Największe zaskoczenie tego roku w Oscarowych nominacjach, jak i nie ewenement na całą skalę historii przyznawania nagród. Polscy dziennikarze spekulowali o Kulig co było dla mnie śmieszne, gdyż oprócz Europejskich Nagród nie zdobyła ani jednej nominacji do innych nagród znaczacych (nawet do takiego Gotham). Tymczasem Akademia zrobiła pstryczka w nos Claire Foy i przyznała nominację, całkowicie niespodziewanej aktorce. Posiadanie jednej nominacji w calym sezonie nagród i do tego do Oscara, to moim skromnym zdaniem coś niebywałego. Nic tylko gratulować, bo pani miała całkiem dobrze zagraną rolę w filmie, aczkolwiek na Oscara bym nie liczył (to już w ogóle byłoby sic!) będac w zestawieniu z chociazby Weisz i Stone które dały świetne role w Faworycie.
Marina to totalne zaskoczenie, bo nie miała nawet żadnych nominacji. Piszesz o Kulig, że to śmieszne, ale ona była wymieniana przez zagranicznych krytyków jako potencjalna kandydatka. Joanna była nominowana do: London Critics Circle Film Awards,International Cinephile Society Awards,Indiewire Critics' Poll. Zdobyła EFA,Palm Springs International Film Festival, El Gouna International Film Festival. Oprócz Europejskiej Nagrody Filmowej nie są to jakieś prestiżowe wyróżnienia, ale jednak się o Niej mówiło i pisalo. O Marinie nie. Myślę, że dla Niej samej nominacja jest zaskoczeniem.
Geena Davis w 1988 roku dostała Oscara za „Przypadkowego turystę” i żadnych nominacji do innych ważnych nagród.
Prawda, ale wtedy też nie było SAG czy mnóstwa innych nagród krytyków. Obecnie takich nagród przed Oscarami jest chyba z 50 a może nawet więcej jakby pogrzebać i nominacja do Oscara bez choćby jakiegoś najmniejszego wcześniejszego zauważenia wydaje się być czymś nieprawdopodobnym. Jak tak się cofnąć to myślałem, że ostatnią taką nominacją była Maggie Gyllenhaal, ale i ją jakieś koło krytyków brało pod uwagę, tak samo z Marisą Tomei.
Ja oglądając nominację myślałem, że się przesłyszałem. Być może o to chodziło Akademia, żeby wywołać poruszenie. W ten sposób jeszcze większy rozgłos mają.
Ciekawy był przypadek z 2001 roku kiedy Oscara za najlepszą rolę drugoplanową dostała Marcia Gay Harden. Oprócz tego przyznano jej tylko jedną nagrodę. Do Globów, BAFTY, Satelity czy Nagrody Gildii Aktorów nie była nawet nominowana.
Właśnie gdy myślałem o tej nominacji, w głowie miałem przypadek Gay Harden. Jej wygrana musiała być dużym zaskoczeniem, patrząc na to, że do wielu nagród nie otrzymała nawet nominacji.
Przecież nagrody krytyków, przynajmniej te najważniejsze, z Nowego Yorku, Los Angeles i Stowarzyszenie Amerykańskich Krytyków, były w tamtych czasach od przynajmniej kilkunastu lat...
"...wtedy też nie było SAG czy mnóstwa innych nagród krytyków." No tak jakoś to zdanie brzmi. Nie wiem czy chodziło Ci ogólnie o nagrody krytyków czy tylko jakieś mniejsze regionalne nagrody, takie jak z Las Vegas, Texasu czy jakiegoś innego Detroit.
Nie cofałbym się aż tak wstecz, gdyż wiele stowarzyszeń zaczęło przyznawać nagrody gdzieś ok. od lat 90.
O ile dobrze pamiętam to Maggie Gyllenhaal za "Szalone Serce" w 2010 nie była nominowana do większości nagród tylko do Oscarów właśnie
W kontekście Oscarów zaskoczenie pełną gębą, ale z tym "ewenementem w historii nagród" to spora przesada.
To opowiedz mi o aktorkach, które w podobny sposób przeszły bez echa przez sezon nagród (to nie jest atak, po prostu nie wiem).
Dwa najjaskrawsze przykłady w tej kategorii (a może i w ogóle) to Marisa Tomei i Beatrice Straight. O pierwszej z nich, nagrodzonej za "Mój kuzyn Vinny" (1992) mówi się, że to jedyny przypadek w historii, gdy zdobycie Oscara aktorskiego nie zostało poprzedzone żadną, najmniejszą nawet kampanią reklamową. O drugiej zaś, nagrodzonej za "Sieć" (1976), zwykło się wprost mówić, że to najbardziej zaskakujący Oscar aktorski w historii, w dodatku nagrodzona rola jest rekordowa pod względem (nie)długości obecności na ekranie (acz co do tego trwają kłótnie czy aby Judi Dench w "Zakochanym Szekspirze" nie była na ekranie jeszcze krócej) oraz małej ilości kwestii (zaledwie 18 linijek), nie licząc oczywiście ról całkowicie niemych.
Przy okazji gorąco polecam "Sieć", bo to cholerne arcydzieło. Pozdrawiam
Ja bym się nie zdziwił, gdyby dostała Oscara. Złote Globy i Critics' Choice nagrodziły Reginę King, SAG Emily Blunt, której w ogóle nie nominowano do Oscara, a BAFTA zapewne nagrodzi Rachel Weisz. Kurde, to by było coś, gdyby z Oscarem skończyła właśnie De Tavira, nie nominowana wcześniej do żadnej innej nagrody :D :D :D
Oglądając transmisję z Oscarowej gali, miałem taką złośliwą refleksję, że oto wyjaśniło się, dlaczego de Tavira dostała nominację, kiedy "robiła za" tłumaczkę dla Yalitzy Aparicio. ;-) Oczywiście powyższy komentarz proszę potraktować jako żartobliwy - uważam, że rola de Taviry była dobra i dobrze zagrana. Bez szans na nagrodę (jak dla mnie rozstrzygnie się to między Stone i Weisz, chyba że z powodów pozaartystycznych przegoni je King), ale już nad nominacją bym nie kwękał.