Tammy Blanchard - to się nazywa AKTORKA. Fenomenalnie zagrała główną bohaterkę w filmie "Sybil". Oprócz tego widziałam jeszcze jedną dobrą produkcję z jej udziałem - "Bellę". Jak dla mnie Tammy jest rewelacyjna i niestety, bardzo niedoceniona... Szkoda, bo ma dziewczyna niesamowity talent. I jest naprawdę piękna.
Moim zdaniem o niebo lepiej wypadla Sally Field jako Sybill (wersja z 1976 roku). Blanchard w zbyt ostentacyjny sposób ukazywała swoje wielokrotne alter ego, przez co wypadła mało autentycznie i naturalnie. Granice między poszczególnymi przemianami w konkretne osobowości były zbyt wyraźne nakreślone. Dopóki nie zobaczyłam wersji filmowej z 1976 roku także byłam pod wrażeniem kreacji aktorskiej Blanchard, ale Field totalnie ją przyćmiła.
Ogólnie pierwowzór to majstersztyk w porównaniu do wersji z 2007 roku. Niestety ja zobaczyłam tą nowszą jako pierwszą. Film z 1976 jest znacznie dłuższy (trwa ponad 3 godziny), jest znacznie lepiej skonstruowany. Klimat jest druzgocąco-niepokojący, wręcz klaustrofobiczny, czego nie czuć w Sybil 2007 . Kreacje aktorskie zdecydowanie lepsze (zarówno Sybil jak i dr Wilbur). Film dosłownie poruszą do głębi i tętni niepokojem przerażonej dziewczyny, która nie wie co się z nią dzieje i jest samotna w swej gehennie - aż ciarki przechodzą. Polecam wszystkim sięgnąć właśnie po pierwowzór z 1976 roku.
dziękuje za zachęcenie do obejrzenia pierwowzoru, na pewno obejrzę :)
a wiesz może, gdzie można go obejrzeć? ;)