Skip Woods

5,1
633 oceny scenariuszy
powrót do forum osoby Skip Woods

Zacznijmy od tego panie i panowie, że "Kod Dostępu" wraz z "Hitmanem" (2007) oraz "Sabotażem"
i "A Good Day To Die Hard" to napisane i zrealizowane na porządnym poziomie Sensacyjniaki.

Scenariusz "The A-Team" był w porządku chociaż mógł być jeszcze lepszy,
ale realizacja tego filmu to główna bolączka tejże produkcji.

Natomiast "X-Men Origins: Wolverine" i "Hitman: Agent 47" są pomyjami pod każdym względem i to jest fakt, ale NIKT Z WAS DUPKI NIE WZIĄŁ POD UWAGĘ TEGO, ŻE PRODUCENCI WYMUSILI NA Skipie NAPISANIE TAKIEGO A NIE INNEGO GÓWNA! Bo jak wytłumaczyć to, że facet raz pisze za*ebiste dzieła ("Kod Dostępu", "Sabotage"),a za chwilę wyskakuje z pomyjami pokroju zeszłorocznego "Hitman: Agent 47"?!?! Odpowiedź jest prosta: PRODUCENCI!!! Więc zanim wylejecie znowu na niego czy innego Scenarzystę pomyje to wpierw ruszcie głowami i tym co błędnie nazywacie "mózgiem"!

Zapppa

"Nie znam wszystkich i nie zamierzam ich poznać." - klasyka pt. "nie znam się, ale będę pie*dolił trzy po trzy". Widać, czego was uczą w tych je*anych szkołach - "brawo"!

A co do tego Jazzu i Progressive Rocka to bardziej oklepanych kapel już nie miałeś w zanadrzu? Co ty ku*wa myślisz, że tylko ty znasz powyższych?! - otóż nie synku, nie tylko ty.

Black_Metal_666

No, dużo ludzi zna, ale ty najwyżej Pink Floyd i to głównie z nazwy i kilku hiciorków, bo pewnie o A Saucerful of Secrets albo koncertowej części Ummagummy to na pewno nawet nie zajrzałeś.
Bo jakbyś znał, to by ci nie przyszło do pustego łba wymieniać takiego gówna XD

Dick_van_der_whore

DICK:
Jestes glupim i proznym gowniarzem, ktoremu sie wydaje, ze powpie*dalal wszystkie rozumy swiata i ma monopol na najlepsza muzyke. Poza tym wole byc "starym kucem" z wlasnym wyrobionym gustem, nizeli takim kretynem jak ty powtarzajacym po innych debilne frazesy. Swoja droga kiedy ja sluchalem Floydow to ty byles jeszcze w jajuszkach tatusia lub ewentualnie dopiero co sie narodziles, wiec jak mawia klasyk: nie ucz ojca dzieci robic. Skonczylem.

Black_Metal_666

Ty nigdy nie słuchałeś Floydów, boś głuchy jak pień, więc nawet takiej prostej muzyki nie zrozumiesz.

Nie wiem niby po kim twoim zdaniem powtarzam, ale zespoły których słuchasz są popularniejsze i więcej ludzi powtarza jakie są zajebiste, niż te których ja słucham, więc tak samo mogę stwierdzić, że ty powtarzasz po innych.
A twój gust jest wyrobiony jak gówno w betoniarce- chujowy i niezmienny, wyrobiony gust nie oznacza zabetonowanego gówna.

Ja nie mam monopolu na żadną muzykę, przecież nikomu nie zabraniam słuchać dobrej muzyki, a to, że ty słuchasz chujowej, to twój problem, są tacy co lubią sobie srać do ryja, to tak jak ty, tylko oni raczej nie utrzymują, że gówno jest lepsze od gulaszu, a ty tak.

Dick_van_der_whore

P.S.DICK. Niesamowicie smieszy mnie twoje stwierdzenie, ze Stefan ma nadwage przez co nie potrafi biegac i to wszystko w kontekscie jego plyt(y). Nie wiem co ma jedno do drugiego, ale wiem zdecydowanie, ze jestes mlody i glupi. Bez odbioru.

Black_Metal_666

To, że cała postać Sigala jest żałosno-śmieszna, jego grubolstwo tylko dopełnia tego obrazu, a jego płyty są chujowe niczym Ryszard Ridel feat Nickelback.

Dick_van_der_whore

Nie znam jego płyt, ale przypuszczam, że są równie żałosne jak jego filmy.

Dick_van_der_whore

DICK:
"Ja slucham dobrej muzyki, a ty chu*owej!" - nie ku*wa, wcale to nie swiadczy o tym, ze masz "monopol na dobra muzyke" (nie wspominajac juz nawet o tej dziecinnej i ponizej wszelkiego poziomu analogii do defekacji). Jestes prostym jelopem i wspolczuje twoim znajomym. Poza tym gdy wakacje sie skoncza to twoje trollowanie tez (w jakims tam stopniu), co jest niezwykle pocieszajace i kojace dla mojej duszy i innych, ktorzy mieli pecha czytac twoje "madrosci".

Black_Metal_666

No, bo muzyka jest dobra sama z siebie, a nei dlatego, że ja jej słucham, a to, że ja mam uszy,a ty nie, to przecież nie mój problem, nie umiesz tego zrozumieć, że to kwestia kombinacji wiedzy, doświadczenia i wrażliwości?

Gdybyś zamiast przez 20 lat faktycznie interesował się muzyką, a nie taplaniem w błotku własnych upodobań, kształtował gust, wyrabiał w sobie wrażliwość, zdobywał wiedzę, to dziś byś może potrafił napisać o muzyce coś poważnego, a nie pierdoły. Ale ty naprawdę myślisz, że wiesz wystarczająco dużo, że twój gust jest wyrocznią i wyznacznikiem dla innych, nie to że sama muzyka jest dobra, tylko to, że ty jej słuchasz... Taki jest twój obraz, a to kretynizm, utopiłeś się w samouwielbieniu i jeszcze myślisz, że każdy kto się z tobą nie zgadza i nie uważa twojej ulubionej muzy dla szympansów za arcydzieła to głupi gnój, któremu się nudzi w wakacje, podczas gdy ty od lat kręcisz się po forach i wszędzie po tobie jadą, nikt nie uznaje cię za poważnego, nawet na forach metalowych byłeś pośmiewiskiem, na forum na którym się udzielam robiłeś za upośledzoną małpę, tak niski poziom merytoryczny i intelektualny mają twoje wpisy, dziwne, spotykam cię od lat, nic się nie zmieniasz, jesteś legendarnym zjebem z którego ciągle ciśniemy bekę jak tylko ktoś rzuci temat głupich kuców. Myślisz, że taka łatka jaką masz w całym internecie interesującym się muzykę jest przypadkowa? Bynajmniej nie, zapracowałeś na nią i dalej tego nie widzisz, jesteś takim samym kretynem od czasów co najmniej forów php by przemo, ale myślę, że od urodzenia.

Dick_van_der_whore

DICKU$:
Moglbys startowac na Miss Hipokryzji i mialbys ogromne szanse wygrac. To ciebie boli fakt, ze ja slucham Stefana, a nie mnie, ze ty go nie sluchasz - mnie tylko wku*wia, kiedy taki pajac jak ty usiluje pouczac innych i powtarza bezmyslnie brednie typu "rock 'n' roll = prymitywna napie*dalanka" czy "jazz > heavy metal". A jesli chodzi o fora to wali mnie opinia nieznajomych mi internautow, bo z doswiadczenia wiem, ze bolesna wiekszosc to idioci wszelkiego sortu lub gowniarze z pierwsza sperma na spodniach.

Black_Metal_666

Chcesz powiedzieć, że Heavy Metal jest lepszy od Jazzu?

Black_Metal_666

Mnie nie boli, że słuchasz czegokolwiek (ciebie powinno, bo mnie bolało jak słuchałem, ale ja tam jestem wrażliwy i mam uszy), tylko to, że ta muzyka jest tak niewyobrażalnie chujowa, a ty niezgodnie z prawdą, nazywasz ją wybitną.

Rock'n'roll to dość prymitywna muzyka nie grana od 50 lat, a jazz bez wątpienia ma więcej do zaoferowania każdemu kto ma uszy otwarte od heavy metalu, wiem co odpowiesz "jest też chujowy jazz", bo jest, tylko że po pierwsze nie masz kompetencji, żeby to stwierdzić, bo na jazzie się nie znasz, a po drugie mierząc proporcje, to w metalu jest taki mały czubeczek ciekawej muzyki i tony łajna, a w jazzie masz nieprzebraną skarbnicę muzyki co najmniej wystarczająco złożonej, żeby nie móc jej uznać za totalne nic, a nawet gdy jako miłośnik jazzu odrzucam np różne ECM-y i późne fusion, ze względów różnych, to nie z tego powodu, że nie da się tego słuchać, a z tego, że ta muzyka jest słaba na tle swojej konkurencji, ale ciągle jest lepsza od 90% metalu, więc skoro muzyka której wyrobieni słuchacze jazzu nawet nie słuchają, a której jest tony, w każdym roku takiej muzyki wydano kilkaset albumów, jest lepsza od większości metalu, a nawet tylko niezłe dokonania z tej dziedziny są lepsze od najlepszego metalu, o arcydziełach nawet nie wspominam. Faktem jest, że jazz>>>>>>>>metal i nikt kto ma jakiekolwiek pojęcie o muzyce ogółem temu nie zaprzeczy.

Swoją drogą jednowymiarowość emocji wyrażanych w metalu jest dość śmieszna, a to w jaki kicz popada praktycznie w każdym przypadku (a jak nie kicz to groteskowość i infantylność), zupełnie wyklucza metal z grupy gatunków które można brać w pełni na poważnie- no nie da się, to czasem fajna lekka muzyczka, potupajka, ale jeżeli chce coś osiągnąć artystycznie to prawie zawsze ucieka z metalowych klisz zostawiając najwyżej otoczkę. Ale absolutna większość metalu po prostu jest niesłuchalna, bo jest prostacka, nudna, prymitywna, oklepana, wtórna i śmieszna- w złym tego słowa znaczeniu.

A jeśli chodzi o fora, to nazywasz idiotą każdego kto się z tobą nie zgadza, czy tylko takich którzy mają argumenty?
Pamiętam wątek o Black Sabbath na pewnym metalowym forum, gdzie gadałeś ze starymi metalowcami i to o wiele inteligentniejszymi od ciebie, co było widać po stylu, składni i argumentach, a w którym byłeś gnojony jak pies który nasrał w salonie. Oczywiście możesz żyć sobie w mentalnym azylu w przekonaniu, że wszyscy są idiotami, a tylko ty jeden jeździec prawdy masz rację, ale wiedz, że z zewnątrz wygląda to żałośnie.

Dick_van_der_whore

VAN DER:
Ten twój grafomański bełkot nie dość, że można zmieścić w kilku zdaniach to na dodatek jest on jak repertuar Ministry czy innej Metalliki, którzy przez 6-9 minut napie*dalają niemalże jedno i to samo z drobnymi "urozmaiceniami" co i tak nie zmienia faktu, że jest to gówno nudne aż do porzygania.

Poza tym nie wiem jak jeszcze mam skomentować te twoje brednie, bo już dawno zacząłeś wpie*dalać własny ogon po wcześniejszym zeżarciu go i wysraniu. "Jazz >>> Metal", "słuchasz chu*owej muzy i/bo nie masz uszów", "mam za*ebiste rekomendacje muzyczne a ty nie" i tak dalej - już to wszystko słyszałem wielokrotnie. Może by tak coś nowego, co?! A jeśli chodzi o to ostatnie to gówno masz, a nie kompetencje - zwłaszcza w kwestii szeroko pojętego Rock 'n' Rolla. Ja się na Jazzie nie znam i dlatego nie otwieram japy w tym temacie, podczas gdy ty zgrywasz kozaka, bo usłyszałeś kilka popularniejszych rock 'n' rollowych kapel. Dobra rada, łajzo: wyciągnij tą kłodę z dupy i skończ zgrywać Wszystkowiedzącą Encyklopedię.

P.S. Nie pamiętam nawijki na forum Sabbsów, ale jeśli była wija to zapewne poszła ona o Tony'ego Martina, którego upośledzona opinia publiczna niezasłużenie zgnoiła i niemalże posłała do Diabła. Ale coś ci powiem, chłystku: ludzie wreszcie dojrzeją do tych krążków, tak jak dojrzeli wreszcie do "Born Again" z '83, który też został niesprawiedliwie zjechany w swoim czasie.

Black_Metal_666

Ty możesz streścić w jednym zdaniu "nie znam pojęć którymi się posługujesz", dlatego wydaje ci się bełkotem. Może weź się dokształć z podstaw muzyki rozrywkowej.

Tak, jazz to gatunek o wiele bogatszy i ciekawszy od metalu, każdy ci to mówi, a ty dalej nie wierzysz.
Tak, nie masz uszu, jesteś głuchy muzycznie jak pień, albo głupi jak but, nie wiem co gorsze, ale obawiam się, że masz obie przypadłości, więc ten dylemat cię nie dotyczy.
Tak, polecasz naprawdę kiepskie płyty, nastolatek z otwartą głową potrafi wysmażyć bardziej wartościową listę.
Słyszałeś to wielokrotnie? A nie pomyślałeś, choć raz, że to może być... prawda?

Skąd ty wiesz co ja słyszałem? Jakby się okazało, że słyszałem więcej muzyki niż ty w każdej kategorii i gatunku, to co byś zrobił? Wielce prawdopodobne, że tak jest. Bo widzisz, ja nawet lubię metal, nic do niego nie mam... no chyba że to gówniany metal. Znam metal, rock, blues i to wszystko co nazywasz tym chujowym terminem "rock'n'roll", dokładnie i od podszewki, znam zjawiska z jakich się rodził, konteksty społeczne, rozumiem tę muzykę lepiej od ciebie, tego jestem pewny.
Na jazzie się nie znasz, ale nie jesteś w stanie zaufać komuś kto się zna i mówi, że oferuje on wieeele więcej od metalu? I kto tutaj gra wszechwiedzącego?

"nawijka" to nie rozmowa, jak ty używasz tych słów, to ja nie wiem XD Natomiast to nie było forum sabsów, tylko jakieś tam forum starych metalowców gdzie nie bardzo zadomawiali się kretyni i ignoranci, bo byli rozjeżdżani przez tych typów, co niby byli metalami, ale nie odrzucali ambitniejszej muzyki bo to "nie rokenroll" więc miałem do nich szacunek. Do ciebie nie mam żadnego.
A Born Again dalej jest słusznie jechana za produkcję, zawsze będzie, no i niestety poziom kiczu tam jest spory. A do płyt z Martinem to dojrzałby najwyżej Benjamin Button, nie wiem jak komuś kto skończył 16 lat mogą podobać się hymny bitewne orków z kiepskiego fantasy XD

Dick_van_der_whore

Tego twojego grafomańskiego bełkotu ciąg dalszy...

"Tak, jazz to gatunek o wiele bogatszy i ciekawszy od metalu, każdy ci to mówi, a ty dalej nie wierzysz." - zacznijmy od tego, że nie każdy. Ponadto "punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia", a na koniec dodam: "skoro większość ma rację to zacznij żreć gówno, bo przecież miliardy much nie może się mylić". Wolę Rock 'n' Rolla do spółki z innymi rzeczami od Jazzu.

Tym "chu*owym terminem" (czyt. Rock 'n' Rollem) posługuje się całe rockowo-metalowe środowisko z Cronosem na czele, więc wyślij mu maila ze stwierdzeniem, że jest głupim ciulem, bo używa "błędnie" tegoż terminu.

Cała lawina gnoju wylana na płyty z Martinem do kompletu z wcześniejszym "Born Again" to jedna wielka dziecinada, bo błędy tych płyt to w sumie sprawy kosmetyczne, gdyż pod względem muzycznym trzymają ku*ewsko wysoki fason. A że "Tyr" nawijał o nordyckich bogach i tym podobnych?! - bardzo ku*wa dobrze! Martinowi coś się po*ebało we łbie, przez co chciał na*ebać diabelskiej symboliki więcej niż na płytach Venoma (którzy swoją drogą mają dystans i świetny dorobek - szacunek!), a Iommi słusznie kazał mu wsadzić sobie ten pomysł w dupę, bo Heavy Metal to nie tylko ognie piekielne i całe to gówno.

Black_Metal_666

Jak jesteś muchą, to powinieneś jeść gówno, słuszny wniosek. Ja jestem człowiekiem. Większość ludzi nie zna w ogóle jazzu, ale każdy kto się zna na muzyce potwierdzi tę zależność.
Tak, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, jedni siedzą sobie i słuchają muzyki i coś o niej wiedzą, a inni siedzą z głową we własnej dupie i napawają się bulgotem gówna- należysz do drugiej grupy. Więc jak już wyjmiesz głowę z dupy i pomyślisz o czymś takim jak zwykłe fakty, to może usłyszysz różnicę między tym:
https://www.youtube.com/watch?v=MGo7MC50yuc
a jakimś kurde czildren of bodom. Możesz sobie woleć co chcesz, ale nie zmieni to tego, że lubienie gówna nie spowoduje tego, że gównem być przestanie.

Wielki mi autorytet jedna z zapijaczonych mord XD Nie wiem czy wiesz, że muzycy, nawet wybitni, to często skończeni kretyni, fanatycy, albo inny szajs i nie bardzo warto słuchać tego co mówią. Termin jest nieprecyzyjny i bezużyteczny poza jakimiś wypowiedziami w wywiadach dla głupoli typu "jestem lemmy/cronos/pierdiznos i gram rokenrolla" i zwykle oznacza "nie znam się zupełnie na muzyce, więc sobie tak gadam"

Płyty z martinem byłyby dobre gdyby nie kiepskie kompozycje, plastykowe brzmienie, groteskowy wokal, dziecinny klimat i totalna nuda. Born Again byłoby niezłe gdyby było nagrane jak dla ludzi i gdyby było nagrane z 10 lat wcześniej, bo lata 80 miały na tę płytę kiepski wpływ.
A tutaj nie chodzi o jakieś nawiązania do mitologii, tylko o to, że to brzmi jak jakiś proto-sabaton.

Dick_van_der_whore

"inni siedzą z głową we własnej dupie i napawają się bulgotem gówna- należysz do drugiej grupy" - tylko skończeni idioci z uszami w dupie nie dostrzegają za*ebistości, jaką emanują płyty chociażby takiego Marky Marka.

Jeśli chodzi o "złote myśli" znanych person to choć często są gówno warte, tak jednak nie zawsze tak jest, a pojęcie "Rock 'n' Rolla" jest używane w formie potocznej jako skrót myślowy, ale taki napięty dupek jak ty tego nie pojmuje i nie pojmie. Swoją drogą chciałbyś wiedzieć tyle o muzyce i świecie, co ci "zapijaczeni rokendrolowcy".

I na koniec, śmieciu: NIE obrażaj Ojców Heavy Metalu zrównując ich z jakimś plastikowym gównem pokroju Sabatonu. Zresztą ile ty słyszałeś ich (Sabbsów) płyt, trzy może cztery?! Daj se siana.

Black_Metal_666

No to na czym polega ta zajebistość, dawaj argumenty, najlepiej z linkami do utworów w których można to usłyszeć, myślę, że tak samo nie będziesz umiał podać jak argumentów o filmach.

Wiem o muzyce i o świecie więcej od większości muzyków z brudo-kapel, zresztą wywiady z muzykami czyta się głównie dla beki.

A płyty Black Sabbath słyszałem wszystkie studyjne i oficjalne koncertowe, te z Tonym Martinem to plastykowe gówno pokroju Sabatonu.

Dick_van_der_whore

DICK MOTHAFU*KIN' WHORE:
Zamiast zadawać mi głupie pytanie i czekać na odpowiedź, mógłbyś sam ruszyć dupę i sprawdzić temat, ale jak zwykle idziesz na łatwiznę oczekując, aż ci jak szczeniakowi podsunę wszystko pod pysk. Dobra, zrobię to, ale ostatni raz. Pytasz się mnie „Co ma takiego MARKY MARK, żeby go wywyższać pod niebiosa?”, a ja ci odpowiadam: wszystko począwszy od umiejętności, a na świetnych kompozycjach skończywszy. Weźmy pierwszego spod ręki singlowego ‘You Gotta Believe’ – ten numer nieziemsko wymiata od pierwszej do ostatniej sekundy! Bez zbędnego pie*dolenia dostajemy w ryj doskonałym motywem muzycznym połączonym ze świetnym wokalem Marky Marka, który z miejsca hipnotyzuje swoją zajebistością. Ta dykcja, te rymy, ta barwa głosu – obłędna doskonałość! ‘Gonna Have A Good Time’ to kolejny porywający killer, który bezlitośnie rozsadza głośniki: po obiecującym wejściu od razu dostajemy strzała w pysk od Marky Marka, który jasno i klarownie pokazuje, kto jest szefem tej imprezy. Jego wokale bezbłędnie płyną na fali bujającej muzyki, która jak na swoją prostotę jest cholernie zróżnicowana i jest niemalże w stanie wyrzucić trupa z grobu prosto na pie*dolony parkiet! Chcesz więcej to masz mistrzowskiego ‘Peace’ z wyku*wistymi saksofonami i przejściami oraz wersami wyrzucanymi z mechaniczną precyzją – czysta zajebistość po prostu jak je*any wodospad wylewa się z głośników! ‘Rastaman Vibration’ w duecie z ‘Love Of A Mother’ koją zmysły swoimi Reggae wibracjami, podczas gdy ‘I Need Money’ łoi dupska w rytmie Funky, a ‘On The House Tip’ zaprasza do bezkresnego tańca. Za mało? ‘The Last Song On Side B’, ’Loungin’ i ‘Last Song On Side B, Pt. 2 - Go On’ to wy*ebane w kosmos rapowe Klasyki, które w mgnieniu oka rozkręcą każdą domówkę i nie tylko! ‘No Mercy (The Fist Of The Tiger)’ stawia na nogi lepiej niż zasrana kawa i pcha do działania, zaś ‘In Love’ to z doskonałym pianinem i klawiszami romantyczny song przy którym się po prostu mięknie, natomiast ‘In The 90's’ to kawał staroszkolnej wyku*wistości i synonim niepohamowanej energii!

Podsumowując: MARKY MARK na swoich płytach oferuje zabójczo precyzyjne wokale i rozbujany repertuar, który jest grany na żywych instrumentach (za co ku*ewski szacunek z mojej strony biorąc pod uwagę fakt, jak wiele z szeroko pojętego Rapu to plastikowe gówno)! Doskonałe pojedyncze wokale i równie udane chórki, nieziemskie zróżnicowanie i porywający groove, wyśmienite melodie i pomysłowość oraz niesamowita precyzja – to znajdziesz na płytach Marky Marka! Przy jego Muzyce można robić wszystko: tańczyć, jarać, kochać się, snuć refleksje, pić czy pykać w zasranego Pokera! Ta Muzyka jest po prostu fenomenalna i nawet głuchy dostrzegłby jej zalety. Tyle ode mnie w tym temacie. Poniżej zamieszczam ci ściągawkę i życzę miłego muzycznego dokształcania się. Na razie, dzieciaku.

Marky Mark – longplaye
* (1991) Music For The People
* (1992) You Gotta Believe
* (1994) Life In the Streets

Marky Mark – single
* (1993) Can't Stop We
* (1995) No Mercy
* (1996) Hey DJ
* (1997) Feel The Vibe
* (1997) Best Of My Love

Black_Metal_666

Twoja "recenzja" to jeden wielki, przepełniony wulgaryzmami ściek. Nie potrafisz nawet sensownie obronić ulubionej muzyki. Właściwie to prezentujesz niższy poziom od uczniów Gimnazjum.


"Bez zbędnego pie*dolenia dostajemy w ryj doskonałym motywem muzycznym połączonym ze świetnym wokalem Marky Marka, który z miejsca hipnotyzuje swoją zajebistością."

"‘Gonna Have A Good Time’ to kolejny porywający killer, który bezlitośnie rozsadza głośniki: po obiecującym wejściu od razu dostajemy strzała w pysk od Marky Marka, który jasno i klarownie pokazuje, kto jest szefem tej imprezy." -
Coś lubisz przyjmować na twarz.

" jest niemalże w stanie wyrzucić trupa z grobu prosto na pie*dolony parkiet"

"wyku*wistymi saksofonami"

"I Need Money’ łoi dupska w rytmie Funky"

"Last Song On Side B, Pt. 2 - Go On’ to wy*ebane w kosmos rapowe Klasyki, które w mgnieniu oka rozkręcą każdą domówkę i nie tylko!"

"Podsumowując: MARKY MARK na swoich płytach oferuje zabójczo precyzyjne wokale i rozbujany repertuar, który jest grany na żywych instrumentach (za co ku*ewski szacunek z mojej strony biorąc pod uwagę fakt, jak wiele z szeroko pojętego Rapu to plastikowe gówno"
Ktoś tu nie ma pojęcia o Hip Hopie.

Zapppa

Gratuluję głupoty, bo nie ma to jak odpowiedź składająca się w 99% z cytatów rozmówcy! Sam se wystawiłeś komentarz, więc ja już tego robić nie muszę.

Black_Metal_666

Moim celem było podkreślenie najgłupszych zdań Twojej wypowiedzi, po to abyś przeczytał je jeszcze raz i zastanowił się na swoją osobą.

Zapppa

Czyli nie masz co napisać, więc napiszesz byle co.
I kto tu powinien się nad sobą zastanowić?! Kretyn.

Black_Metal_666

Czy po naszej lipcowej rozmowie nawróciłeś się na muzykę?

Zapppa

Co ty chrzanisz?!

Black_Metal_666

Zgadza się nie każdy, lecz każdy kto ma pojęcie o muzyce. Ludzie, którzy rzeczywiście znają się na muzyce są w zdecydowanej mniejszości, do której ty, oczywiście się nie zaliczasz.

"Wolę Rock 'n' Rolla do spółki z innymi rzeczami od Jazzu."
Podobnie jak większość.

"Tym "chu*owym terminem" (czyt. Rock 'n' Rollem) posługuje się całe rockowo-metalowe środowisko z Cronosem na czele, więc wyślij mu maila ze stwierdzeniem, że jest głupim ciulem, bo używa "błędnie" tegoż terminu."

No tak, bo przecież całe rockowo-metalowe środowisko much nie może się mylić.

Zapppa

Dopiska: To twoje tzw. "wykształcenie muzyczne" jest gówno warte i nadaje się ono tylko do podtarcia dupy. Tyle słowem podsumowania.

Black_Metal_666

Jest więcej warte od Twej pożal się Boże, listy.

Zapppa

"Jest więcej warte od Twej pożal się Boże, listy." -
tak se wmawiaj, żałosna karykaturo.

Zapppa

P.S. Moje uznanie dla "Mojo Priest" Seagala nie jest nawet w połowie tak obciachowe, jak twoje bezmyślne wywody ze zrównywaniem Immortal z Rihanną na czele. Czego oni was tam uczą w tych "szkołach muzycznych" do ku*wy nędzy?!?!

Zapppa

P.S.2. "Zamiast wymieniać bluesa gorszego sortu" - świat
nie kręci się tylko wokół Najlepszych z Najlepszych, dupku.

Black_Metal_666

Nie wiem o co Ci chodzi, z mych ust nigdy nie padły słowa: "tylko ja znam te kapele". Wymieniłem wielu znanych muzyków/zespołów cenionych przez ludzi interesujących się muzyką. Cieszę się, że i ty je znasz, tylko pytanie czy znasz wyłącznie z nazwy czy z twórczości także?

Nie ma nic złego w zrównywaniu obciachowej Rihanny z obciachowymi Immortalami.

Potrafisz napisać coś więcej poza inwektywami, stosem wulgaryzmów i nieustannym wytykaniem wykształcenia?

Jaki widzisz sens w słuchaniu kiepskiego bluesa kiedy można słuchać dobrego bluesa?

Zapppa

ZAPPA:
Wymieniles kilka oklepanych kapel i tyle, a to za malo jak na kogos, kto ukonczyl rzekomo "szkole muzyczna". A wytykanie ci twojego niby-wyksztalcenia jest jak najbardziej na miejscu, bo znam ludzi bez wyksztalcenia muzycznego, ktorzy w zyciu by nie walneli takimi kwiatkami jak ty powyzej. Skonczylem, bo za duzo poswiecilem czasu idiotom, ktorzy nic nie rozumieja.

Black_Metal_666

"Skonczylem, bo za duzo poswiecilem czasu idiotom, ktorzy nic nie rozumieja"

O... jak mi przykro, typ w końcu postanowił się zabić

Black_Metal_666

Kapel których i tak nie znasz. Mógłbym wymienić miliard mniej znanych, tylko po co?

Zapppa

Mozesz wymieniac co se tylko wymyslisz, a i tak nie zmieni to faktu, ze glupiutkie z ciebie stworzonko. Tyle ode mnie.

Black_Metal_666

>bądź największym pośmiewiskiem polskiego światka muzyczno-internetowego, metal_destroyerem vel wiele śmiesznych kucowych nicków
>nazywaj ludzi "głupimi", bo wyśmiali cię po raz kolejny

Boże, co za typ, weź ukróć jego męki...

Dick_van_der_whore

Najbardziej żałosne z tego wszystkiego jest w kółko powtarzana gadka o wykształceniu. W życiu nie widziałem większego zazdrośnika.

Zapppa

ZAPPA:
Nie pochlebiaj sobie synku, bo nikt tutaj nie zazdrości ci twojego wątpliwego "muzycznego wykształcenia", a tym bardziej ja. Po prostu niedorzeczne jest to, że człowiek po szkole muzycznej może bredzić takie idiotyzmy jak twoje.

No, ale ty już na początku pokazałeś swój "poziom", gdy rozpocząłeś tą powyższą burdę swoim jakże "mądrym" i "głębokim" stwierdzeniem, iż "Black Metal jest dla homosatanistów". Źle zrobiłem, że dałem się wciągnąć w ten bajzel, ale z drugiej strony miałem niezły ubaw, gdy czytałem twoje "mądrości" - są one na tym samym poziomie, co stwierdzenia "industrial metal nie jest dostojny" i "Alice Cooper jest za lekki na miano metalu" jednego gimbusa, który też usiłował mi (za)kozaczyć.

Skończyłem. Życzę ci miłego dalszego taplania się w błotku własnej głupoty. Na razie.

Black_Metal_666

Alice Cooper grał metal? XD Przecież to glamowiec

Dick_van_der_whore

Weź się lebiego doinformuj, bo aż mnie skręca, gdy widzę tą twoją ignorancję (!). Druga połowa lat 80. i całe lata 90. wraz z początkiem nowego tysiąclecia to Heavy Metal w wydaniu Alice'a (wyjątkiem jest "Brutal Planet" z 2000), natomiast wszystko co wyszło po "Dragontown" z 2001 to słabej jakości Hard Rock (ale mimo wszystko Hard Rock). Przemilczę dzieła jego kapeli (lata 60. i 70.), bo to straszne gówno.

Black_Metal_666

https://www.youtube.com/watch?v=NH8mmayZ1jA

Zwykły glam-rock/hair-rock, nic więcej

https://www.youtube.com/watch?v=XcAl93uEYUA

Dalej to samo, straszna gejoza

https://www.youtube.com/watch?v=8g6zV-FIxGU

A to w ogóle jest ta sama piosenka co poprzednia prawie XD XD XD XD Jak można słuchać kogoś kto nagrywa w kółko to samo?

I tak można dalej, to żaden metal, to zwykły pudel.

Black_Metal_666

Quentin Tarantino ma to do siebie, że robi filmy "sztampowe", garść groteskowych cytatów z kina klasy B, albo z blaxploitation, albo z kina kung-fu itd, więc czepianie się "tarantinowskich" (napisanych przez niego) filmów, że są sztampowe to trochę słabo, bo to taka konwencja.
Po drugie, True Romance to bardzo fajna komedia sensacyjna, z masą kapitalnych dialogów i świetnymi scenami, Tony Scott to świetny reżyser kina akcji i poradził sobie z tym scenariuszem dobrze, widziałem lata temu, więc wszystkiego nie pamiętam, ale na pewno jakieś kuce które chwalą filmy 3/10 jako "zajebiste" nie powinny krytykować tego filmu, bo widać, że niewiele rozumieją z całej konwencji tarantinowskiego kina, zupełnie jej nie czując i pewnie nawet filmy Tarantino widzą nie takie jakimi są.

A Urodzeni Mordercy to film kapitalny, genialny teledyskowy montaż który praktycznie zapoczątkował sposób w jaki obecnie robi się filmy akcji, świetne kreacje aktorskie, fantastyczna zabawa konwencjami, czarny humor, przerysowana brutalność, kapitalna warstwa treściowa, opisująca działanie mediów, kult psycholi itd. Sorry, ale oczywiście nie zrozumiałeś niczego, boś chyba w ogóle niekumaty i na kinie się nie znasz, spodziewałeś się pewnie zwykłego kina akcji, a to, tak samo jak wszystkie filmy "tarantinowskie" to post-moderna, wykorzystywanie znanych wzorców do pokazywania czegoś innego, naśladowanie sztuki przez sztukę. To filmy nie dla fanów Kodu Dostępu i innych wtórnych sensacyjnych produkcji sprzedawanych masowo w multipleksach, ale dla fanów Lyncha, Peckinpaha, Ferrary i Tarantino, którzy wiedzą o co w tym chodzi.

Dick_van_der_whore

1) Naucz się czytania ze zrozumieniem, cholerny grafomanie: nie napisałem, że filmy Tarantina są sztampowe, tylko że "True Romance" do spółki z "Natural Born Killers" są sztampowymi chłamami. Do autorskich filmów Mistrza nie mam zastrzeżeń, bo są doskonałe w każdym calu.

2) "spodziewałeś się pewnie zwykłego kina akcji" - błąd łajzo. Oczekiwałem po prostu udanego seansu, a otrzymałem szajs usiłujący być bardziej tarantinowski ("Natural Born Killers") od samego Tarantino. Jak mówiłem wyżej: oryginalne scenariusze do tych filmów na pewno były kawałem doskonałej roboty, ale po "poprawkach" stały się zwykłym gównem.

Black_Metal_666

1) Ty się naucz czytać, że mówię, że filmy tworzone przez Tarantino były, są i będą sztampowe z założenia, bo Tarantino jest człowiekiem który praktycznie wyłącznie cytuje. No ale widzę, że nic z tych filmów nie kapujesz. Swoją drogą pokaż mi film podobny do Natural Born Killers powstały przed nim, jeżeli chodzi o sposób montażu i zabawę konwencją (sitcomowe wstawki itd), bo chyba nie wiesz co to znaczy "sztampowy", skoro nazywasz tak jeden z najbardziej nowatorskich filmów swoich czasów, który wpłynął na kino bardzo znacząco.
2) Nie, ten film nie był tarantinowski w pełnym tego słowa znaczeniu, był zrobiony zupełnie w innym stylu, miał pewien tarantinowski sznyt, głównie w dialogach, ale inaczej był zupełnie sfilmowany, więc nie wiem gdzie to usiłowanie być bardziej tarantinowskim od tarantino. Takie rzeczy to robią Koreańczycy teraz, ale nie Oliver Stone. True Romance dużo bliżej do stylu Tarantino niż Natural Born Killers

Co do "dopiski" (XD) Nawet nie wiesz, że to był JEDEN scenariusz, tak, głuptasie, to miała być jedna historia, Natural Born Killers i True Romance powstały z różnych części tego samego tekstu, zbyt długiego na jeden film. Poza tym nie mówi się "Tarantina" tylko Tarantino, naucz się odmiany, łajzo. No i wywiad rzeka to nie autobiografia.
To są filmy na podstawie tekstu Tarantino, więc mają elementy jego stylu, dlatego nazywam je tarantinowskimi. Tak samo nazywam współczesne produkcje inspirowane filmami Tarantino. Nie masz totalnie argumentów przeciw tym filmom, poza tym że są niby "sztampowe" i kiepskimi obelgami. Weź się ogarnij, bo takie gadanie to se można.

Dick_van_der_whore

"Nawet nie wiesz, że to był JEDEN scenariusz" - owszem cieniasie, wiem o tym. I tym bardziej (widząc na jakie chu*nie te scenariusze zostały zrobione) uważam, że te skrypty mogły wyjść wyłącznie spod ręki samego Quentina, bo to co zostało ukazane światu to kpina w żywe oczy biorąc pod uwagę fakt, jak wiele zmian zostało wprowadzonych względem tekstu źródłowego.

Zresztą nie żal mi tych scenariuszy, bo dzięki ich sprzedaży Quentin zarobił kasę na zrealizowanie jednego z największych Arcydzieł Kinematografii, jakim niezaprzeczalnie jest "Reservoir Dogs". Poza tym te gówna ("True Romance" & "Natural Born Killers") nie były kiedykolwiek i nie będą tak wpływowe jak dwa pierwsze filmy Mistrza. Więc możesz se je wielbić, bo masz do tego prawo, ale to nie zmienia faktu, że te chłamy szargają nazwisko Tarantino i ja nie mam zamiaru osobiście tracić czasu na ponowne ich obejrzenie - wolę zdecydowanie obejrzeć jakiś Grindhouse.

Black_Metal_666

Dalej czekam na argumenty merytoryczne, bo na razie to ich nie ma. To że nazwiesz coś gównem z powodu swojego widzimisię, nie oznacza, że gównem jest, musisz mieć za tym argumenty. Ja swoje podałem, nie odniosłeś się do nich słowem, nie udało ci się ich nawet ruszyć, więc w tym momencie są one prawdziwe- bo nieobalone. Chcesz dyskutować, to wejdź na mój poziom, czyli używaj argumentów merytorycznych. Jak nie, to wracaj do oglądania gniotów 3/10 i udawaniu znawcy kina jak nie rozumiesz nawet filmów które uznajesz za arcydzieła, bo nie wiesz co to znaczy film postmodernistyczny.

A Natural Born Killers zdefiniował sposób montażu kina akcji stosowany do dziś z drobnymi modyfikacjami, to od niego zaczęła się moda na teledyskowy, gęsto cięty montaż scen akcji, wcześniej się nie pojawiał (może finał Dzikiej Bandy Peckinpaha trochę w tę stronę szedł), a po tym filmie zaczął być stosowany aż do porzygu.


Dick_van_der_whore

Powtórzę: nie mam zamiaru tracić czasu na ponowne oglądanie tych chu*owizn, bo mam lepsze rzeczy do oglądania. Ostatnio poruszył mnie niesamowicie klasyk "Glengarry Glen Ross", który jest po prostu ku*wa bezbłędny, a nie jakiś tam przereklamowany "Natural Born Killers" - je*ać go!

Black_Metal_666

A co mnie gówno obchodzi co widziałeś? Czekam na argumenty.

Dick_van_der_whore

Dopiska: jakbyś czytał autobiografię Quentina (która wyszła w Polsce w formie wywiadów) to byś wiedział przykładowo o tym, że w oryginalnym zakończeniu "True Romance" Clarence Worley idzie w piach, a to zostało w filmie zmienione (przez debilnego reżysera). Więc to nie filmy Tarantina są gównem, tylko te dwie pomyje zrobione przez innych reżyserów na podstawie jego scenariuszy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones