Jakoś mi się nie widzi jej rola w tym wspaniałym serialu, chociaż OTH to już od dawna nie to samo, nowi bohaterowie zmienią całkowicie klimat serialu :(
po 7 odcinkach mogę powiedzieć, że faktycznie, jej postać nie wniosła zbyt wiele, szczególnie te wyssane trochę z palca historyjki o dzieciństwie z Haley, o tym, że Jamie gdzieś tam do nich jeździł (do niej i męża). I ta jej problematyka małżeńska... Mało konkretów i jedna wielka ucieczka męża. Tak po trochu mi się wydaje, że nią chcą zastąpić przyjacielską i wspierającą wszystkich Peyton, której co jak co, nikt nie zastąpi. Póki co, czekam na więcej ciekawszych wątków z nią i Clay'em :). Jako aktorka bardzo się sprawdza i wróżę jej jeszcze wiele nieprzeciętnych ról, zapowiada się obiecująco :).
Porównanie jej min w różnych scenach:
http://othforums.com/index.php?topic=67216.msg3124813#msg3124813
Bezcenne!
A ja lubię Quinn :). Może na początku trochę za bardzo dramatyzowała, ale to i tak miła odmiana po znienawidzonej przeze mnie, nudnej, wiecznie płaczącej bez żadnego sensownego powodu(no może poza tym jak poumierały jej wszystkie(?) matki i jak dostała kulą w nogę), irytującej Peyton. Co nie zmienia faktu, że 7 sezon jest do bani(choć myślę, że z Peyton i Lucasem byłby jeszcze gorszy).
A no i jeszcze co do mimiki - może to i dobrze, że ma tylko jedną czy dwie miny. I tak wypada naturalniej od takiej Annie z "90210", która ma 150 min na sekundę xP.