Yasujirô Ozu

8,3
435 ocen pracy reżysera
powrót do forum osoby Yasujirô Ozu

Kino Yasujiro Ozu najlepiej określa japoński termin "ukiyo" - płynący świat. Japończycy wierzą, że piękne może być tylko to, co ulotne, że szczęścia należy szukać w cichej codzienności z jej smutkami i radościami.

Ozu to wg mnie jeden z największych filozofów ekranu. Twórca wspaniałego kina obyczajowego i psychologicznego, utrzymanego w niepowtarzalnym nastroju. W swoich filmach osiągnął granicę artystycznego realizmu. Akcję zastąpił rejestracją życia w jego najprostszych, a zarazem najbardziej złożonych przejawach. Tak jak Anton Czechow w swoich dramatach wyeksploatował ostatecznie możliwości techniki realistycznej i stanął przed tym co Metafizyczne. Dlatego tematem filmów Ozu stało się poszukiwanie utajonej Harmonii świata, najprostszego Porządku oraz refleksja nad tym, czym jest Szczęście i czy możliwe jest jego indywidualne osiągnięcie.
Zagadnienia te nie pojawiły się w jego twórczości od razu. Zaczynał od niemych, slapstickowych komedyjek, wzorowanych na Chaplinie i Haroldzie Lloydzie. Ich bohaterami często czynił dzieci. Wreszcie w filmie "Urodziłem się, ale..." (o grupie dzieci z przedmieścia) skrystalizował swój dojrzały styl. Tematem jego filmów stała się odtąd rodzina oraz jej powszednie problemy (najczęściej: śmierć i małżeństwo). Ozu wypracował przy tym oryginalny, ascetyczny sposób prowadzenia kamery. Jego kadry zawsze są nieruchome. Niczym drzeworyt ukiyo-e koncentrują się na analizie postaci aktora, przedmiotu codziennego użytku, strumienia wody, stróżki dymu, czystego nieba... Kamera znajduje się przeważnie w parterze, na wysokości twarzy klęczącego bohatera. Tak jakby zapraszała do rozmowy.

Ozu był zawsze niezwykle ceniony w swojej ojczyźnie. Zauważano go także na świecie. Obecnie, ponad 40 lat po jego śmierci, widoczny jest swoisty renesans jego twórczości. Do inspiracji nim przyznali się już Wim Wenders, Jim Jarmusch oraz Abbas Kiarostami. W Polsce ukazała się niedawno książka Anety Pierzchały "Film japoński a kultura europejska", w której znajdują się m.in. próby analizy dwóch obrazów reżysera.
Za najlepsze filmy Ozu uchodzą "Późna wiosna", "Tokijska opowieść" i "Dryfujące trzciny". Osobiście uważam jednak, że wszystkie jego dzieła, powstałe po 1932 r. reprezentują bardzo wysoki poziom, są jednolite stylistycznie i warto obejrzeć choćby jeden z nich. Nawet przypadkowy.
Wierzę, że w naszej świadomości twórczość Yasujiro Ozu zajmie z czasem miejsce tuż obok kina Akiry Kurosawy (choć na przeciwnym biegunie). Z pewnością na to zasługuje.

Woyciesz

"Ozu to wg mnie jeden z największych filozofów ekranu."

Niektórzy tego nie dostrzegają, w "Tokijskiej opowieści" widzą tylko przyjazd starych dziadków do swych latorośli a przecież to niezrozumienie istoty rzeczy.

"stało się poszukiwanie utajonej Harmonii świata, najprostszego Porządku oraz refleksja nad tym, czym jest Szczęście i czy możliwe jest jego indywidualne osiągnięcie." - ot, chociażby.

grzegorz_cholewa

"Niektórzy tego nie dostrzegają, w "Tokijskiej opowieści" widzą tylko przyjazd starych dziadków do swych latorośli a przecież to niezrozumienie istoty rzeczy. "

A jaka jest istota rzeczy? Rozwiń, szczerze mnie to zaciekawiło. Z kinem japońskim dopiero zaczynam się zapoznawać, więc moja percepcja w tej materii jest jeszcze nieco ograniczona.

kangur_msc_CM

Założyłem temat przy filmie.

grzegorz_cholewa

A, spoko, mogłem w sumie od razu sprawdzić. Rzucę okiem. Dzięki.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones