Dla mnie najlepszy aktor komediowy średniego pokolenia, może ex aequo ze swoim partnerem z jednego z filmów Robinem Williamsem. Grywa zazwyczaj ekscentryczne, "teatralne" postaci - zniewieściałego Alberta w "The Birdcage", czy groteskowego próżnego tenora w "Encore, Encore". Jego postaci są zawsze przerysowane ale przez to niezapomniane. Choć ja bym go widział w dramatycznej roli - jeśli obecnie nakręcono by film biograficzny o Enrico Caruso, powinien go zagrać Lane. Byłby też doskonałym Herculesem Poirot w filmie kinowym, mimo mojej ogromnej sympatii do Davida Sucheta.