Przede wszystkim, cieszę się, że serial nie skończył się tak jak się tego spodziewałam. Fajne było to niedopowiedzenie w końcówce, było by głupio, gdyby to sie skończyło jakimiś zaręczynami z Danielem albo coś. Każdy kto doświadczył przyjaźni damsko-męskiej wie, że przejście drogi od przyjaźni do kochania zajmuje trochę więcej czasu niż jeden odcinek serialu i samo zrozumienie, że się kogoś kocha to dopiero początek tej drogi.
Szkoda, że to już koniec. To jeden z moich ulubionych seriali. Bardzo mi pasuje ten rodzaj humoru i ten rodzaj wzruszeń. Choć zdaję sobie sprawę, że życie wygląda nieco inaczej niż opisuje to film, nie zawsze da się wykrzesać z siebie tyle optymizmu ile ma Betty, to jednak przyjemnie jest taki świat pooglądać i przynajmniej próbować stworzyć coś podobnego. Jeśli macie jakieś propozycje serialu w podobnym klimacie, to proszę wpisywać. Pozdrawiam.