Finał osobiście oceniam na nieco mniej fascynujący niż ten z pierwszego sezonu. Przypuszczałem, że ława przysięgłych nie będzie w pełni przekonana o winie Joe ale czekałem jeszcze na jakiś series-changer w końcówce. Pozbycie się go z miasta to oczywistość.
Sprawa Sandbrook - małe wow. Oczekiwałem, że to Lisa jest winna życia Peppy, Lee pomógł jej wysprzątać całość a Claire faktycznie nic nie wie bo była odurzona, choć za każdym razem jak na nią patrzyłem to widziałem stek kłamstw za jej oczami i ustami. Wychodzi na to, że sprawcą był ojciec, którego Claire miała zapisanego w telefonie a wiedzieliśmy o tym już we wczesnych odcinkach drugiej serii.
Odcinek bardzo oddziaływający, targający emocjami ludzkimi, jak ten piękny soundtrack w końcówce od momentu uścisku dłoni dwójki detektywów.
Ja podejrzewałam Lee i jego żonę, natomiast ojca Peppy raczej nie. Oczywiście wydawał się podejrzany po pewnym czasie- brak go na weselu i kwiat wysłany Claire , zdjęcie na ścianie. Jak pokazali rozwiązanie to nie spodziewałam się właśnie tak tego.
Jeśli chodzi o rozprawę sądową to już wcześniej przypuszczałam że facet wyjdzie na wolność. Obrona miała silniejsze argumenty.
Teraz się zastanawiam czy on naprawdę zabił Danny'ego. Moje przypuszczenia - przyznał się , bo chciał chronić kogoś innego. Jednak stwierdził że nie da rady siedzieć za morderstwo. Nie było konkretnego motywu. Nigdy później się nie przyznał drugi raz. W ostatnim odcinku przepraszał ,ale nie koniecznie za to że on zamordował chłopca, raczej za całą zaistniałą sytuację. Oczywiście to tylko gdybanie i raczej jest winny, ale ziarno niepewności zostało zasiane.
Nad czym się tu zastanawiać? w 1 sezonie była cała retrospekcja sceny śmierci Danny'ego.
Cóż, w Sherlocku też Moriarty'ego uznali i przedstawili jako martwego a teraz kreują jego reborn. Na tym polega przewrotność serialu. Jakaś szansa, choć bardzo mała, jest.
cóż Sherlocka robi Moffat. Nikt o zdrowych zmysłach nie wierzy w ani jedne jego słowo :) A tutaj raczej nie ma podejrzeń, że widz jest lekko oszukiwany. Retrospekcje się zgadzają z końcowym wyjaśnieniem, więc Joe jednak zabił Danny'ego. Ja mam za to inne pytanie: o kim Lee mówił, twierdząc, że "prawie" nikt nie zna go we Francji? Myślałam, że pociągną ten wątek. Do dzisiejszego odcinka myślałam, że będzie to Lisa - że jednak żyje.
miał tam jakieś kobiety, może było coś więcej niż przelotna znajomość (Claire pytała go , czy z kimś sypiał we Francji)
co do mordercy chłopca- też nie mam wątpliwości, jasna sytuacja
uwolnienie bez wątpienia winnego jest o wiele bardziej dramatyczne niż gdyby się okazało, że kogoś (np. syna) kryje
zabójstwo dziewczyn wstrząsające, tak bardzo zwyczajne, banalne motywy - zazdrość i strach :(
Colman i Tennant jak zwykle wspaniali
Też tak myślałem. Po finałowym odcinku, wydaje mi się, że kwestia 'almost no one' to było celowe odwrócenie naszej uwagi przez scenarzystów i skierowanie ją na Lisę. Tym większe zaskoczenie na końcu.
Cały odcinek podobał mi się tak sobie, ale ostatnie 10 minut bardzo ładne. Pozamykane wątki itp. Solidne zakończenie. Cały sezon, jak i ostatni odcinek, oceniam na 7. Pierwszy to jednak było mistrzostwo.
Sprawa Sandbrook miała bardzo hmm literackie zakończenie. Całkiem zgrabnie im to wyszło.
Uniewinnieniem Joe pachniało cały sezon, ale myślałam, że jednak będzie inny wyrok. No cóż. Obyśmy tę postać pożegnali na stałe, bo jeśli ma wrócić coś w stylu, że Joe pojawia się i chce widywać dzieci... Oby nic z tych rzeczy.
Właśnie, właśnie... 3 sezon? Ciekawe czy będzie i jaki. Bo duet Ellie & Alec wydaje się, że zakończył działalność i ciekawe jakiego pretekstu by trzeba, żeby znowu pracowali razem... Poza tym właśnie Hardy z Broadchurch wyjechał. Nowe śledztwo gdzie indziej? Nowa zbrodnia tutaj?
Przypuszczam, że sprawa Sandbrook jest definitywnie zakończona. Przypuszczam także, że w nowym sezonie zobaczymy nowe śledztwo. Sprawa Joe? Niekoniecznie, przeczytajcie kawałek wywiadu scenarzysty, Chrisa Chibnalla:
"It was Joe. It was always Joe. Everything we showed you in ep 8 of S1 was true. The battle was truth vs justice."
Źródło: internet.
Ale ja nie powątpiewam w w winę Joe. Jeno chcę zakończenia jego wątku. Co do Sandbrook, znowu, też tak myślę. Wobec tego powstaje pytanie: nowe śledztwo czyli jako detektywi duet Alec i Ellie? Będą musieli się pogimnastykować, żeby znów ich połączyć, bo wydaje się, że każde poszło w swoją stronę.
Zakończenia czyli koniec z Joe, a nie jakiegoś domykania wątków. Źle to zabrzmiało.
Seria 3 będzie, bo została potwierdzona na facebook'u :). Odcinek ostatni może mega dużego szału nie robił, ale bardzo dobry był.
Mam nadzieje, że nie będzie sprawy sądowej, jeśli chodzi o morderstwo z Sandbrook. Wolałbym, żeby już nie wracali do tego mało porywającego wątku.
Ogólnie drugi sezon oglądało się dobrze, ale brakowało mi tych emocji, które towarzyszyły podczas oglądania pierwszego,
1 sezon - 9/10
2 sezon - 7/10
Spodziewałam się uniewinnienia ale miałam też nadzieję, że faktycznie okaże się kto jeszcze brał udział w zabójstwie Danniego. Tyle było sugestii, że pół miasteczka wie co się stało naprawdę a tu klops.
Mimo tego odcinek generalnie na plus.
Dobre rozwiązanie wątku Sandbrook.
A Colman i Tennant są super idealną parą policjantów. Życzę sobie, żeby w 3 serii prowadzili razem jakąś nową sprawę, niezwiązaną już z poprzednimi.
Scena na klifie była jedną ze śmieszniejszych i niedorzecznych jakie widziałem w serialach, to dziadka w 1szym sezonie o mało nie zlinczowali pod domem, a Millerowi zamówili taksówkę na dworzec. Kiedy wyprowadzali go z tego busa myślałem ze zrzucą go z tego klifu. Tak się rzucali, podniecali, płakali na tym procesie że Joe śmiał się nie przyznać do winy, a jak przyszło co do czego, "ukarali" go poważną rozmową. Głupie.
Wcale nie.
Dla jednego zemsta jest uczynieniem zadość sprawiedliwości, dla drugiego odstąpienie od aktu przemocy jest zwycięstwem nad złem - złem, którego ofiarą padł chłopiec.
Rodzina i przyjaciele nie zniżyli się do poziomu mordercy, ocalili swoje człowieczeństwo, nie dali się zainfekować nienawiści.
Łatwo by było zrzucić go z klifu, tylko nie byłoby po tym powrotu do normalnego życia. A warto o nie walczyć, chociażby dla dzieci.
Joe został "anihilowany" społecznie. to by było jeszcze bardziej niszczyć sobie życie z powodu takiej karykatury człowieka.
mało być "Prawdziwa głupotą to by było jeszcze bardziej zniszczyć sobie życie z powodu takiej karykatury człowieka."