Szczerze mówiąc, z początku mnie nie porwał i uważałam, że serial jest kompletnie oderwany od rzeczywistości, ale...im dalej oglądałam, tym bardziej podobała mi się zabawa, którą twórcy podjęli z konwenansami, osławioną ,,historical accuracy", i naprawdę dałam się wciągnąć! Momentem przełomowym było dla mnie usłyszenie ,,Thank u, next" Ariany Grande podczas jednego z pierwszych bali - to było trochę jak puszczenie oka do widza. I takich momentów puszczania oka jest w tym serialu mnóstwo z motywem ,,Plotkary" na czele. A co podoba mi się najbardziej to to, że nie pojechano po linii najmniejszego oporu, jeśli chodzi o bohaterów - jak dla mnie są naprawdę całkiem nieźle napisani. Fajna zabawa, piękne, cudowne wnętrza, dramaty i dramaciki - jak to ktoś już napisał: wymarzone guilty pleasure. :)