Trevante Rhodes

Trevante Nemour Rhodes

7,4
5 325 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Trevante Rhodes

Dawno nie widziałam tak świetnie oddanej kruchości w wielkim, napakowanym ciele. Tyle zagubienia w oczach i wielkiego uczucia, gdy z ust padają zwykłe dialogi a w powietrzu aż ciężko od chemii między aktorami. Wspaniała rzecz widziec takie aktorstwo, tym bardziej u gościa, który w zasadzie wziął się znikąd. I wchodzi do Hollywood TAKĄ rolą. Wyciszoną, skupioną, ale oddającą wszystko co mamy wiedziec o postaci w drobnych gestach, ruchach, ukradkowych spojrzeniach. By na końcu pozwolić opaść masce i pokazać dawną, prawdziwą twarz - ostatnie sceny to prawdziwe, emocjonalne perełki.

Choć jesli mam być szczera to cała obsada Moonlight jest pod tym względem świetna. Przed pojawieniem się Trevante na tych samych nutach odgrywają swoje role młodsi odtwórcy Chirona. I cała trójka robi to bezbłędnie. Andre Holland również. Nie wiem skąd Jenkins ich wytrzasnął ale jesli szczęście pomoże, wróżę im wszystkim wielkie kariery. Bo talentu żadnemu nie brak.

I naprawdę nie wiem jak można było przy czymś takim Oscara dać Ali'emu a Trevante czy młodszym chłopakom ani nominacji. Wielka szkoda bo Ali przy nich niknie - choć jego aktorstwu nie można nic odmówić ale to po prostu nie to samo co Trevante i reszta. Po prostu.

Zmietolony_beret

Świetne podsumowanie, miałam te same refleksje na temat jego gry :)

użytkownik usunięty
Zmietolony_beret

Naprawdę swietna rola. Bardzo oszczędne, ale jednoczesnie niebywale sugestywne aktorstwo Rhodes'a jest jednym z najmocniejszych punktów filmu. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, ze Rhodes w niczym nie był gorszy od Afflecka, który zgarnął Oscara za rolę w "Manchester by the sea".

A i owszem, nie był. Tak samo Ashton Sanders (nastoletni Chiron). Obaj są prześwietni w tym minimalizmie i kotłujących się wewnątrz emocjach. O najmłodszym, Alexie Hibbercie, też można dużo dobrego powiedzieć, ale trochę blednie przy starszych kolegach. Ale będąc sprawiedliwym, cała obsada spisuje się świetnie. A Rhodesowi naprawdę warto kibicować w dalszej karierze. Bo młodsi chyba muszą na razie szkoły pokończyć ;)

użytkownik usunięty
Zmietolony_beret

Ci młodsi również poradzili sobie nadzwyczaj dobrze, ale Rhodes po prostu pozamiatał. On nie grał Chirona/Black'a- on nim był. Zobaczyłem kilka wywiadów z Trevante i prywatnie to zupełnie inny gosc. To tylko pokazuje jego cały kunszt aktorski i to jak potrafi "wejsc" w daną postać. Facet ma potencjał, więc teraz pozostało się tylko modlić, żeby pieniądze i sława go nie zepsuły, a on sam dobrze dobierał role.

Też oglądałam. Niesamowicie sympatyczny facet. Roześmiany, otwarty i totalnie inny od granej postaci. Tym większy szacun. Gdzieś w wywiadzie mówił, że zależy mu na kinie poruszającym wazne społecznie tematy, szczegolnie w przypadku społeczności afroamerykańskiej i w takie filmy chciałby celować. I jasne, talentu mu na pewno nie zabraknie, ale jest jeden problem. Jego sylwetka. Znam Hollywood, bez problemu widzę, jak fizjonomia określa dobór ról aktorów i spycha do szufladek. Oczywiście zgoda na ich przyjmowanie też odgrywa znaczenie, ale jesli zaczynasz w tym przemysle, to cieszysz się z tego co dają. Więc niejedna kariera aktorska utknęła w martwym punkcie, bo ktoś skończył jako "ten śmieszny grubas" (patrz Zac Galifanakis, Jonah Hill) albo ten pusty przystojniak z super klatą (Zac Efron, Matthew McConaughey). I nie każdy jest w stanie od tego uciec (choć McConaughey się na szczęście udało).
I trochę się boję, że jeśli Hollywood miałoby mu coś do zaproponowania to właśnie role pakerów, gangsterów, superbohaterów albo sportowców. Tyle. Oczywiście wszystko kwestią scenariusza i reżysera bo przecież z każdego takiego emploi można coś ciekawego stworzyć, ale jednak się tej szufladki boję.

użytkownik usunięty
Metropholis

Wiesz, są też aktorzy, którzy do każdej roli przechodzą ogromne metamorfozy jak np. Bale. Moim zdaniem wszystko rozbija się o to jak bardzo Rhodes zachłysnie się hollywoodzkim blichtrem. Na szczęscie Moonlight poza tym, że został nagłosniony otrzymując Oscara za najlepszym film, jakims ogromnym hitem nie był. A to bardzo ważne dla tego aktora, któremu nadal daleko (pod względem popularnosci, nie warsztatu) do pierwszoligowych gwiazd Hollywood'u, bo nadal ma sporo do udowodnienia i jeszcze sporo wody upłynie zanim stanie się jednym z nich jesli poprowadzi swoją karierę tą bardziej komercyjną drogą.

Nie, to nie tylko kwestia blichtru. To również kwestia posiadanego agenta, który podsuwa ci scenariusze, własnych ambicji i również - a może przede wszystkim - warunków zewnętrznych. Aktorki takie jak Elisabeth Moss czy Melissa McCartney nigdy nie będą grać piękności czy famme fatale, co nie? Tak samo Vin Diesel czy Dwayne Johnson raczej nie zagrają wybitnych naukowców czy profesorów. Tak jest i już. Co z tego wyjdzie nigdy nie wiadomo. Ale zawsze można znaleźć sobie jakąś niszę i w niej bawić widzów. Tak jak zrobił to każdy z tu wymienionych :)

użytkownik usunięty
Metropholis

Niestety Twoje obawy się spełniły. W 2018 roku zagrał w 2 akcyjniakach. Strach pomysleć co będzie dalej.

Raz - nie widziałam ich (podejrzewam, że ty też). Dwa - nie ma głupszej rzeczy niż oceniać karierę rok po przełomie.

Metropholis

Trochę też nie ma co się dziwić że grał też osiłków ;) - Osobiście nie mam też nic do takich ról o ile scenariuszowo film mnie nie irytuje ;)

Pamietam jak przy pierwszym seansie miałam w III akcie takie WTF. Bo to niby jest ten chudzielec co wcześniej? Taki paker? Gośc któremu oddasz portfel w zaułku zanim zdąży zapytac? W życiu. Nie kupowałam tej postaci, bo ten wygląd mocno mi się kłócił z wątłym Chironem. Tylko te oczy takie smutne jak wcześniej. Ale im akcja dalej w las, tym bardziej się widziało tę samą niepewność, nieśmiałość, tę tęsknotę w trakcie kolacji. I w tej scenie na końcu w kuchni, gdy tak się kręcił z rękami w kieszeniach już kupiłam go na całego. To wciąż Chiron, ten mały zagubiony chłopiec, który nie wie, gdzie podziać wzrok. Dokładnie ta sama kruchość co wcześniej. Bardzo mnie to uderzyło, tym bardziej, że ani Trevante, ani reszta chłopaków nie miała ze sobą kontaktu w trakcie nagrań, nie wiedzieli jak grają pozotastali a mimo to, widzimy dokładnie tę samą postać w ciele trzech, różnych aktorów. To było niesamowite. Ale to tylko dowodzi jak genialni ludzie pracowali przy castingu i jak świetnie prowadził aktorów rezyser. Ukłony.

użytkownik usunięty
Zmietolony_beret

Również kiedy pierwszy raz zobaczyłem go na ekranie jako Black'a pomyslałem sobie, że "teraz będziemy mieć do czynienia z tandentym osiłkiem rodem ze Szybkich i Wsciekłych czy innego gniota". Jakież to krzywdzące było kiedy Rhodes przestał tylko być na ekranie, a zaczął czarować swoją grą. A to, że cała trójka niemalże identycznie zagrała tę samą postać ( oczywiscie z drobnymi niuansami wynikającymi z bagażu doswiadczeń, procesu dojrzewania i kształtowania się tożsamosci chłopaka) to już fenomen z jakim do tej pory nie spotkałem się w żadnym filmie. I tak jak napisałas, na pewno to w dużej mierze zasługa Barry'ego Jenkins'a.

Barry Jenkins rulez! :D

W dodatku Rhodes był na ekranie raptem 20 min. a Affleck ponad 2 godz!

użytkownik usunięty
Metropholis

Trafna uwaga. Z drugiej strony jednak dłuższy czas ekranowy mógłby sprawić, że Rhodes obniżyłby loty i nie udźwignąłby ciężaru całego filmu na swoich barkach. Ale takie gdybanie nie ma sensu, bo facet był naprawdę niesamowity i jest dla mnie jednym z największych aktorskich odkryć ostatnich lat.

Ja mu na razie szczerze kibicuję. Trochę mu kariera nabierze wiatru w żagle w po Moonlight :)

Metropholis

40 min. :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones