Niech ktoś z łaski swojej zmieni przy jego nazwisku, film z jakiego jest znany. Reedus jest przede wszystkim znany ze Świętych z Bostonu, a nie jakiś Posłańców.
Mimo wszysto znany jest ludziom przede wszystkim ze Świętych. Bo owszem Posłańców znam, ale nie są nawet w połowie tak popularni jak właśnie Święci z Bostonu. Ot i tyle.
Potwierdzam , jest znany ze Świętych i chciałabym go zobaczyć w kolejnym filmie w którym gra tak dobrą główną rolę. Ot i koniec ;D
Też bym obejrzał ;D Za dużo drugoplanowych ról na jego koncie, choć jak grywa to zwykle ludzie na niego uwagę zwracają ;P Ot takie TWD, miał być poboczną rolą, kompletnie wymyśloną, a teraz Kirkman zapowiada, że Daryl pojawi się w komiksie (a może już się pojawił - akurat nie jestem na bierząco z komiksem) i oczywiście już wiadomo, że wygląd będzie wzorowany na Normanie :P
Pozdrawiam :)
Według mnie powinien się pojawić w komiksie ktoś taki jak Daryl. Urozmaiciłoby to fabułę bo jak na razie to komiks mnie nudzi
Komiksu przeczytałem zaledwie ze trzy zeszyty, więc nie mogę się wypowiedzieć :P Ale wydaje mi się, że powinien się pojawić z samego faktu pojawienia się w serialu i było nie było osiągnięcia sukcesu, który się chyba twórcom nie wyobrażał, gdy Daryla tworzyli
Dobry aktor, ale niestety wybiera sobie ch....ujowe filmy. Święci i TWD to role jego życia.
Mam jednak nadzieje że jeszcze zagra w czymś na prawdę dobrym, bo facet się marnuje
Marnuje się tak samo jak choćby taki Paul Bettany. Obaj są dobrymi aktorami, ale niestety tak jak mówisz wybierają niewłaściwe fil, których są jedynym plusem i światełkiem w tunelu, bo zwykle przyćmiewają resztę aktorów.
Tak jak mówisz, mam nadzieję, że teraz coś się rozwinie z jego karierą i trafi na właściwe filmy. Mógłby zagrać w jakimś fantasy, albo historycznym, bo na razie to wszystkie role raczej w czasach współczesnych :P
Może nie tyle wybiera niewłaściwe filmy co po prostu nie jest na tyle znany żeby mógł sobie przebierać w propozycjach. Wydaje mi się ,że raczej gra tam gdzie go chcą a szkoda bo aktor świetny.
Po pierwszych dwóch sezonach TWD byłem zachwycony grą aktorką Reedusa. Widać było w tym zaangażowanie, własną interpretację, pasję i bawienie się charakterem. Niestety jednak w raz z sezon trzecim tak bańka perfekcyjności prysnęła. Uświadomiłem sobie, że ma on naprawdę ograniczone umiejętności wyrazu artystycznego. Zestawiając ze sobą wszystkie trzy sezony doszedłem do wniosku iż opanował on tylko i wyłącznie odgrywanie jednym emocji, które są jednymi z łatwiejszych czyli złość, arogancja, krzyki, wrzaski. Kiedy ma jakieś normalne sceny w których nie wymaga się zbyt wiele od niego, to jeszcze jakoś ujdzie. Niemniej jednak kiedy dochodzi do wyrażeni zatroskania, nostalgii, melancholii, obaw czyli takich czysto dramatycznych elementów Reedus się po prostu wykłada. Scena śmierci Merla (przepraszam za spoiler) jest najgorszą całego trzeciego sezonu. Istne przerysowanie, a sam żal trąci niezwykłą sztucznością. Do tego mina jakby mu ktoś kołek wsadził, nie mówić już gdzie. Następnie to beznamiętne "she will understand" w "The Suicide King". Podczas rozmowy z Rickiem w kwestii oddania Michonne, czy podczas gadki z Glenem odnośnie Merla grał jak pierwszy lepszy stażysta ściągnięty z ulicy. Nieprzekonywujący i sztuczny. Jednym słowem położył większość centralnych sekwencji serialu. Z tego też względu jako aktor ma ode mnie naciągane 6/10. Musi się chłopak jeszcze trochę podszkolić.