I dałeś mu 10/10.

No właśnie, jakaś prowokacja. Czytałem kiedyś o nim jakiś artykuł, bodaj na filmwebie o aktorach robiących karierę w Stanach. Jego pierwszym filmem z główną rolą w Stanach był Terminator. Choć to mała ściema. Avatar który wyszedł w grudniu 2009, był kręcony w 2007 , a Terminator, który miał premierę w pierwszej połowie 2009 był kręcony w 2008, więc tak na prawdę pierwszą jego główną rolą w Hollywood był udział w Avatarze. http://www.filmweb.pl/article/HOLLYWOODLAND%3A+Emigranci+z+antypodów-74279 Autor wspomina, iż grając w australijskich produkcjach pokazał talent, zresztą trudno się utrzymać długo bez talentu, a Worthington, jeśli się nie utrzyma w Hollywood (w co wątpię), to zawsze będzie wielkim aktorem w Australii - Linda kariery w Stanach nie zrobił, jak większość polskich świetnych aktórów - ujmuje mu to coś? Można mówić, że Schwarzenegger i Stallone to nie wybtini aktorzy, ale coś tam umieją, na pewno mają charyzmę, a to połowa sukcesu. Gdyby ich brali tylko ze względu na ich mięśnie, to połowa kulturystów i bokserów byłaby gwiazdami filmowymi, a tak nie jest, a na pewno by chcieli. Widziałem z Samem po kolei: Terminator, Avatar, Starcie Tytanów - zagrał tam dobrze, dobrze się oglądało, ale nie powiedziałbym, że wielki z niego aktor. Ostatnio obejrzałem Człowiek na krawędzi i ta rola podobała mi się bardzo - cenię go wyżej niż poprzednio i uważam, że producenci dostrzegą to również i to wzmocni jego pozycję (sam film też był dobry, oprócz tej naciąganej końcówki). I tak, zanim obejrzałem Man on a Ledge, sympatyzowałem z nim, bo wydaje się swój chłop.

Ja Terminatora raz widziałam, ale aktorstwo chyba takie złe nie było, natomiast w Avatarze (przynajmniej jako człowiek) ma tę samą minkę i to mnie lekko przeszkadza.

Tak mnie też... On prawie wszędzie gra tak samo... Jednak moim zdaniem na Jake'a pasował. A Terminator też był świetny. Jego krzyk kiedy odkrył że (spoiler) jest robotem... Dramat na całego...

Taki lekki przymuł z niego jest, ale tak jak mówię: bardzo mi się podobał w obu powyższych produkcjach.

Dobrze rzeczesz

Totalne dno, obejrzałem Dług i pomyślałem sobie Ja pier.. le jakie drewno. Nie wiem po co go obsadzają w tak dobrych filmach.

Najprawdziwsza Olcha.

A ja myślałem,że to Steven Seagal jest człowiekiem-drewnem.

Steven, pomimo tego iż na swoje 200 filmów tylko w jednym zginał , jednak coś tam sie "ruszało" w nim, ale ten kolo, drewno jak w bukowinie tatrzańskiej

To czemu dajesz mu 10/10?

Ponieważ to w nim jest najlepsze,jak w Arnoldzie najlepsza jest demolka i drętwy humor :D

Nic dodać, nic ująć :)

Ups,myślałem,ze Upadły pisze o Stevenie...

spoko, Stevena też nie lubie, burak z prowincji

Oj kurna ale coś kiedyś źle mi sie załączyło, ja pier....

Oj, Upadły, Upadły...

Tak śmietnikowy kocurze ?

Nic. i nie śmietnikowy, brzydzę się Twojego domu

Obejrzałam właśnie "Starcie Tytanów" gdzie gra główną rolę. Od początku mnie cholernie denerwował, ubrac go w dres, dodac pałkę i jest najprawdziwszy tępy kibol. Nie nadaje się na aktora, film o pięknej tematyce mitologicznej totalnie zepsuty. Tylko się wkurzałam.

Pieprzysz bez sensu.To dobry aktor i umie grać.Dawany jest do na prawdę dobrych filmów i daje sobie radę.

No właśnie problem w tym, że ta piękna tematyka mitologiczna, polegała na wrzuceni wszystkiego co do głowy wpadnie do miksera i wypiciu całej papki z domieszką takich aktorów jak Worthington, Fiennes i Neeson.

Ale spox, każdy ma swoje zdanie ;).

BTW: Tępy kibol? W AVATARZE marine, a w Starciu żołnierz (ponoć "rybak")... Marine i greccy żołnierze właśnie jak "tępe kibole" często wyglądają. Ogoleni na zero z bronią w ręku i jadymy na wroga!

Tak właściwie... Słyszeliście go w reportażach? Takiego mocnego akcentu to ja nigdy nie słyszałem! Trzeba się było nieźle postarać, by Amerykańska publika mogła go w AVATARZE zrozumieć. To jest sztuka!

Dla nieobeznanych: Sam jest z Australii.