Recenzja filmu

Dureń (2014)
Yuriy Bykov
Artyom Bystrov
Natalya Surkova

Dumał nie dumał, carem nie budiesz...

"Dureń" Yuriya Bykova dowodzi wybitnego talentu artysty. Już trzecia samodzielna produkcja urodzonego w 1981 r. artysty, śmiało pozwala uznać go za godnego następcę Dżigi Wiertowa. Rosjanin
"Dureń" Dureń (2014)Yuriya Bykova dowodzi wybitnego talentu artysty. Już trzecia samodzielna produkcja urodzonego w 1981 r. artysty, śmiało pozwala uznać go za godnego następcę Dżigi Wiertowa. Rosjanin bowiem odpowiada w tym przypadku nie tylko za reżyserię, ale również za scenariusz i muzykę, a każdy element zasługuje na uwagę. 

Bykov przedstawia nam Dimę (Artyom Bystrov) - studenta budownictwa, który pracuje jako hydraulik. Przypadek sprawia, że zostaje wezwany do awarii w komunalnym bloku, który w efekcie zaniedbań pracowników magistratu nie doświadczył nigdy kompleksowego remontu. Dima, dostrzegając pękniecie w ścianie na całej wysokości budynku, przystępuje do obliczeń i dochodzi do wniosku, że konstrukcja runie w przeciągu kilkunastu godzin. Nie ma więc chwili do stracenia, trzeba skontaktować się z urzędem miejskim.


Młody reżyser prowadzi narrację, dowodzącą wielkiego szacunku do widza. Bykov ukazuje Dimę jako bezkompromisowego altruistę, lecz nie narzuca interpretacji, określa go jedynie "durniem", co od razu rodzi skojarzenie z księciem Myszkinem, tytułowym idiotą Fiodora Dostojewskiego, który wykazywał się podobną, wręcz przesadzoną troską o innych. Dowodów na fascynację wybitnym dziewiętnastowiecznym literatem można odnaleźć więcej, przede wszystkim w świetnie skonstruowanych portretach psychologicznych. Oprócz doskonale zarysowanego Dimy, którego podejście do życia znamy już po rozmowie z ojcem, Bykov zwraca naszą uwagę na Ninę (Natalya Surkova), która trzyma miasto w mocno zaciśniętej pięści. Pani burmistrz przejawia wszystkie cechy silnego przywódcy i mimo kobiecej wrażliwości, nie cofnie się przed niczym by uratować własne gniazdo. Na zorganizowanej w przyśpieszonym tempie sesji rady miejskiej dotyczącej zaobserwowanego przez Dimę problemu, reżyser pozwala nam wniknąć w struktury rosyjskiej władzy i jej sposobów interpretacji zaistniałych zjawisk, przy czym na szczęście nas nie pogania. Siedzimy z najwyższymi notablami prowincjonalnego miasta dobre kilkanaście minut, gdy zza ściany dobiegają stłumione dźwięki imprezy, które wprowadzają uzasadniony z tego punktu widzenia element groteski.


Czy zaangażowanie "zwykłego, szarego durnia" zdoła przełamać nieuzasadnioną nieufność ludzi zagrożonych katastrofą, jak i uwiarygodnić się przed węszącymi zamach na swoją pozycję urzędnikami? W Durniu brak uproszczonej symboliki, nie znajdziemy nachalnych nawiązań do Nowego Testamentu, na które wielu twórców mogłoby się zdecydować przy realizacji podobnego tematu.  


Film Bykova zachowuje idealne proporcje, nie jest zbyt długi, a jednocześnie poświęca odpowiednio dużo czasu na poznanie bohaterów, zarówno ze świata władzy, jak i tego marginalizowanego, reprezentowanego przez społeczność pechowego bloku.

Rosyjski reżyser prezentuje nam obraz ciężki, bez wątpliwości depresyjny. Całość tonie w oparach alkoholu, czy to drogiego koniaku spożywanego przez miejskich dygnitarzy, czy też wątpliwej jakości samogonu z blokowiska, uderza do głowy mocno i pozostawia długotrwałego kaca. Analiza ludzkiej duszy jednak nigdy nie jest prosta. Może już tak z Rosją jest, że jak tylko złapie duszę, to utopi ją gdzieś na dnie Bajkału?
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones