PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=371185}

Californication

7,7 150 560
ocen
7,7 10 1 150560
6,6 14
ocen krytyków
Californication
powrót do forum serialu Californication

Przyznawać mi się tu juz komu popłynelo coś z oczu w ostatniej scenie...☺ Bo tego się
spodziewaliśmy i po cichu na to liczylismy i wierzylismy w talent Kapinosa do wzruszający ale
niebanalnych zakończeń. Wydawało się to niemożliwe po całym beznadziejnym sezonie ale jednak.
Rocket man jako piosenka klamra kilka ładnych jakże prostych ujęć mówiących więcej niż 1000
słów. Wybaczam w tej chwili wszystko- cyrk Atticusa, give me a break muzę Faith, raperów. Nawet
to, że już w prehistorycznych czasach 3 sezonu serial ten zaczął mnie rozczarowywaç. Coś jednak
musiało w nim być na samym poczatku skoro nie odpuszczalismy i oglądaliśmy każdy odcinek. Przy
okazji, jak pomyślę, że to koniec pewnej epoki i o czasach gdy odkryłam Californication jakieś 6 lat
temu...Zbyt emocjonalne to dla mnie, chyba wrócę do m jak miłość czy innej mody na sukces

ocenił(a) serial na 10
Cass

Napisałaś wszystko co chciałam... A idź...! :D

ocenił(a) serial na 10
Cass

House of lies polecam.

Cass

Fakt, chyba nic innego niż Rocket Man nie pasowałyby tu lepiej :)

Natomiast mnie zupełnie nie jest żal.
Powiedzmy sobie szczerze - kilka sezonów "dojrzewania" głównego bohatera, to jednak trochę "marketingowo-reżyserska" przesada, aczkolwiek ja rozumiem, że it's all about the money ;)
Jak wiele osób wspomniało, serial można było zakończyć w 3/4 sezonach i niekoniecznie wtłaczać tyle różnych wątków żeby aż taaaaak odciągąć to ostateczne "oświecenie" Hank'a.



shczepcio

Mi żal nie jest, serial zawsze mogę obejrzeć znowu, chociaż chciałabym wiedzieć czy Hankowi i Karen się uda, co z drugą rodziną Hanka, co z Faith itd. Aczkolwiek przez "Rocket Mana" się popłakałam :P Mam skłonność do płakania na tego typu piosenkach, szczególnie jeśli są dobrane do jakiegoś dobrego momentu.

ocenił(a) serial na 7
Cass

Żartujesz o tych łzach?
Ostatni odcinek jak i cały sezon to marna produkcja, która w opłakany sposób kończy serial.
Można go było poprowadzić inaczej ale twórcy zrobili to co widzieliśmy na własne oczy. I dzisiaj można stwierdzić, że Californication tak jak Lost, Prison Break czy ostatni sezon Dextera zostało zaszczute przez mamonę.
Szkoda, byłe wiernym fanem Hanka. Było w jego historii wiele skrajnych emocji, okropnych i śmiesznych rzeczy, paradoksów i obrzydliwych pokazów ale przez pewien czas miało to sens i było wręcz genialnie zaprojektowane. Te ostatnie sezony począwszy od przeciętnego 5, słabego ale z fajnym zakończeniem 6 i marnego 7-go zabijały stopniowo magię serialu wygłupiając już do reszty inne postaci jak np. Marcy, Stu czy Runkle'a. A sama historia upadało z wielkim hukiem.
Trudno ale mimo wszystko kończy się kolejny serial, który zaczynałem po 20-tce a kończę po 30-tce.

Qnen

Co do ostatniego zdania- witaj w klubie ☺Nie jest to przyjemna myśl, ale Hank i spółka mają gorzej☺Całkowicie się zgadzam, że całe sezony począwszy od 5 to slabizna. Brak pomysłu I chyba inni scenarzyści. Tak naprawde tylko 2 pierwsze serie były bez zarzutu, choć np 4 był lepszy niż 3. Siódmy sezon mnie rozczarował, gdyż nic w nim nie zmierzało do rozwiązania, nie pojawiła się żadna postać z przeszłości, za to wprowadzono syna... Mogli to zrobić wcześniej jeśli chcieli wiarygodnie i bez szkody dla całej historii wplesc go w życie Hanka. Po 11 odcinku wręcz bałam się tego finału, jednak ostatnie minuty spełniły moje oczekiwania. Przecież żaden slub czy inne tego typu cliché nie pasowałoby tu, za to kilka min Hanka i Karen, piosenka, opuszczony porsche i fakt ze siedzą w samolocie do Nowego Jorku mówi więcej niż gdyby pokazano ich np w łóżku w płatkach róż ☺ Oczywiście dla ludzi ppamiętająych o co w serialu kiedys, tak kiedys chodzilo. Choć i tak list do Karen z drugiego sezonu był o niebo lepszy...

użytkownik usunięty
Cass

Akurat odcinki z Atticusem są świetne, jedna z najlepszych postaci drugoplanowych w serialu. ;)

ocenił(a) serial na 9
Cass

Własnie to zakończenie mnie rozczarowało. Bo próbowali zrobić coś innego, nowa postać, nowa historia (Levon itp.) , ale mimo wszystko po 12 odcinkach gdzie Karen było mniej niż Hanka seksu w tym sezonie, jednak Karen. Gdy w końcu ta miłość gasła, jednak wrócili do tej bajki. W tym sezonie nie było ani trochę Hanka którego kochała Karen. Z pijanego Rockmana, zakochanego pisarza, zostało nic... Szkoda bardzo. Jednak z racji tego, że to bezpieczne rozwiązanie (końcówka) jakiś uśmieszek na mojej buzi był. W końcu mu się udało, ale to zakończenie nie jest nawet końcem, jest niczym i mało prawdopodobne. Szkoda.

ocenił(a) serial na 10
Cass

Wiadomo, tyle lat się serial oglądało to smutno się zrobi jak się już skończył:)

ocenił(a) serial na 9
Cass

Hm. Jak ostatnie sezony były słabe, to ten chociaż był słaby, ale trzymał stały poziom słabizny. NIESTETY zrobili to co myślałem. Wprowadzili nowy wątek, który koniec końców NIC NIE ZMIENIŁ. Karen w tym sezonie niemal nie było, coś co ciągnęło ten serial w tym sezonie było tylko na początku i na końcu - Hank i Karen. Happy End to było najgorsze co mogło się tu przydarzyć. Liczyłem, że już Hank zginie jakąś głupią śmiercią, albo zostanie z Levonem i tą blondynką. Ale nie końcówka była strasznie spontaniczna, nie przemyślana i CAŁY sezon w ogóle na nią nie wpłynąl. Jedynie wątek (bardzo chaotyczny, przewidywalny, ale CIEKAWY) Runksa i Marcy. Cały sezon MIMO próby ratowania (nowe postacie, nowy wątek) jest słaby. Chwycli za coś nowego i porzucili to w myśl "Bo kiedyś było lepiej, więc Hank z Karen". Mimo to dobrze będę wspomniał ten serial, szczególnie początkowe sezony gdy to był prawdziwy Rock A Roll z Miłością w tle. Zakochany Rockmen pisarz, a na końcu to ani nie był pisarz, ani Rock man, ani tym bardziej zakochany człowiek.

Bye bye Kalifornio.

imjustakid

Zgadzam się, tak jak i z joe kaktusem się zgadzam. Końcówka mi się podobała, wzruszyła, przypomniała, czym Californication kiedyś było, ale.... to tylko 2 minuty! A cały sezon mam wrażenie nieprzemyślany i nie współgrający z finałem w ogóle. Skoro nawet po odcinku z wypadkiem Karen nic nie poszło we właściwą stronę, to ja wtedy straciłam nadzieję. Chociaż 0701 podobał mi się( końcówka z Levonem i jego cielęcym spojrzeniem biednego, potrzebującego ojcowskiego uczucia chłopca), to wprowadzanie nowej rodziny do finałowego sezonu ma się nijak do koncepcji The One, miłości życia zadeklarowanej dawno temu po śmierci Kurta Cobaina:), symbolicznego pozostawienia porsche w drodze na samolot do NY, itd. Przecież odcinek temu, Hank siedział z pizza i jointem z nową rodzinka! Po czym wylądował z babymamą nr 1(!) w łóżku, ale przeszkodził im syn, który jak male dziecko chciał zasnąć w sypialni rodziców! Gdyby mi ktoś zaserwował taki spoiler w drugim sezonie, to bym spadła z fotela:) W ogóle uważam, że pomysł z ewentualnym synem i kobietą z przeszłości, jeśli już koniecznie chciano go wprowadzić (choć raczej był to wymysł ad hoc w writers' room zaakceptowany z powodu braku lepszych, jak to zresztą przedstawiono w siódmym sezonie), powinien zastąpić cały sezon 5. Nic byśmy nie stracili (samuraja? Kali? Tylera? no proszę!), a byłby wiarygodnym odwróceniem akcji, po bardzo otwartym finale czwartego sezonu, a twórcy mieliby czas na spokojne i mądre rozwinięcie akcji prowadzącej do powrotu do Tej Jedynej, ale nie w 5 minutach! Mam wrażenie, że pisali te odcinki i pisali, po czym się zorientowali, że mają już 11 i pora w 20 minutach zakończyć SERIAL! Udało sie, ale wyszło nielogicznie i nieprawdopodobnie. Karen faktycznie nie było prawie wcale w tym sezonie, napięcia między nimi nie było żadnego, Karei zazdrosna i rozczarowana a Hank chyba z wieloletniego przyzwyczajenia od czasu do czasu pukał do jej drzwi... No i ostatnia kwestia? Czy Hank już definitywnie porzucił pisanie książek? Nawet nikt mu już o to głowy nie suszy, nie ma z tego powodu żadnych wyrzutów, nic. A to, że napisał książkę o życiu w LA, widzimy przez jedną(!) sekundę w 5 sezonie. O dziwo nikt nie domaga się jej ekranizacji, za to mamy scenariusze do sensacyjnych raperskich produkcji i rock opery dla jakichś dziwaków....

użytkownik usunięty
Cass

A czy przypadkiem "Rocket Man" nie był wykorzystany także w S03E12 Mia Culpa?

ocenił(a) serial na 9

"Rocket Man" był w finale trzeciego sezonu, ale był też na koniec pierwszego odcinka Californication. W tym kontekście użycie go na koniec serialu jest interesującym rozwiązaniem.

ocenił(a) serial na 9
Cass

Finał serialu bardzo sentymentalny. Sama końcówka nawiązująca do początków serialu (scena z Karen w aucie, list, muzyka). Mimo wszystko można było się spodziewać od początku jak to się skończy. Twórcy nie zaskoczyli. Serial wiele stracił w ciągu ostatnich trzech sezonów. Niewątpliwą zaletą na początku był dramatyzm, współgrający z licznymi wątkami komediowymi. Doza inteligentnej głębi, prześmiewcza krytyka hedonistycznego stylu życia. Zwykle było śmiesznie i zabawnie do czasu, przedstawianym wydarzeniom towarzyszyła jakaś refleksja. Natomiast ostatnie sezony straciły tę iskrę. Według mnie najgorzej wypadł sezon 5, w którym nieumiejętnie poprowadzono fabułę po genialnym zakończeniu sezonu 4. Właściwie nie pokazano nic nowego, tylko powielono utarty schemat. Zapewne zabrakło pomysłu na bardziej błyskotliwy rozwój akcji przez co miałem wrażenie, że serial jest kontynuowany na siłę. Sezon 6 miał swoje momenty jednak był podobnie przerysowany jak 5. Zabrakło realizmu, który zbliżał serial do prawdziwego życia i definiował rewelacyjność wcześniejszych sezonów. Zakończenie serialu wpisuje się w obraną w piątym sezonie konwencję. Aczkolwiek ostatniego sezonu nie odebrałem bardzo źle. Według mnie był ciekawszy niż piąty. Nowa rodzina miała za zadanie pokazać Hankowi jak wiele miał szczęścia będąc wcześniej z Karen. Ewidentnie ta nowa sytuacja to nie było "to". Hank w końcu się zmienił, zrozumiał to co miał zrozumieć i dostał to na co czekał. Dla mnie idealnym zakończeniem było kiedy odjechał w kierunku zachodzącego słońca w czwartym sezonie.

joe_kaktus

Jeszcze tylko jedna rzecz i się już zamykam:) Nie przyszło Ci do głowy, że do owego słynnego zakończenia 4 sezonu, zakończenie serialu się odwołuje? Owszem, było genialne, Hank odjeżdzał swoim porsche w stronę zachodzącego słońca, a teraz mamy opuszczone porsche (ktore jest symbolem Hanka i całego jego życia w Kalifornii, metonimia zdaje się:)) na tle tego samego, kalifornijskiego zachodzącego słońca. Dosyć wymowne. Wiem, że każdy rozumie symbolikę tej ostatniej sceny, jednak warto ją porównać do sceny z 4 i obie sekwencje nabierają jeszcze większego sensu.

ocenił(a) serial na 9
Cass

Finałowa scena z porsche jest symboliczna i wymownie mówi widzom, że to koniec. Jako jedna z nielicznych w finale robi wrażenie zaplanowanej dużo wcześniej. Zgadzam się, że można ją porównać do tej z końcówki czwartego sezonu.

ocenił(a) serial na 9
joe_kaktus

Czy Hank się zmienił? Ostatnie sezony polegały na tym, że Hank mówił "Chce się zmienić" ten ostatni to już w ogóle, ale w żadnym odcinku nie chciał, a tym bardziej mu to nie wychodziło. Każda praca jakiej się łapał kończyła się prędzej czy później (przez niego, czy też nie). Ten sezon nie daje żadnego znaku, że Hank zrozumiał. Jego 3 minuty ostatnie są typowymi Hakonowymi zakończeniami " Teraz już wiem, będzie dobrze", a jak serial nas nauczył - następnego ranka znowu wpadnie w to samo gówno. Zakończenie dla mnie nie jest zamknięte, jest ch. otwarte. Już widziałbym kolejny sezon, gdzie Hank na ślubie spotyka starą znajomą i uprawiają seks w toalecie , Karen to widzi, kłócą się i znowu 12 odcinków szaleństwa i próby godzenia. To był słaby ostatni sezon i jeszcze słabszy ostatni odcinek.

Też byłbym za zakończeniem w stylu 4 sezonu.

ocenił(a) serial na 10
Cass

Podsumowując cały serial to mimo słabszych momentów, zdecydowanie zagwarantował przez kilka lat dużo zabawy, romantyzmu, wzruszeń, akcji i zakończenie pięknie to spuentowało. Hank mimo wielu wad i słabości w końcu potrafił wszystko wyprostować, nareszcie udało mu się znów wrócić do swojej "10" i założyć z nią normalną rodzinę. Serial uznawany przez wielu jako kicha, zepsucie dla mamony, mimo wszystko dla mnie przedstawia dużą wartość o świetnie się przy nim bawiłem i nie żałuje czasu, który z nim spędziłem

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones