Właśnie odświeżyłem sobie cały serial. Wczoraj po ostatnim odcinku doszedłem do wniosku, że...
Logan w drugim sezonie zrobił się strasznie irytujący. O ile w pierwszej dało się go lubić, o tyle
później jego prawienie banałów, częste milczenie i zwyczajny brak charyzmy aż raził w oczy. Postać
kompletnie nie rozwinęła się względem poprzedniego sezonu, w zasadzie można go było zamknąć
w trzech schematach. Uczucia do Max, "Czyste spojrzenie" i maniakalna chęć powrotu do pełnej
sprawności. Zbyt rzadko okazywał emocje, w pewien sposób scenarzyści ucięli mu jaja.
Zgadzam się z Tobą. W pierwszym sezonie Logana nawet lubiłam, w drugim irytował mnie tak bardzo, że liczyłam na to, że go w końcu wirus zabije... Niestety, przeliczyłam się ;)
Mam wrażenie, że na jego postać w II sezonie bardzo duży wpływ miała atmosfera na planie, czyli głównie jego i Alby gwiazdorzenie, a przez to zmiany w scenariuszu, które na korzyść nie wyszły. W każdym razie, kiedy od czasu do czasu odświeżam sobie serial, w drugim sezonie większość scen z Loganem po prostu pomijam...
Tak z innej beczki, skoro Logan i Max nie kochali się z powodu wirusa? Lateksowe rękawiczki już pokazali w filmie to z lateksową gumką też by mogli hehehe. "masz łeb i **uj to kombinuj" :D