Jon zawsze mi się kojarzył jakoś tak: http://gotjonsnow.com/jon-snow-fan-art/ (to na samej górze z
duchem i krukiem), a tu patrzę dwudziestoparoletni laluś, z średnimi umiejętnościami aktorskimi i
kompletnie inną buźką. Do tego w książce Jon zawsze był dla mnie ideałem: honorny, urodzony
przywódca, wojownik, mądry facecik (do tego w moim typie :D), a tu takie coś. W filmie jest inaczej
przedstawiony, cały czas nadmuchany i z cierpiertniczą facjatą. Jedynym plusem Kita to przepiękny
głos, i mimo wszystko (tu SPOLIER!) Wierzę w Jona i wiem, że nie zginie, i nawet pogodziłam się z
tym, że jak przeżyje to będę musiała patrzeć do końca na tego "płaczka", ale co mi tam, Snow i tak
zawsze będzie moim absolutnym number 1! Kit, daję ci 4/10 za dobre chęci ;), może podwyższę jak
bękart zasiądzie na Żelaznym Tronie, ale będę musiała trochę poczekać :3