Mam prośbę do tych, którzy wypisują brednie o tchórzostwie itp. Pomilczcie w obliczu śmierci. Nie wiecie, co powoduje, że ktoś chce się zabić. Nie wiecie, jaka jest skala rozpaczy. Kiedy rak zabija, nikt nie ma pretensji do umierającego. Wyobraźcie więc sobie, że depresja jest takim rakiem duszy. Nie nam to oceniać, a w obliczu śmierci - szczególnie jeśli jest się człowiekiem młodym, który nic nie widział i niczego nie zaznał - dobrze jest zachować umiar i milczenie. Przede wszystkim - pochopnie nie oceniać.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to że większość tu piszących wcześniej o tym aktorze nie mówiło ,a po śmierci wszyscy nagle stają się fanami.Podobnie jak z P. Walkerem ,o Paktofonice -"Jestem Bogiem "nie wspominam.Żenada ludzie ,żenada.
Co z tego ze był chory,wszyscy na swój sposób jesteśmy chorzy,choć sposób śmierci wybrał sobie nie najlepszy.Wspomniana Catherine Zeta-Jones choruje z powodu stanu jej męża ,a Robin no cóż gdzieś po drodze się zagubił i wiadomo alkohol,narkotyki zrobiły resztę.
ja nie doceniam artystów po ich śmierci... .Pisałam o czym innym... . Widze,że znasz powody chorób znanych artystów ? Ciekawe ;)
Dokładnie. Masz świętą rację. Mnie również szlag trafia kiedy widzę ćwierćinteligentów oceniających człowieka jako tchórza wyłącznie na podstawie jego samobójczej śmierci (zwłaszcza jeśli osoba ta chorowała na depresję i przez pewien czas zażywała narkotyki). Wypadałoby okazać zmarłemu szacunek, choćby dlatego, że jak każdy z nas jest człowiekiem, więc po prostu go szkoda.
Co do Robina, nigdy nie byłam jego wielką fanką, toteż po jego śmierci również nie jestem. Lubiłam go, bo był bardzo dobrym aktorem komediowym, jego gra wywoływała u mnie uśmiech na twarzy, ale nic więcej. Żal mi go jednak tym bardziej, że miał żonę i mógł jeszcze trochę pożyć oraz zagrać kilka niewątpliwie zabawnych ról.
Cóż, ja też znam aktorów lepszych; kilka ról miał jednak wyśmienitych; o kilkunastu warto by zapomnieć. Mnie uderzała ta przebijająca zza wierzchniej warstwy komizmu melancholia Williamsa - on chyba zawsze był wewnętrznie smutny. Ostatnio widziałem go w drobnej scenie w serialu (który różnie można oceniać) "Louie", gdzie spotyka się z tytułowym bohaterem na... pogrzebie ich wspólnego znajomego - tylko oni przychodzą, bo nikt nieboszczyka nie lubił; nawzajem się nie znają, a potem wspominają w knajpce tego znajomego. To była świetna scena - komizm przyprawiony smutkiem; specjalność Robina Williamsa.
Cóż, na pewno był wewnątrz smutny. Nie wiem czy od zawsze, ale pewnie odkąd dopadła go depresja. Punkt jednak dla niego, że smutek ten umiał zamaskować swoim komizmem, chociaż w jego uśmiechu było coś na swój sposób... niepokojącego, ponurego, ale jednocześnie uroczego, przykuwającego uwagę. Serialu nie oglądałam i raczej nie obejrzę, ale może dorwę gdzieś w sieci tę scenę, na nią chętnie rzuciłabym okiem :)
Mnie natomiast trafia szlag kiedy ludzie będą bronić kogoś wyłącznie po jego dokonaniach w kinematografii ;)
Przeczytałem wszystkie powyższe komentarze i nie zauważyłem, żeby ktokolwiek bronił tu Williamsa. Ludzie, których o to posądzasz stwierdzają jedynie fakty, dzięki którym forumowicze o mniejszej erudycji i zaburzonej percepcji emocjonalnej mogą uzupełnić braki w swojej mizernej wiedzy na temat czegokolwiek.
Stephen Fry, fantastyczny (oczywiście moim zdaniem) człowiek cierpiący na psychozę maniakalno-depresyjną o depresji wypowiada się tak:
“If you know someone who’s depressed, please resolve never to ask them why. Depression isn’t a straightforward response to a bad situation; depression just is, like the weather.
Try to understand the blackness, lethargy, hopelessness, and loneliness they’re going through. Be there for them when they come through the other side. It’s hard to be a friend to someone who’s depressed, but it is one of the kindest, noblest, and best things you will ever do.”
Może to da komuś do myślenia.
Już? Dostaję niestety powiadomienia na skrzynkę o tych Twoich śmieciach. Wyładuj kompleksy gdzie indziej - gorąca prośba
Zgłosiłem twój nędzny komentarz - ciekaw jestem czy moderacja stanie na wysokości zadania i go usunie czy oleją moje zgłoszenie szerokim sikiem.
Ludzie czepiają się samobójstwa, ale i - a może przede wszystkim - narkotyków.
"Ćpun. Narkoman. Idiota. Sam sobie winien."
Tylko mało kto wie, że te narkotyki czy inne lekomanie też nie biorą się znikąd. Wszyscy mają wizję aktora biorącego narkotyki jako osoby zachłyśniętej swoim bogactwem, że "kto bogatemu zabroni, się zabawię, a co". "Za dużo kasy i się zaćpał, nie szkoda mi go". Biedniejsi ludzie biorący narkotyki to "słabeusze, gówniarze biorący narkotyki dla zabawy".
Może czasami to prawda. Tylko, że to nie zawsze jest tak. To wszystko to też jest efekt jakiejś zwyczajnej ludzkiej wrażliwości, słabości, ucieczki, tego, że sobie z czymś nie radzi, z jakimiś bardzo realnymi problemami.
Tylko pozazdrościć osobom wygłaszającym tak okrutne teorie ("ćpun, słabeusz, nie żal mi go") wewnętrznej siły, ale nie wszyscy są tak silni i odporni jak oni. Człowieka też można złamać...
Szkoda, że ludzie tak łatwo sądzą innych.
Pozdrawiam.
Jestem pełna uznania dla Twojej postawy, dziękuję za Twoją prośbę.
W pełni ją popieram.
Moim zdaniem jak najbardziej każdego z nas może takie coś spotkać, nie raz się ma myśli po co to wszystko gdy zabraknie bliskich, szczęścia gdy całkowicie zaniknie cel. Wiele osób co krytykują tego człowieka to tumany bez wiedzy jak bezwzględnie przerażające jest życie.
Życie nie jest przerażające... :)
Mogę Ci polecić kilka naprawdę dobrych książek, jeśli faktycznie tak myślisz (potrafię to zrozumieć, bo kiedyś też tak uważałam).
człowieku kocham Cię. Jesteś jedynym człowiekiem który porównuje raka do depresji :')
Nikt z własnej woli, od tak sobie nie popełnia samobójstwa
zawsze jest jakaś przyczyna
a dobijając osobe z problemami można tylko pogorszyc sprawę.
Moja mama zawsze mi powtarza, że życie to ring i choćby się waliło i paliło ja mam walczyć i każdy człowiek walczyć powinien o samego siebie. Wychodzę z założenia że do raka depresji się nie powinno porównywać. Jakoś mam złe odczucia z tym porównaniem. Mimo wszystko szkoda mi każdego człowieka który "podnosi rękę" na własne życie.
samobójstwo to cholerna odwaga. Potrzeba ogromnej odwagi, żeby je postanowić, zaplanować i wykonać. Potrzeba ogromnej desperacji, żeby zakończyć życie nie wiedząc co cię czeka w związku z tym. Kara, czy ulga ? Samobójstwo nigdy nie jest łatwe i ot tak sobie, to niewyobrażalne co się wtedy przeżywa... To akt absolutnej odwagi i bezsilności zarazem. Tchórzostwem jest nic nie robić i wegetować tak dalej.
No może ja nic nie wiem o raku, ale za to znam przypadki ludzi, którzy walczyli z rakiem do ostatnich dni i nie myśleli o śmierci, a o życiu.
Są tez dziesiątki ofiar obozów koncentracyjnych, jak np. Auschwitz, które także nie myślały o śmierci, a po wojnie normalnie zakładały rodziny i żyły "aż do śmierci".
Ludzie dzielą się na tych mocnych i na słabych. Taka jest prawda. I taka też jest prawda, że Robin Williams popełnił samobójstwo.
Poprawność polityczna jest dobra, ale lekka, a pisanie, żeby nie oceniać, bo sympatyczny facet i lubię go za role, to trochę marne usprawiedliwienie i mało poważne.
Jestem zwolennikiem wolności słowa, a nie widzę jakiegoś hejtu, więc nie wiem, w czym problem.
Facet popełnił samobójstwo i więc na pewno trochę tchórzostwa w tym było. A pisanie: nie pisz źle o nim, bo nie wolno za to że był popularnym aktorem a nie politykiem, to błazenada.
Młody człowiek, co nic nie widział...
A ortopeda musi mieć złamaną rękę, żeby leczyć innych? Durny argument.
Znam wiele przypadków, że 80letni facet jest głupszy do 8latka.
Jakbyś ty się miał wypowiadać na temat rzeczy, na których się znasz, to zapewniam cię, że niewiele byś się w życiu odzywał. Demagogia.
Co mnie obchodzi poprawność polityczna. Co ty w ogóle chrzanisz?! Człowiek umarł - jest strata i wszystko. Czy to tchórzostwo czy odwaga, dowiesz się, dzidzia, w odpowiednim czasie, jak my wszyscy. A teraz milcz, bo lepiej ci wychodzi jak milczysz
Nie, po prostu mam życie. Ty go nie masz.
I nie ośmieszaj się, bo znowu pół filmwebu cię wyśmieje, głąbie.
Zawsze wmawiasz innym swoje problemy? Przecież to z ciebie filmweb zawsze wali bekę.
Co masz do poprawności politycznej? To ty o niej pisałeś. Skleroza czy brak mózgu?
Jeśli FW składa się w większości z osobników twego pokroju, to byłbym zaniepokojony, że mnie szanujecie. Jak ktoś taki jak ty "robi sobie ze mnie bekę" (koszmarek językowy) to się cieszę. Co do tej poprawności - przeczytaj swoją wypowiedź. Wiem, głupia, wiem, że wstyd, ale przeczytaj uważnie, chłopcze
Oho, pan polonista zaczyna pouczać. Piękne. Tylko chyba nie ma za bardzo w czym. Ale pan polonista zgubił przecinek w zdaniu złożonym.
A pisałem, że głupia? Nie, ty tak pisałeś. Ja też uważam, że twoja jest głupia. Co nas różni arogancja. Nie masz się, czego czepić, więc wymyślasz niestworzone rzeczy. Ja natomiast udowodniłem ci głupotę i brak mózgu już kilka razy.
Choćby w momencie, kiedy pisałeś, że człowiek młody mniej widział, więc tym bardziej nie powinien się odzywać. Ty staruchu, myślisz, że jak masz 80 lat, to jesteś najmądrzejszy?
Ty nazwałeś moją wypowiedzią głupią, teraz powinny pojawić się dowody - na głupocie się skończyło. U ciebie to chyba norma.
Nie wydaje mi się, by było to dobre miejsce do tego typu przepychanek. Wykazujesz się nie tylko brakiem mądrości, ale też i smaku. Jeśli koniecznie chcesz być rozjechany, atakuj mnie w innym miejscu, synku
Znowu hasełka i hasełka. Faktycznie, nudna przepychanka.
Ja cię punktuję, ty się przepychasz. Gimbusy wydają opinie bez podparcia, więc chyba jesteś młodym człowiekiem, który niewiele widział. Jak piszę na temat, to jest konsternacja z twojej strony i właśnie dziecinna odzywka. Wmawiasz mi coś, co sam robisz, więc po co masz się dalej ośmieszać? Dobre wnioski wyciągasz nareszcie, panie polonisto.
Synku? Chcesz obniżyć moją wartość tym durnym stwierdzeniem? Tak robią idioci i imponują idiotom. Kolejny raz sam się wypunktowałeś. Moim ojcem to nawet nie mógłbyś, jakby gatunek ludzki ginął.
Synku mów do swojego syna, głąbie.
Rozjedź mnie, czekam. Na razie czekam i czekam i nic.
Robaczku, czemu sądzisz, że zwróciłeś na siebie moją uwagę? od dawna próbujesz, ale to daremne. Wyobraź sobie - jedziesz rowerem, a mrówka wystawia transparent - rozjedź mnie! Rozumiem twój masochizm, ale na rozjechanie trzeba sobie, synku, zasłużyć. Więc próbuj - ale nie tu. Tu ktoś umarł, kończę.
Masz problemy z czytaniem? W każdym poście dopowiadasz, coś czego nie pisałem. Naprawdę powinieneś udać się na leczenie. Ja twoją uwagę?
Podobno nie chce ci się ze mną przepychać, ale ciągle to robisz. Jak gimbus.
Robaczek, synek...żałosny jesteś. Siebie ośmieszasz. I taki człowiek śmie oceniać innych? Naprawdę cierpisz na niedorozwój mózgu.
Fragment o mrówce to jakaś demagogiczna desperacja i brak pomysłu. Jesteś taki cianki, a taki arogancki.
Umarł i co z tego? To twoja zasługa czy twoja duma, że się tak tą śmiercią podcierasz?
Moim zdaniem nie ma żadnego tchórzostwa w popełnieniu samobójstwa tylko ogromna odwaga. Ja jestem teraz w takiej sytuacji, że gdybym nie była takim tchórzem to bez wahania bym się zabiła. Wszystko mi się zawaliło.. całe życie. Mówią, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Może i tak, ale jeśli nie ma się wokół siebie bliskich osób i jest się samemu jak palec, to już to nie jest takie proste.
Daj działać czasowi. Wiem, że to prosto brzmi, ale bywa, że trwanie wystarcza. Wszystko się w końcu zabliźnia, uwierz mi.
Masz siebie i to Ty powinnaś być dla siebie najcenniejsza! Bliskich zawsze można pozyskać, niekoniecznie powiązanych genetycznie a coś, co się popsuło, zacząć od nowa, bo warto! Uwierz w to, a będzie to JUŻ połowa sukcesu, nie warto się zabijać!
A co myślicie o tym?
http://niezalezna.pl/70564-smierc-robina-williamsa-nie-samobojstwo?utm_source=fe edburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+niezalezna+%28niezalezna.pl%29
Mnie zawsze żenowało utożsamianie samobójstwa z tchórzostwem, zwłaszcza że robią to nawet niektórzy wykształceni przecież w tym kierunku psycholodzy czy psychiatrzy. Trzeba być bardzo zdesperowanym i odważnym, by targnąć się na swoje życie.
Nie ma co się dziwić, że wiele osób utożsamia samobójstwo z tchórzostwem. Otóż bierze się to z faktu, że popełniają samobójstwo ludzie słabi, nie mogący sobie poradzić z problemami i otaczającą ich rzeczywistością. Dla którym jedynym wyjściem z sytuacji jest poddanie się i odejście. Stąd rodzi się przekonanie o tchórzostwie i nie możności postawieniu się problemom, nawet tym jak się zdaję niemożliwym. Jednak ja tego do końca tak nie odbieram. Na pewno nie jest to tchórzostwo bo również uważam jak ty, że trzeba mieć jaja żeby targnąć się na własne życie. Jednak prawda jest taka, że ludzie ze słabą psychiką, wolą - po prostu ludzie słabi popełnią samobójstwo. Ludzie silny walczą do końca, choćby walka była z góry skazana na porażkę. Również nie potępiam w żadnym wypadku tych ludzi, ot zostali tak ukształtowani, a nie inaczej. Zostali postawieni przed takim problem, że jedynym słusznym wyjściem było dla nich odejście. Dlatego bardzo mi szkoda Robina, że wybrał takie, a nie inne wyjście. Alkohol i narkotyki były dla niego zapewne jakąś formą ucieczki. Pewnym stadium dzięki któremu mógł radzić sobie w jakiś minimalnym stopniu z depresją. A zapewne pogłębiało tylko ten stan z którego nie mógł się wyrwać. Stan z którego jedyną ucieczką w jego mniemaniu była śmierć. Smutne to bardzo, ale trzeba mówić w prost o pewnych rzeczach. Nawet jeśli prawda jest niewygodna.
Ok ale Wiliams nie zabił się z powodu depresji tylko demecji bał się skutków choroby, mozna powiedzieć hihot losu ponieważ kiedyś wysmiewal sie oblesnie z JP2 I jego choroby ..
Aktor ok, ale jako człowiek średnio ale mogę się myslic nie znałem go osobiście , pozatym o zmarłych nie wypada źle mówić, dlatego mam nadzieje że na górze mu wybaczyli wszystkie błędy życia.
Nawet więcej wypadało by powiedzieć, oceniać wolno tylko Stwórcy, my możemy jedynie mieć żal i czuć stratę. Wychowałem się na Hook i Jumanji, ale też będzie mi brakować takich kreacji jak w Między Piekłem a Niebem. Fantastycznie że poświęcił kawał swojego czasu aby dać nam tą rozrywkę ale i przemyślenia.