Zgadzam się u Kubricka była bardzo dobra, szczególnie kiedy zna się postać z pierwowzoru Kinga. No ale to Kubrick. On by wycisnął wszystkie soki nawet z amatora. Sama aktorka przypłaciła to zresztą załamaniem nerwowym.
Ja bym zwrócił jednak uwagę na "Trzy kobiety". Dla mnie to jest film, w którym pokazała jak dobrą jest aktorką grając niejako podwójną rolę. Mówi się o Sissy Spacek ale dla mnie to właśnie Duvall pokazała u Altmana klasę. Niestety jest aktorką charakterystyczną (i nie chodzi tu o urodę) i stąd nieczęsto dostaje role w większych produkcjach. Szkoda. Na pociechę warto dodać, że jej drugoplanowe bądź epizodyczne role są warte zwrócenia uwagi.
Na temat urody się nie wypowiadam, bo moja subiektywna opinia ma żadnego znaczenia. Szczególnie na łamach filmwebu.
"Trzy kobiety" to genialny film - ja też uważam, że Duvall stworzyła w nim wybitną kreację aktorską. Nie wyobrażam sobie też "Lśnienia" z inną aktorką, film dzięki niej stał się absurdalny, ale w jakiś taki straszny sposób.
A moim zdaniem idealnie nadawała się do ,,Lśnienia." Gdybym miała spędzić całą zimę zamknięta razem z nią w hotelu, to pewnie też po pewnym czasie goniłabym ją z siekierą. Taka twarz.
Fakt, miała, ale zważ na to, że film w dużej mierze odstaje od książki w wielu kwestiach, nie mówiąc już o kolorze włosów Wendy.