Jak w tytule. Najbardziej doceniam ją za grę w filmach, gdzie nie ma wielkiej pompy.
The world to come... Miażdży swoją postacią. Sama czuje, że mogłabym się w niej zakochać.
Cząstki kobiety... Takiej sceny porodu nigdzie nie widziałam.
Italian studies... Fabularnie ten film męczy, ale Kirby ratuje ten film swoją osobą. Może to już wynika z tego, że bardzo ja polubiłam.
Filmy pod tytułem MI, Hobbs and Shaw... Zdecydowanie na minus. Jest tam jakaś nieswoja, jakbym widziała inna aktorkę. Uważam, że w filmach gdzie trzeba pokazać więcej emocji, które coś przekazują, nie głupie strzelanki, radzi sobie doskonale, chce się to oglądać. Pozostałe są dla rozgłosu.
To taka trochę Rachel Weisz, dla kasy pogram w takich, dla aktorstwa pogram w takich.