Recenzja filmu

Captain America: Pierwsze starcie (2011)
Artur Tyszkiewicz
Joe Johnston
Chris Evans
Tommy Lee Jones

Steve Rogers - heros, który poprowadzi miliony

Jak powiedział kiedyś George Patton – świetny strateg i amerykański generał podczas II Wojny Światowej: "Generałem uczyni cię Kongres, dowódcą – łączność w walce.". To stwierdzenie uwydatnia
Mimo iż Steve Rogers w komiksowym pierwowzorze dołączył do Mścicieli trochę później niż pokazuje to Hollywood, to w perspektywie historii filmowych Avengerów i planów MCU, nie ma chyba lepszej jednostki, pod której skrzydłami mógłby się rozwinąć. Kapitan Ameryka to postać, za którą – jak wierni żołnierze za swoim dowódcą – podążą inni Mściciele, dlatego jest on tym pierwszym, najważniejszym Avengerem, kimś kto rozumiał czasy, w których przyszło mu żyć, czasy zrodzone z brutalnej wojny:  II Wojny Światowej -  konfliktu, który pochłonął miliony ludzkich istnień. A wszystko w imię bezsensownej idei czystości rasowej, bezwzględnego panowania faszystów, okraszonego niezmierzonym okrucieństwem, przez które jak bydło idące na rzeź traktowało się każdego "pokurcza", "podrzędny" byt nie mający miejsca w uporządkowanym i zaplanowanym już przez nazistów świecie."Kapitan Ameryka – Pierwsze Starcie" to produkcja, która samym swym rozpoczęciem, aktem odkrycia fragmentu czarnego, wystającego pod kątem spod skorupy lodu skrzydła , a wokół niego zamarzniętej, otoczonej krą tarczy Kapitana Ameryki, świetnie konfrontuje czasy współczesne z przeszłością i ukazuje szacunek jaki darzono legendarnego Rogersa, a w szczególności ten jego niespotykany heroizm. Mimo przytłaczającej przewagi Hydry, bohater ten tak pokierował  oddziałami, w tym swoimi "Howling Commandos", że zdołał pokonać armię przepełnionego ciemnością Red Skulla (Hugo Weaving). Lecz teraz nadszedł czas by ożywić "Kapitana Amerykę". I tak Steve ponownie stanie się  podporą, siłą i głosem rozsądku, lecz tym razem zrobi to dla "Avengersów", poprowadzi ich w batalii przeciwko okrutnym ciemiężcom, tak jak zrobił to ponad 70 lat temu. Czas na główny konstrukt fabularny dzieła, czas na historię "Kapitana Ameryki".



Czy aktor wcielający się w postać Kapitana Ameryki jest równie ważny co sam bohater? Czy nie jest czasami tak, że w przypadku tego herosa ważniejszy jest jego charakter i to co robi niż wygląd i usposobienie artysty, który się z nim scala? Szczupła sympatyczna twarz, z której emanuje szlachetność, a potem podkreślone, mocne rysy twarzy, zarysowana szczęka i ciepły wyjątkowy głos, to atuty, które Chirs Evans szczególnie w filmie podkreślił. Warto dodać, że pomogła mu w tym obróbka graficzna i dubler, którego musiano tak dostosować by jego wątłe ciało podkreślało pociągłą, dużą twarz aktora, który zagrał Steve’a Rogersa.
Joe Johnston pokazał, że Kapitan Ameryka niestety nie ma łatwo. Po serii supersteroidowych iniekcji w najważniejsze grupy mięśniowe i naświetlaniu  zamkniętego ciała w  metalizowanej jak spłaszczone cygaro komorze, Steve wydaje się nie spełniać oczekiwań armii USA. Jeden nadczłowiek to za mało dla Pułkownika Chestera Phillipsa (Tommy Lee Jones). Dlaczego więc Steve nie miałby zająć się propagandą, wykorzystać swój rozgłos za podniosłe czyny, których dokonał? Nakłaniać młodych ludzi do wstąpienia do Armii by szli za przykładem niezmierzonego męstwa "Kapitana Ameryki"? Taki pokazowy "tour" nie trwa  jednak długo. We Włoszech Rogers dowiaduje się, że Backy Burnes (Sebastian Stan) – jego wierny przyjaciel, z którym łączy go silna braterska więź, wraz z pozostałymi kompanami zostaje pokonany przez armię "Red Skulla" i gdzieś uwięziony.  Niedługo po tym jak ideał za którym pójdą miliony uwalnia zaginionych żołnierzy, Kapitan powraca do bazy polowej SSR. Skupionym na wykonywaniu czynności organizacyjnych żołnierzom, ukazuje się maszerujący równym mocnym rytmem, poszukiwany dotąd oddział sił zbrojnych USA, których prowadzi nieustraszony Kapitan Ameryka. Na przestrzeni całego filmu jest to kluczowa sekwencja, moment, w którym niezłomny Steve Rogers ratuje nie dziesiątki lecz setki ludzi spod okupacji apodyktycznego Johanna Schmidta i powoli prowadzi świat ku zwycięstwu.  Nawet Tesseract: Kamień Przestrzeni będący scaloną energetyczną osobliwością, umożliwiający manipulację  otaczającej nas rzeczywistości, w tym otwieranie portali czasowych, w końcu zostaje przejęty przez S.H.I.E.L.D. Dzieje się tak po tym, jak pokonawszy znikającego przez emanację mocy artefaktu "Red Skulla", ostatnim aktem niewiarygodnej odwagi Rogers uniemożliwia zdetonowanie ładunków jądrowych nad Nowym Jorkiem. Kieruje Bombowiec gdzieś w dal i rozbija się na Arktyce. Dla wielu ludzi znika już na zawsze.
 


70 lat później ta wspaniała historia rozpocznie się na nowo. Adaptując się do współczesnych warunków, Steve musi przygotować się do czekającego go wyzwania. Będzie "pierwszym" i najważniejszym Avengerem, który dzięki odwadze, doświadczeniu i niesamowitym zdolnościom przywódczym poprowadzi herosów w walce przeciwko nadciągającemu niebezpieczeństwu.

W całym tym filmowym tyglu nie zapomnijmy o łotrach występujących w niniejszej produkcji. Red Skulla omawiać szerzej nie trzeba. Należy to do powinności fanów i obowiązku marvelowskich geeków. Jest to tak znany antagonista w superbohaterskim świecie, że ocenę jego niniejszego występu pozostawię wszystkim komiksomaniakom. Jedynie nie pasował tu trochę dr Arnim Zola (Toby Jones), gdyż był zbyt spłoszony, wyraźnie przytłoczony potęgą Johanna Schmidta.



"Kapitan Ameryka – Pierwsze Starcie" to brawurowa produkcja, okraszona wspaniałymi, wkomponowanymi i dostosowanymi do patosu oraz heroicznego charakteru dzieła efektami specjalnymi. Agentka Carter (Hayley Atwell), Howard Stark (Dominic Cooper) oraz będący mentorem i drogowskazem dla Steve'a: dr Abraham Erskine (Stanley Tucci) to najważniejsze osoby kreujące Kapitana Amerykę jako tego kim jest obecnie.

Moje deliberacje chciałbym zakończyć niezwykłym cytatem, który podkreśla zachowanie, postawę i charakter Steve'a Rogersa , oraz którego znaczenie powinniśmy wytłumaczyć sobie sami.  "Nieszkolona odwaga jest bezużyteczna wobec tresowanych kul" - słowa wybitności George'a Pattona.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Po serii ekranizacji opartych na komiksowych pierwowzorach ze stajni Marvela, przedstawiających nam... czytaj więcej
Do kin wszedł właśnie kolejny film idealnie wpisujący się w panującą obecnie modę na ekranizacje komiksów... czytaj więcej
Hollywood lubi komiksy. Potwierdza to nawałnica komiksowych ekranizacji, która zalała nasze kina w... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones