Mam wrażenie, że wszędzie gdzie grał wielkie kreacje, sam stanowił o wartości filmu, pozostawiając całą resztę w odległym tle. Tak jakby wszystko było tylko dla niego. Nawet u Wernera Herzoga tak to wyglądało, może mniej w "Gniewie bożym", ale np. "Wozeck", mimo dobrego scenariusza, to już tylko popis Kinkiego.
Może mi coś ważnego umknęło, bo jego filmografia jest imponująca (jeśli chodzi o ilość filmów, nie o jakość) - jeśli tak, to proszę o polecenie dobrego filmu z Kinskim (nie licząc tych Herzoga, bo widziałem wszystkie).
Swoją drogą - nie sądzicie, że on powinien był zagrać u Polańskiego? Tak mi się, pośrednio przez Nastassję skojarzyło i wydaje mi się, że byłoby to idealne połączenie.
Obejrzałem film "Ślady", Kinskiego jest tam mało, ale jest to bardzo dobry film psychologiczno-surrealistyczny z niewielkimi elementami horroru.
gdyby nie WYBITNE FILMY HERZOGA, to Kinsky zostałby zapomniany, jeśli chodzi o kino. To były filmy na miarę jego talentu w dużej części genialne obrazy, widzisz go w jakiś innych słynnych produkcjach? Zamiast De Niro w TAXI DRIVER? Może w "GINGER I FRED" Felliniego? NIE! Był obdarzony, bardzoo specyficzną facjatą, która nie pasowała do produkcji mainstreamowych, na pierwszy plan. Miał ogromne szczęście, że trafił na Herzoga, dzięki temu o nim nie zapomnimy.
W filmach które zrobił Polański nie widzę dla niego miejsca, u Lyncha szybciej.
dobrze piszesz. współpraca Herzoga i Kinskiego przyniosła niesamowite efekty. w tej chwili nie znam jeszcze filmów z jego udziałem, które reżyserowali inni twórcy kina, ale wydaję mi się, że filmy Herzoga przyniosły Kinskiemu odpowiednią "popularnosc"
jakość a nie ilość.
no i z tym że bardziej pasuje do Lyncha niż do Polańskiego też sie zgadzam