Theo?
Trochę przesada.
Chociaż może jak Puławski ;)

Wątek z Theo w 2 sezonie to jakaś tragedia.....ogólnie wątki feminizmu w tym serialu są tak słabo prowadzone że to aż razi. "Jestem beznadziejny w koszykówkę i po prostu się do tego nie nadaję ale muszę należeć do drużyny" a później wielkie zdziwko że go nie chcą w drużynie i "SEKSIIIIIIIIZM!!!!!", śmiem twierdzić że przedstawili to w wręcz obraźliwy i odrealniony sposób, jeśli nie umieją przedstawić danych wątków w serialu to niech po prostu dadzą sobie z nimi spokój NO ALE NIE BO PRZECIEŻ MUSI BYĆ WEPCHNIĘTE CHOĆBY NA SIŁĘ TAKIE COŚ ŻEBY SERIALIK BYŁ TAKI "poprawny i tolerancyjny", szkoda tylko że w sposób w jaki to przedstawiają tylko szkodzą i pokazują pewne sytuacje w złym świetle.

Theo- lekka przesada z tą drużyną koszykówki. On/ ona (?) nie miał ani wzrostu, ani umiejętności (gdyby nie czary-mary Sabriny). Gdzie jakaś samokrytyka? Chciał być w drużynie to chyba powinien coś umieć, no ale może się nie znam...

Sabrina na plus, nieco odkryła swoją mroczną stronę, stawiała się Arcykapłanowi, buntowała względem Mrocznego Pana... Dobrze się to oglądało, a sparowanie jej z Nickiem to najlepsze co się mogło stać, czuć między postaciami chemię, nie to co z nudnym Harvey.

Harvey i Roz- dla mnie totalny niewypał, przewijałam ich wspólne sceny, choć wolę tych dwoje razem niż S&H,

Lilith- podobała mi się jej 'ludzka' strona,cieszę się że koniec końców wybrała stronę czarownic. Najlepsza postać w serialu.

Ogólnie sezon drugi jest nieco lepszy od pierwszego choć wolno się rozkręcał, teraz trzeba czekać na część 3 i wizytę w piekle u Królowej, nie mogę się doczekać.

Ja też najbardziej lubię Lilith, niesamowita charyzma, a i mam słabość do jej urody jako Lilith, niby ostre rysy powinny wydawać się brzydkie, ale wydaje się piękna i z klasą:)

Sezon drugi lepszy niż pierwszy. Przede wszystkim ze względu na chemię miedzy Nickiem a Sabriną.

podbijam wyłącznie za wątek romansowy.

zaczął się mało obiecująco, ale z zaskoczeniem stwierdzam że sezon 2 jest znacznie lepszy i zdecydowanie bardziej mi się podobał od pierwszego. to, co mi się najbardziej podobało:

- wątek Lilith oraz to jak skupili się na jej relacji z Lucyferem

- odcinek z łowcami czarownic (oburzenie z powodu rzekomego obrażania katolików jest śmieszne. to jest właśnie stary, dobry biblijny katolicyzm, znany wszystkim na świecie przez kilka ładnych wieków)

- wątek z Theo na początku kompletnie zbijał z tropu, ale teraz stwierdzam że to ciekawa i sympatyczna postać co najważniejsze twórcy serialu dają nam możliwość dowiedzenia się czegoś więcej o non binarnych ludziach (tak - to jest NON BINARNOŚĆ, a nie żaden transseksualizm. a ludzie oburzają się na pomysł edukacji seksualnej). niemniej ta cała sprawa z Theo i drużyną koszykówki była głupia. jasne, że Sabrina zawsze chętnie pomagała swoim przyjaciołom, ale on nie zasługiwał na to aby dołączyć do drużyny.

- [!!!!! SPOILERY !!!!! ] postacie Doriana Graya oraz Lucyfera. dobrali wprost doskonałych aktorów do tych ról. oboje są bardzo przystojny i świetnie pasują do swoich postaci. oczywiście, że Gwiazdę Zaranną zagrał Aussie ;) btw, na planie ekipa na pewno miała ubaw kiedy musiał chodzić w tamtej skąpej przepasce na biodra)

- rozwój związku Nicka i Sabriny oraz ogółem chemia między nimi. ogromny, ogromny plus jak dla mnie :) pewnie jestem jedną z nielicznych (jeśli nie jedyną) z osób które bardzo lubią Roz i Harveya jako parę i szczerze powiedziawszy bardzo bym się cieszyła, gdyby zostały te związki tak jak są tak jak w S2, tj. Nicholas z Sabriną, Harvey z Roz.


z rzeczy które mi się najbardziej nie podobały: ciąg dalszy wybitnie naiwnej i irytującej postawy Sabriny oraz [ !!!!! SPOILER !!!!] to, że Sabrina jest tak naprawdę córką Lucyfera. to zalatuje takim tanim plot twistem. plus kompletnie nie podoba mi się że Sabrina nie jest prawdziwej, czystej krwi Spellmanem. to oznacza, że ciotki oraz Ambrose nie są jej prawdziwą rodziną a to jest trochę smutne [ !!!! SPOILER !!!!! ]

wcześniej pierwszy sezon w ogóle mnie nie porwał, ale teraz na trzeci sezon będę czekać naprawdę niecierpliwie.