Recenzja filmu

Mad Max: Na drodze gniewu (2015)
George Miller
Tom Hardy
Charlize Theron

Jazda na maksa

"Mad Max: Na drodze gniewu" to film z założenia efekciarski. Aktorzy drugoplanowi narysowani bardzo grubą kreską, grając w obłąkańczo-eksplozywnej tonacji, wpisują się w kadry apokaliptycznej
"Mad Max: Na drodze gniewu" to film z założenia efekciarski. Aktorzy drugoplanowi narysowani bardzo grubą kreską, grając w obłąkańczo-eksplozywnej tonacji, wpisują się w kadry apokaliptycznej wizji przyszłości niczym elementy scenografii. Dwójka głównych bohaterów nie wpisuje się w ten ton. Przez większość czasu grają bez uciekania w subtelne operowanie emocją, ale i bez fajerwerków, jakby mieli świadomość, że gdyby nikt na ekranie nie wydawał się normalny, film straciłby na wiarygodności. W rezultacie widz nie czuje się wyobcowany w surrealistycznej wizji rzeczywistości, ale ma wrażenie, że razem z Maxem i Furiosą znalazł się w dziwnych okolicznościach i przeżywa z nimi najdzikszą podróż swojego życia w nadziei na odnalezienie oazy normalności.

Zaznaczyć należy, że Charlize Theron po upływie mniej więcej dwóch trzecich filmu zmieniła koncepcję gry i nie wynika to z żadnego zwrotu w scenariuszu, który napisany jest od początku do końca według tego samego klucza, tzn. „jazda na maksa, Mad Maxa”. Być może z początku wyszła z założenia, że główną rolę grają tu efekty specjalne i nie chciała mieszać porządku widowiska komputerowego z porządkiem dramatycznym, ale najwyraźniej w pewnym momencie znalazła sposób na pogodzenie wody z ogniem i zmieniła zdanie. Co prawda zagrała nierówno, co zawsze negatywnie wpływa na odbiór obrazu, ale to jak zagrała ostatnią część filmu, jest po prostu mistrzostwem świata. Bez krzty przesady. Sumarycznie nad rolą można się raczej zachwycać niż ją ganić.

Film nie jest wolny od realizacyjnych niedociągnięć, ale reżyserowi udało się połączyć klimat i dynamikę w sposób, który przez dziewięćdziesiąt procent czasu trzyma w napięciu bez pomocy scenariusza, bowiem nie ma tu żadnych wielkich zwrotów akcji. Wyjątkowo prosta fabuła nie nuży ani na chwilę, jest to oznaka wysokiego kunsztu, ale nie można oprzeć się wrażeniu, że odrobina ambicji wkropiona do scenariusza mogłaby zamienić ten film w arcydzieło. Być może Theron grałaby od początku, a Hardy również dodałby od siebie coś więcej, ale ogólnie film i tak jest rewelacyjny. Naprawdę warto zobaczyć, co więcej warto wyczekiwać kolejnej części. Udany eksperyment pozostawia odrobinę niedosytu, ale pozwala również mieć nadzieję na jego zaspokojenie. 
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W "Mad Maxie: Na drodze gniewu" mogło nie udać się wiele rzeczy. Zawieść mógł reżyser, który swój ostatni... czytaj więcej
Jeśli dałoby się podsumować film jednym kadrem, to nowego "Mad Maxa" najlepiej puentowałby narwaniec z... czytaj więcej
Miller jako student medycyny na początku lat 70. wiele czasu spędzał w szpitalu i miał do czynienia z... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones