Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że Seanowi nie zależy wcale na tzw. budowaniu napięcia za pomocą muzyki. Nie liczy na tani efekt. To kompozycja w stylu Dave'a Grusina ("Firma"), czy Cartera Burwella ("Teoria spisku", "Nim Diabeł dowie się, że nie żyjesz"). Przywodzi na myśl kryminały, to ponure tony noir. Fajne!