Ano, zacny zacny. Magiczny i to dosłownie ;) Chociaż straaasznie mocno leciało feminazizmem :D

Oj, tak. Cordellia tylko denerwowała, gdy stwierdziła, że mężczyzna nie może zostać Najwyższym i nie może także być lepszym w kwestii czarów od kobiety, ale Myrtle aż mi podniosła ciśnienie, gdy dodała, że właściwie w niczym nie może być lepszy. Wydaje mi się też, że Cordellia nie chciała dopuścić Michaela do siedmiu prób nie tylko przez Misty, która nie podołała, ale zwyczajnie przez uprzedzenia, bo przyjęła - jak większość - że mężczyzna nie może być Najwyższym i koniec. Mam tylko nadzieję, że nie zaczerpną garścią z "Cultu", który był naszpikowany mizoginią i mizoandrią, bo o ile tam pasowało, to był trochę męczące.

Właśnie mi to strasznie zaleciało kultem. Imo zbędne to było, bo w Covenie wcale czegoś takiego nie było. Tzn takie wywyższania się. Fakt, nie było tam czarowników, ale imo takie zachowanie nie pasowało do Cordeli i Snow. Podczas tej rozmowy wyglądało to tak jakby zamieniły się w postacie z Kultu. Dość durnie to wyszło.
Przez tą scenę, teraz kibicuje Antychrystowi i mam nadzieję że je zabije :P W sumie to jeśli dalej będą retrospekcję ( a chyba tak, bo następny ep to Boy Wonder, zapewne nawiązanie do Seven Wonders) to powinien je zabić, gdyż w poprzednim odcinku żalił się Szatanowi, że przecież zabił je wszystkie.

P.S. Oglądam serial na Foxie i DZIĘKI BOGU zmienili tłumaczenie Supreme z WIELEBNA (.......) na Najwyższa.

Przez tĘ scenĘ*

Cordellia przeszła w "Covenie" wielką przemianę (zresztą jak każda postać w ASH, którą grała Sarah Paulson), bo standardowo z pokrzywdzonej płaczki stała się silną kobietą, która zna swoją wartość i odnalazła zagubiony po drodze cięty język. Poza tym pamiętam, jak razem z Myrtle nie reagowały na sprzeczki pomiędzy dziewczynami w szkole, więc akurat nie zdziwiło mnie to, że i tutaj mogą się ładnie zaprezentować. Ich role pasowały mi w "Covenie" i serial mógł jak najbardziej należeć do nich, ba, samą Cordellię w pewnym stopniu faworyzowałam, ale od "Apocalypse" wara, ten sezon jest Michaela i kibicuję mu z całych sił, aby wygrał, a razem z nim zło, jeśli spojrzymy na to z tej perspektywy. Nie chcę szczęśliwego i białego zakończenia, chcę górującego Langdona :D

Ta, Wielebna brzmi tragicznie, popieram.

Generalnie to myślę, że to celowy zabieg, i to miało podnosić ciśnienie, pobudzać do myślenia, i zwiększać świadomość, bo to ładna paralela tego co wciąż się dzieje w naszej rzeczywistości, tylko to właśnie kobiety są dyskryminowane... wszyscy widzą jak głupie to jest, kiedy odwracamy sytuację, więc dlaczego dyskryminacja kobiet wciąż jest na poziomie dziennym?

Dokładnie to!

Tak, dokładnie! Dziękuję za tę odpowiedź!

Nie wiem gdzie w krajach zachodniej cywilizacji kobiety sa dyskryminowane. Sądy w Polsce przyznaja przy rozwodach opieke nad dzieckiem kobiecie nawet wtedy kiedy jest patologią, gwałty na mężczyznach są wyśmiewane tak samo jak przemoc domowa wobec nich (gdzie kobiety w wiekszosci maja pelne wsparcie spoleczne w takich przypadkach) w Hiszpani zniesiono domniemanie niewinnosci w przypadku przemocy domowej co skutkuje tym, że przy zwykłej kłótni (ktora przeciez zdarza sie w każdym zwiazku) facet zostaje zakuty w kajdanki i wyprowadzony jako sprawca przemocy domowej. Mam wymieniac dalej?

Ale uważasz, że feministki - nie kobiety, które za takie z jakichś względów uważasz - negują istnienie takich problemów? Seksizm jest jak najbardziej wymierzony we wszystkie płcie, dlatego femnizm postuluje RÓWNOŚĆ.

„chcę górującego Langdona..” - nie mogę się bardziej zgodzić! :D

Popieram :D

Również do Was dołączam :)

Myrtle Snow, queen of shade <3 Bardzo mi się podobało, że Cordelia bywała bitchy, to nowość w porównaniu z 3. sezonem, a Myrtle nie można brać zbyt na poważnie :)

A jak tak się ciągle mówi 9 kobietach, to nie ma problemu?

o*

Nigdzie nie napisałam, że nie jest to problem, więc go nie szukaj.
Takie zachowania w życiu realnym są skrajne, skrajne były również w "Cult". Przeszkadzały mi tam, bo o ile rozumiałam koncepcję sezonu, o tyle były denerwujące, przeszkadzają mi również tutaj. Nie wiem, spodziewałam się po Cordelli czegoś więcej, pojechała po linii najmniejszego oporu i tak, uważam, że to było żałosne. Pojazd po płciach w ogóle jest żałosny. Chociaż trzeba dodać, że w E05 Ariel trochę pojechał po czarownicach, więc jest po równo.

W zasadzie ta odpowiedź tyczyła się bardziej komentarza użytkownika o nazwie Daroo_3, który skorelował tę scenę (czy w ogóle odcinek) z feminizmem. Czytając go [komentarz], miałam w głowie słowa: „Kur*a, ten feminizm teraz taki modny, kiedyś to baba nigdy by się nie nazwała lepszą od chłopa” – co oczywiście nie jest zgodne z ideą feminizmu, który propaguje równość, ale w komentarzach dotyczących scen tego typu – tylko że z odwróceniem ról – nigdy nie widziałam opinii „Mocno leciało meninizmem”. Tak że, mimo że kolega się zreflektował, dla mnie to bullshit.

Z grubsza ujmując: chodzi mi o to, że ten komentarz zabrzmiał, jakby jego autor zarzucał twórcom serialu kierowanie się „modnymi” obecnie w społeczeństwie trendami (a tego typu komentarze, pisane w sposób dość bezpośredni i wulgarny zdarzają się nader często), które stoją w opozycji z ogólnie przyjętymi zasadami i wartościami. Czyli: zamiast napisać: „Boże, nawiązanie do Cultu, zupełnie niepotrzebne, zachowanie nieprzystające do usposobienia Cordelli”, trzeba było popsioczyć na feminizm (bo każda okazja jest dobra), którego ani zachowanie Cordelii nie obrazuje, ani nie powinien być uważany za wartość dychotomiczną w stosunku do seksizmu, który jest w ogóle supi i akceptowalny. Jakbym widziała w komentarzach więcej opinii pt. „Fuj, seksizm”, to spoko, ale nie widzę prawie żadnych, więc nie plujcie (Wy = wszyscy) na – źle zresztą rozumiany – feminizm i nie doszukujcie się go w każdej, kurde, scenie (argument: „Nie doszukuj się wszędzie seksizmu” do mnie nie przemawia, więc darujcie go sobie), bo mizoandria jest w tym przypadku konwencją (tak jak mizoginia, no nie wiem, w „Grze o tron”, która jakoby rozgrywa się w średniowieczu), a w wielu innych (tak jak na przykład w „Autach 2”, w których doszukiwanie się feminizmu już totalnie mnie rozwala) – główna bohaterka zupełnie przypadkowo jest „kobietą” i to, że dosyć, hmm, niespodziewanie wygrała zawody, nie ma nic wspólnego z jej płcią, a z wykonywanym przez nią zawodem i gdyby była „chłopem” jej wygrana byłaby równie niedorzeczna, jak jest dla tych, którzy ją za taką uważają. Koniec końców: boli mnie powiązywanie jakichś niedociągnięć w filmach z feminizmem...

Z grubsza ujmując: chodzi mi o to, że ten komentarz zabrzmiał, jakby jego autor zarzucał twórcom serialu kierowanie się „modnymi” obecnie w społeczeństwie trendami (a tego typu komentarze, pisane w sposób dość bezpośredni i wulgarny zdarzają się nader często), które stoją w opozycji z ogólnie przyjętymi zasadami i wartościami. Czyli: zamiast napisać: „Boże, nawiązanie do <Cultu>, zupełnie niepotrzebne, zachowanie nieprzystające do usposobienia Cordelli”, trzeba było popsioczyć na feminizm (bo każda okazja jest dobra), którego ani zachowanie Cordelii nie obrazuje, ani nie powinien być uważany za wartość dychotomiczną w stosunku do seksizmu, który jest w ogóle supi i akceptowalny. Jakbym widziała w komentarzach więcej opinii pt. „Fuj, seksizm”, to spoko, ale nie widzę prawie żadnych, więc nie plujcie (Wy = wszyscy) na – źle zresztą rozumiany – feminizm i nie doszukujcie się go w każdej, kurde, scenie (argument: „Nie doszukuj się wszędzie seksizmu” do mnie nie przemawia, więc darujcie go sobie), bo mizoandria jest w tym przypadku konwencją (tak jak mizoginia, no nie wiem, w „Grze o tron”, która jakoby rozgrywa się w średniowieczu), a w wielu innych (tak jak na przykład w „Autach 2”, w których doszukiwanie się feminizmu już totalnie mnie rozwala) – główna bohaterka zupełnie przypadkowo jest „kobietą” i to, że trenerka dosyć, hmm, niespodziewanie wygrała zawody, nie ma nic wspólnego z jej płcią, a z wykonywanym przez nią zawodem i gdyby była „chłopem” jej wygrana byłaby równie niedorzeczna, jak jest, dla tych, którzy ją za taką uważają. Koniec końców: boli mnie powiązywanie jakichś niedociągnięć w filmach z feminizmem... I w ogóle pretensje, że twórcy sięgnęli po rowzwiązania femninistyczne.

A nie, sorry, tu jest nawet femiNAZIZM, w opozycji do zacności i magiczności („ALE”). Już pamiętam, czemu napisałam ten komentarz. Nie rozumiem tutaj „feminazizmu” jako niebezpiecznego odchylenia od feminizmu, ale jako określenie feminizmu w ogóle.

PS Sorki za redundantne komentarze, ale nie wyrobiłam się z edycją w ciągu 5 minut. Zgłosiłam PIERWSZY (w sensie: pierwszy z powtarzających się, a drugi w ogóle) komentarz, też możecie go zgłosić, jeśli chcecie.

Idealnie ta rownosc widac w haslach typu "przemoc ma płeć" czy postulowaniu przez feministki zniesienia domniemania niewinności. To są czołowe postulaty feministek a nie jakieś skrajnosci w tym ruchu.

Tak, przemoc ma płeć - żeńską albo męską XD W jaki sposób sprawdzasz, czy coś jest czołowym postulatem femnistek i feministów, a co - skrajnością w tym ruchu?

A w taki, że widze co czołowe przedstawicielki tego ruchu postulują.

A po czym wnosisz, że są to c z o ł o w e przedstawicielki tego ruchu? Po tym, że są popularne, czy po tym, że popularne osoby je w taki sposób przedstawiają?

Po tym, że są popularne i większość kobiet uważających sie za feministki je popiera.

A ja mam takie pytanie odnośnie tego odcinka. Czy ktoś może mi przypomnieć co się stało z postacią graną przez Emme Roberts? Czy twórcy przypadkiem jakimś sposobem nie pomylili ją sobie z Misty? Z tego co pamiętam to ona utknęła w "swoim własnym piekle" a Madison... no właśnie. Będę wdzięczna za przypomnienie:)

Też nie pamiętałam więc obejrzałam ostatni odcinek 3 sezonu. Kyle(Peters) zabił Madison za to, że nie chciała ożywić Zoe(Farmiga).

Dziękuje! Wreszcie przestało mnie to męczyć

"Three Years Before the Bomb
After her death, Madison returned to her own personal hell. She's working at a superstore where she is processing returns. (...) To prove his power over Cordelia, Madison is resurrected by Michael and arrives at Hawthorne with Michael and Queenie at tow, shocking the Supreme, Zoe and Myrtle and causing the former to unexplicably collapse."
http://americanhorrorstory.wikia.com/wiki/Madison_Montgomery

Wyrwane z kontekstu, ale najważniejsza część. Czyli wskrzeszenie, jak to u czarownic bywa.

Niby wszystko dobrze, pięknie, a jednak czuję jakiś niedosyt. Mam wrażenie że te sezon został stworzony tylko po to żeby zatrzymać fanów. Oczywiście nie twierdze że jest źle, ale moje oczekiwania były dużo większe.

+ Przegapiłem moment gdzie wyjaśniono zmartwychwstanie Myrtle?

Nie przegapiłeś, tego jeszcze nie wyjasniono

Jakby tego wszystkiego było mało, jeszcze dwa małe nawiązania:
- Kathy Bates nazywa faceta w sklepie The Butcher, a sama grała The Butcher w Roanoke
- Billy Porter mówi o magicznych sztuczkach z Neilem Patrickiem Harrisem, który grał magika we Freak Show

Przecież Butcher to po angielsku Rzeźnik a ten człowiek ze sklepu był właśnie rzeźnikiem...

no tak, ale to i tak pewne mrugnięcie okiem ze strony scenarzystów ;)

Wydaje mi się, że tekst "Makes Bourbon Street smell like Chanel No. 5." był nawiązaniem do Scream Queens.

Nie. Było nawiązaniem do Covenu i ulicy w Nowym Orleanie, po której kilkakrotnie w 3 sezonie przechodziły wiedźmy. Dodatkowo wydaje mi się, że Myrtle w jednym odcinku narzekała na brak splendoru i okrutny zapach

Dodatkowo nawiązanie do 5 sezonu - Michael rysuje Hotel Cortez ;)

Oj, więcej tam było nawiązań do hotelu...

Ja tylko czekam na nawiązanie do Freak Show, ale to chyba w następnym sezonie. Fajnie ze łączą wszystkie sezony w jeden, ale mam osobista nadzieję, że pominą Roanoke, który był beznadziejny