"Biorąc pod uwagę inflację, roczne czesne wyniesie jakieś 45 tyś dolarów. Dwójka dzieci, 4 lata collage'u... Razem 360 tyś dolarów.
Zastaw hipoteczny 107 tyś dolarów. Spłata dzierżawy domu - 30 tyś. Razem 137 tyś dolarów.
Koszty utrzymania - ubrania, jedzenie itd. jakieś 2000 tyś miesięcznie...sporo na to pójdzie. 24 tyś rocznie, przez powiedzmy 10 lat - to 240 tyś. Plus 360 plus 137... razem 737 tysięcy dolarów. Tyle właśnie potrzebuję, tyle muszę mieć.
Zarobimy na czysto razem jakieś 70 tyś tygodniowo, więc trzeba nam jakieś 10.5 tygodnia, powiedzmy 11. 11 narkotykowych transakcji. Od tej pory będziemy je zawierać tylko w miejscach publicznych. To wykonalne, bez wątpienia."
No właśnie. Zastanawiam się, czy gdyby Tuco nie zatłukł swojego przydupasa na śmierć, to czy mogłoby to się faktycznie tak gładko skończyć. 11 tygodni, niecałe 3 miesiące. 3 kolejne miesiące oklamywania żony i kombinowania o tym, jaką najlepszą wymówkę mógł wymyślić, żeby tylko wyrwać się z domu i móc gotować.
Dałby radę? A nawet jeśli, co powiedziałby Tuco gdyby ten chcial się spotkać 12 raz? Wyszliby z tego bez problemu? Tuco by im tak po prostu podziękował za współpracę?

Serial niesamowity. Breaking nad wyznaczył standardy w serialach. Wszystko w nim jest po prostu świetne.