bomba atomowa. Poszli na całość, i to w wielkim stylu.



Miejsce 5:
"Studies In Modern Movement" (3x07) - 9/10.
Widok Troya przywalającego Abedowi opakowanego w folię bombelkową. Wystarczyłby. Jak jasna cholera, wystarczyłby.

Ale to, czym ten odcinek jest, to przedstawienie cieni które Abed z Troyem wykonują dla Annie, gdy ta się do nich przeprowadziła. Cofnięcie widza w rejony dziecięcej wyobraźni, nawet jeśli ten jej nigdy nie miał. A nawet więcej: to taka wyobraźnia, ale zachowana wewnątrz do wieku dojrzałego. I to jest w tym piękne. Absolutnie.

Przyznaję, przez większość czasu jest to typowy odcinek "Community", który zapamiętam głównie z powodu jednego żartu lub sceny, i potem nawet nie będę umiał przypasować tej sceny do konkretnego odcinka. Wątek z Jeffem jest monotonny, Pierce podobnie. Jezus w aucie Britty nieśmieszny. Zostaje tylko Annie w mieszkaniu. Ale to co jest tu dobre, jest bardzo dobre. Szczególnie zakończenie. Kiedyś przy okazji któregoś odcinka pierwszej serii stwierdziłem, że "zaczynam lubić bohaterów również za wybory których dokonują". Tu jest tego najlepszy przykład: Annie stawia ultimatum - albo ona, albo dreamatorium. I oni wybierają właściwie. Bez żadnych poświęceń własnych wartości czy innych bzdur.

A na koniec Jeff opłakuje Koniobota 3000. *-*



Miejsce 4:
"Virtual Systems Analysis" (3x16) - 9/10.
Incepcja w czterech ścianach. Troy idzie z Brittą na obiad, więc Abed idzie do Dreamatorium z Annie, jednak zabawa w wyobraźni nie działa. W końcu Annie zmieni ustawienia Pokoju czym psuje Abeda, który upada a po przebudzeniu twierdzi, że żaden Abed nie istnieje. Annie wyrusza w podróż by go odnaleźć.

I tak, Abed dosłownie to stoi tuż przed nią. Wszystko rozgrywa się w małym pokoju wyłożonym greenscreenem. A mimo to pod koniec można się zgubić w tym, kto kim jest i o co chodzi. I mówi to człowiek, który zrozumiał "Incepcje" :)

Jednym słowem wracamy do przedstawienia cieni z odcinka w którym Annie się przeprowadzała. Wracamy na teren dziecięcej wyobraźni zachowanej w dorosłym człowieku. Atrakcją odcinka jest poznanie bliżej obu tych bohaterów, a widok zakutego w kajdanach Abeda jest naprawdę dobijający - i szczery. Serial ponownie miesza prawdziwy świat do tego swojego, radosnego. Przez chwilę staje się poważniej, by następne żarty śmieszyły bardziej. Choć już nigdy nie spojrzę na Abeda tak jak wcześniej.

Było najpierw 10/10, ale stwierdziłem, że wyżej stawiam miejsce trzecie, więc ocena też musiała spaść.




Miejsce 3:
"Abed's Uncontrollable Christmas" (2x11) - 9/10.
Wielokrotnie tu wspominam o kreskówkowości, ale ten odcinek dosłownie jest kreskówką. W imię stworzenia najlepszego odcinka świątecznego od czasu tego z Tomem i Jarrym, o poszukiwaniu znaczenia Świąt. Masa żartów czwartej ściany, masa nawiązań do innych filmów ("A.I", "Polarny Ekspres", remake "Willy Wonki" od Burtona), dwie piękne piosenki i masa zabawy. Kto chciał po tym odcinku upiec ciasteczka świąteczne?
I nie oglądajcie tego odcinka wcześniej niż listopad. Poprzedni odcinek świąteczny jeszcze rozgrywał się 10 grudnia w USA, nie było śniegu i było całkiem słonecznie. Tutaj już czuć klimat świąt od pierwszej klatki.



Miejsce 2:
"Remedial Chaos Theory" (3x04) - 10/10.
"Troy i Abed w nowym mieszkaniu!". I z tej okazji zapraszają resztę bandy. Podczas gry w portorykańskie szachy przychodzi pizza i ktoś musi po nią zejść. Wszyscy w tym samej chwili się zaklepują, więc Jeff bierze kostkę i decyduje: "zaczynając od mojej lewej ile oczek wylosuję ta osoba idzie". Tworzy się sześć różnych linii czasowych w których kto inny schodzi po pizzę.

Żeby było jasne: sześć różnych historyjek zbudowanych na nieobecności jednego z paczki. Wszystkie na tyle krótkie by mogły się rozegrać w krótkim czasie potrzebnym by zejść na dół, odebrać pizzę i wrócić. Do tego ograniczenie całości do niecałych 22 minut. A twórcy poszli o wiele dalej.

Każda wersja zdarzeń jest zupełnie inna w skutkach i właściwie nawet rozwala cały serial na sześć różnych wariantów - do tego wrócę. Świetne jest to, że każda z historyjek jest jednocześnie oddzielna ale i dokłada coś od siebie do następnych, np. geneza trolla wyjaśniona jest w jednej a wykorzystano to w dwóch innych. Broń wprowadzono w jednej, wyjaśniono w drugiej a wykorzystano w trzeciej. Niesamowite.

Do tego jest rewelacyjne budowanie tempa i napięcia do wariantu bez Troya. Najdziksze i najszybsze 60 sekund jakie zobaczycie na ekranie. Zapewniam, że za pierwszym razem nie zdążycie zobaczyć co się tam stało i obejrzycie to jeszcze raz od początku. A gdy wydaje się, że nic gorszego już się nie wydarzy, Jeff wysyła po pizzę Abeda i zdarza się... to.

Kto by pomyślał, że "Community" potrafi być tak dramatyczne. Nakręcone kreskówkowym stylem, mnóstwem żartów i przesadzone, ale mimo wszystko konsekwentne w życiowy sposób. Do tego to co uwielbiam w tym serialu, czyli wprowadzenie przeszłości bohaterów. Tym razem choćby Pierce okazuje się przeżywać (nadal) koniec wspólnego mieszkania z Troyem i jest zazdrosny o Abeda. A na koniec dostajemy odpowiedź na pytanie: co jest właściwą linią czasową? Jednym słowem: wybitny pomysł wykonany w wybitny sposób.



Miejsce 1:
"Cooperative Calligraphy" (2x08) - 10/10
Apogeum żartów czwartej ściany, pomysłowości i najlepszego wykonania wszystkiego na każdym poziomie. Cały odcinek rozgrywa się w jednym pokoju, który bohaterowie już mają opuścić kiedy Annie odkrywa, że zginął jej długopis. Kolejny podrząd, więc ma tego dosyć, i nikt nie wyjdzie póki ten się nie znajdzie. Niewinny początek tylko podkreśla wszystko, co się zaraz stanie. Szukają pod spodem i wokół stołu, długopisu nie ma. Zaczynają rozważać, że ktoś go zabrał... tylko kto? Zaczynają się nawzajem podejrzewać, a każdy starając się załagodzić sytuację i uspokoić pozostałych staje się tylko bardziej podejrzanym. Barykadują drzwi, przewracają wszystko do góry nogami. Po kolei pękają kolejne bariery, bohaterowie popadają w coraz większy obłęd z jednej strony podejrzewając wszystkich, z drugiej się tego wstydząc, nie wierząc w to co się dzieje. A długopisu nadal nie ma. W finale bohaterowie pogrążeni są w czterech ścianach, które sami zbudowali. Nikt nie może wyjść, bo wtedy do końca życia będą się podejrzewać i piekło które przeżyli tego dnia - bycie podejrzewanym przez przyjaciół jednocześnie ich podejrzewając - będzie mogło się powtórzyć. Co zrobić? To coś więcej niż niezrozumiała Kafkowska sytuacja bez wyjścia. Do cholery, chodzi o długopis! Przez to całość jest tak surrealistyczna, podczas gdy cała reszta jest całkowicie wiarygodna psychologicznie i tak dalej.

To nawet nie brzmi jak odcinek serialu komediowego, prawda? I tutaj jest największa niespodzianka: śmiałem się cały czas. Bo "Community" opanowało do perfekcji napędzanie dramatyzmu za pomocą żartów, do końca utrzymując w każdej sekundzie element kreskówki. Są teksty Jeffa ("To mój długopis" gdy Britta chciała dać Annie własny długopis, i "Właśnie stałeś się moim bohaterem", gdy Troy dał mu swój plecak do przeszukania i okazało się, że trzyma tam wyłącznie poduszkę). Są żarty Pierce'a ("Statystycznie, to Troy zabrał długopis"), są tyrady Britty o Guantanamo i 1984, gdy zaczeło się przeszukiwanie torebek, a na końcu okazuje się, że Abed dla wygody wyznaczał sobie cykle menstruacyjne dziewczyn w grupie (Pierce: "Właśnie stałeś się Moim bohaterem"). I elementy fabuły całościowej, czyli okazuje się, że Shirley miała owulację w Halloween.

Żartuję. I tak rządzi Abed ze swoimi "bottle episode".

ocenił(a) serial na 9
_Garret_Reza_

w pełnie popieram ;) dodałby jeszcze odcinki, w których Jeff i Troy skakali na trampolinie, w którym Pierce okazał swe ciemne oblicze podczas gry z Grubym Neilem oraz w którym Jeff uczęszczał na garncarstwo i rozegrał genialny bilardowy pojedynek o spodenki ;)

reeegina

Jestem świeżo po Remedial... Ciekawi mnie czy pociągną końcówkę. Niby mało śmieszny odcinek, ale jeden z najlepszych jakie do tej pory widziałem.

ocenił(a) serial na 9
_Garret_Reza_

Minęły 3 lata, czy według autora w 4 i 5 sezonie pojawił się jakiś odcinek, który mógłby znaleźć się w zestawieniu?

ocenił(a) serial na 8
mk1993

Jeśli dobrze kojarzę to odpowiedź jest negatywna. A niewiele już kojarzę z tych trzech ostatnich sezonów...

Czwarty sezon niby był do bani, ale jednak z niego najwięcej wspominam. Odcinek z lalkami, albo konfrontacja Jeffa z jego ojcem (genialne!). Tu też był odcinek w którym chodzili po domu Pierca i odkrywali tajne przejścia? Albo ten cudowny mastershot na początku świątecznego odcinka... Momenty były, sezon zawiódł jak cholera, żaden z odcinków nie dałbym na listę.

Piąty sezon niby był już w porządku, na poziomie pierwszych dwóch, ale ostatnio zorientowałem się, że... nic z niego nie pamiętam. Mike z "Breaking Bad" był, i rysował kaczki, i była genialna scena w której gadali o tym z Abedem... Był też fajnie napisani epizod z wycieczką do teatru, i ten w którym odczytywali testament Pierce'a (a może to już szósty sezon?) i wtedy bohaterowie "Community" robili to co umieli najlepiej, czyli siedzieli w pokoju i kłócili się na 300 sposobów. Mam dobre wspomnienia ogólnego z tego sezonu, ale nic większego.

Szósty sezon... obejrzałem trzy odcinki i o nim zapomniałem. Ale niedawno wróciłem, obejrzałem do końca na Yahoo!, i... to już jest serial który robią z przyzwyczajenia, a nie potrzeby. Mają taką możliwość, więc robią. Coś-tam. Ale pamiętam tylko meta-post-krypto reklamę samochodu z cameo Kietha ze "Scrubs"... Odcinek o kazirodztwie, w którym Garreth bierze ślub (mądrze to zrobili) i zakończenie po napisach w finałowym odcinku. Ta gra planszowa była cudowna!

Generalnie z tego co widzę to ludziom podoba się ten finałowy epizod, i dla wielu on należy do Top 10 w całej produkcji, ale ja tu jestem wyjątkiem akurat. Nie zależy mi, by powstały jeszcze kolejne sezony, ale też nie chcę, by te postaci odeszły. Jednak w obecnej formie wręcz zapominam, jak uwielbiałem kiedyś tych ludzi. Dopiero pod koniec szóstego sezonu przypomniałem sobie, że to przecież teoretycznie ten sam Abed Nadir! Cudowna postać! Powinienem chcieć go więcej... Więc tak myślę, że idealnie byłoby powracać do nich w odcinkach specjalnych. Tylko wtedy gdy będą mieć pomysł, i tworzyć coś raz na kilka lat. Albo nawet film, trudno. Byle nie robiony z nudów sezon co roku.

ocenił(a) serial na 9
_Garret_Reza_

W czwartym sezonie nie brał udziału Harmon, więc faktycznie było słabo, ale piąty był moim zdaniem na poziomie pierwszych trzech.

- Abed udający Nicolasa Cage'a
- odczyt testamentu Pierce'a (tak to był ten sezon)
- odcinek hołdujący "Law & Order" w stylistyce godnej dokonań Finchera (czołówka, konferencja prasowa dziekana, mgła na korytarzach, deszcz, konfrontacja Annie z profesorem Duncanem, Troy w kocyku, Annie próbująca powstrzymać piszczenie, finał całej opowieści). I prawdziwy diament - Abed badający miejsce zbrodni, w 30 sekund obśmiewając Hannibala, House'a i inne Sherlocki youtube.com/watch?v=K9vRmLUCn50
- odcinek "Lawa", w którym uczestniczy nie mogą dotknąć podłogi z fantastycznymi nawiązaniami do Mad Maxa

Co najmniej 3 epizody z mojej czołówki całości i kilka zwyczajnie bardzo dobrych, bez poczucia utraty poziomu. W ogóle w tym sezonie najbardziej błyszczał w moim odczuciu Abed, był absolutnie wspaniały, choć strata Troya była bardzo odczuwalna.

W 6. sezonie, cóż ciężko jednoznacznie stwierdzić co zawiodło, ale to na pewno nie było to samo Community. Wyczerpała się formuła? Może Harmon już za bardzo zaangażowany był w tworzenie "Rick and Morty", by działać równie efektownie na dwa fronty. A może, paradoksalnie, rozbrat z NBC. Paradoksalnie, bo często było widać, że twórcy muszą się zwijać z tematem, ograniczać formę w celu uzyskania maksimum treści i po prostu przystosować się do wymagań telewizji ogólnokrajowej. Mogłem tylko marzyć, jakby wyglądał taki odcinek z lawą, gdyby dostali na niego 30-40 minut, a nie 20.

Joel McHale powiedział w jednym z wywiadów, że Yahoo zapłaciło szaloną kwotę za powrót serialu, dając jednocześnie Harmonowi prawdziwą swobodę. Mógł robić co chciał, wystarczy wspomnieć, że w finałowym epizodzie bohaterowie po raz pierwszy klną. Nie było reklam, wyznaczonego czasu na dany odcinek itd. Mimo wszystko wydaje się, że ta smycz była Harmonowi potrzebna, bo często odcinki wiały nudą, a gdy serial bywał w NBC to co prawda odnosiło się wrażenie ekspresowego tempa, ale po 6. sezonie doszedłem do wniosku, że dzięki temu serial był tak żywy.

A być może jedynie wyczerpały się pomysły, bo np. ostatnie dwa odcinki były fenomenalne (wesele i finał). Świetną koncepcję mieli twórcy na pożegnanie, to jeden z dwóch seriali, które dały mi osobiście poczucie braku tęsknoty za bohaterami (drugim z nich był Six Feet Under). Właśnie przez to w jakim stylu potrafili się z nimi rozstać, dając widzowi mnóstwo możliwości na satysfakcjonujące zakończenia. I ostatnie słowa Abeda i Harmona z offu przepiękne, będę do nich nie raz wracał.

ocenił(a) serial na 8
Pauleta

Właśnie skończyłem rewatch i uważam podobnie. Pierwsza połowa sezonu 5 jest świetna, spokojnie można ją stawiać obok początkowych sezonów tak mniej więcej do momentu gdy z obsady odszedł Glover. Potem poziom spada wyraźnie choć dalej jest nieźle jak choćby odcinek "App Development and Condiments" z MeowMeowBeenz, czyli temat wpływu portali społecznościowych na rzeczywistość. Podobne zagadnienie wzięło na tapetę Black Mirror oczywiście znacznie gorzej.

W sezonie 6 zwyczajnie wyczerpała się wena i Harmon to czuł. Community stało się zbyt świadome swojej serialowej tożsamości, a co za tym idzie mnie angażujące. Widać to szczególnie po Abedzie, który co chwilę rzuca meta komentarzami o wypaleniu i nadciągającym finale jak choćby w rozmowie z Frankie na początku sezonu. Charakterystyczny jest też odcinek "Basic RV Repair and Palmistry", czyli ten z gigantyczną ręką na RV, którego myśl sprowadza się do odpuszczenia, zwolnienia uścisku, a Jeff w pewnej chwili wykrzykuje, że ma dosyć tego show. Nawiasem mówiąc to jeden z najgorszych, najnudniejszych odcinków serialu. Lepiej wspominam nawet niektóre epizody z sezonu 4. Z finału wyróżniłbym tylko 4 odcinki:

- ostatni (wiadomo)
- wesele (Abed kręcący mockumentary to zawsze kopalnia śmiechu, nawet w słabym 4 sezonie jego dokument o Changnesii był przyzwoity)
- paintball, głównie za odwołania do wielu filmów akcji jak Winter Soldier czy Mission: Impossible
- Grifting 101, czyli naciąganie naciągacza - kpina z heist movies choć Harmon lepiej to zrobił w Ricku i Mortym to i tak polubiłem, głównie za plansze w stylu Sting

Co do tego epizodu fincherowskiego z 5 sezonu to nie podpinałbym go jednak pod Law & Order bo w 3 sezonie jest całkiem osobny epizod "Basic Lupine Urology" parodiujący właśnie Prawo i porządek. Różnice stylistyczne są bardzo duże.

ocenił(a) serial na 9
_Garret_Reza_

Bardzo się cieszę, że trafiłem na ten post, kiedy byłem dopiero na s2e3 :D czuję, jakby całe życie było jeszcze przede mną

ocenił(a) serial na 8
_Garret_Reza_

Mój ulubiony to Twój numer 2. Od teraz zawsze gdy będę chciał kogoś namówić na oglądanie Community, będę mu opowiadał o tym odcinku!

ocenił(a) serial na 8
_Garret_Reza_

10. Documentry Filmmaking: Redux
9. Cooperative Polygraphy
8. Mixology Certification
7. Religionary Holiday Music
6. The First Chang Dynasty
5. Advanced Dungeon & Dragons
4. Paradigsm of human memory
3. Paintbal z 2 sezonu
2. Remedial Chaos Theory
1. Cooperative Caligraphy

ocenił(a) serial na 8
_Garret_Reza_

Odkopię ten świetny post, bardzo jestem Ci Garret za niego wdzięczny. W marcu zacząłem oglądać Community, ale po 4 odcinkach dałem sobie spokój, uznając go za kolejny konwencjonalny sitcom, i porzuciłem na rzecz Parks and Recreation. Dopiero kilka tygodni temu natrafiłem na ten temat, dałem serialowi drugą szansę, i tym razem pochłonąłem go jednym ciurkiem.
Co prawda nieco bym pozmieniał Twoje zestawienie, na pewno w moim znalazłoby się miejsce na odcinek w grze czy halloweenową inwazję zombie, a początki meta-szaleństwa upatruję raczej w odcinku drobiowym, z nawiązaniami do Chłopców z ferajny i Ojca chrzestnego, niż późniejszego epizodu z paintballem, niemniej większość typów by się pokryła.
Miałem nawet ambitny plan, aby zrobić na swój użytek podobny ranking, ale utrudnić sobie zadanie i wybierać wyłącznie z tych serii, które uchodzą za znacząco słabsze - czyli od czwartego do szóstego sezonu. O tym, jak bardzo poziom się obniżył najlepiej chyba świadczy fakt, że nie udało mi się wyłonić aż 10 naprawdę udanych odcinków. Niemniej trzy zasługują na wyróżnienie:

Miejsce 1 - 4x09
Bezsprzecznie mój ulubiony odcinek spośród tych pozbawionych Dana Harmona za sterami. Bohaterowie zostają zastąpieni przez kukiełki, aby w ten sposób uporać się ze swoimi problemami. Te zaś w przypadku Changa są tak złożone, że nawet jako pacynka potrzebuje on ...kolejnej pacynki! Być może moja wysoka ocena dla niego związana jest z faktem, że poprzedni miałki odcinek nie miał nic do zaoferowania, poza cameo Brie Larson. W tym podobało mi się zawiązanie akcji, lot balonem, rozbicie się na wyspie, co oczywiście musiało zostać skwitowane nawiązaniem do Lost i propozycją, by się podzielili na rozbitków oraz Innych. Odcinek miał świetne piosenki, trochę szaleństwa dzięki psychoaktywnym jagodom i zabawne ripostowanie Britty:
- Wciąż szanujecie moją działalność polityczną?
- Cóż, darzymy cię takim szacunkiem jak dawniej :D

Miejsce 2 - 5x05
Niestety odcinek graniczny. Nie ma już Pierce'a, nawet w postaci hologramu, w tym za to musieliśmy pożegnać się z Troy'em. Ale za to w jakim stylu! Podłoga jako wrząca lawa, tworzenie gąsienicy z krzeseł (tak brzmi lepiej niż ludzka stonoga), armia szafkowców, pojazd rodem z Mad Maxa... I wyspa Shirley: "tu spełniają się marzenia ...jeśli marzycie o staniu na stole i sikaniu do słoiku". Przede wszystkim jednak pomysłowość nie jest tu jedynie zabawą samą w sobie, ale i symbolizuje strach Abeda przed zmianą. Bardzo wzruszające pożegnanie, a jeśli żegnać taką postać jak Troy'a, to najlepiej widząc go w mega-bańce podczas zabawy.

Miejsce 3 - 5x08
Odcinek przywołujący skojarzenia z Black Mirror. Wszystko wiąże się z aplikacją, która określa status człowieka na podstawie przyznanych mu przez innych użytkowników ocen. Bardzo podobnym odcinkiem zaczął się czwarty sezon Black Mirror, gdzie też przedstawiono dystopię, której zaczątki znamy z obecnych social mediów. A poza ciekawym społecznie tematem jest smaczek w postaci stroju z nieco zapomnianego już filmu Zardoz.

I to byłoby na tyle. Zostanie mi pewnie w pamięci wzruszający finał całości, odcinek, w którym Pierce dokonuje poprawek w amerykańskiej wersji Inspector SpaceTime, zabawne wybrnięcie z usunięcia Chase'a z obsady czy odcinek o rowiarzu, utrzymany w formie pastiszu Zodiaka i Siedem. Mimo wszystko nie żałuję czasu poświęconego tej społeczności.

ocenił(a) serial na 8
lew890

W sumie nie wiem, czemu nie odpisałem wtedy. Chyba dlatego, że nie mam do dodania nic oprócz "Proszę bardzo :)"

A odpisać jednak wypada. Fajnie, że wciąż istnieje miłość do tego serialu...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones