Końcówka (jak i cały serial) sklejona pod amerykańskiego widza. W książce dominuje smutek, Netflix wyprodukował love story za 10 złotych. Jak wujek Etienne trzymał w objęciach swoją siostrę mówiąc: "czekała aż będę gotowy" wybuchnąłem śmiechem :D
Początek dobry, pominięte kilka wspaniałych wątków z książki, ale ok - skupiamy się na dwóch bohaterach, rozumiem to. Ogólnie serial przedstawia netflixową tendencję do upraszczania fabuły żeby przypadkiem widz się nie zmęczył oglądaniem.
Zastanawia mnie jedna rzecz - mojej żonie serial się spodobał, książki nie czytała. Być może serial jest po prostu przeciętny więc w porównaniu do genialnej książki musi wypaść słabo.