Widziałem tylko jego "Różowe Flamingi" i dałem im 6. Były one niezłe i w mojej opinii udowodniły, że można robić filmy jednocześnie głupie i śmieszne w co dzięki "Movie 43" i "Ciacho" w długi czas wątpiłem. Samego reżysera za pomysłowość, charyzmę, nietypowy wąsik i urok osobisty oceniam jednak na 10.
Jak powiedział o wspomnianym wąsiku Justin Bieber: "Cool 'stash", ale kiedy Waters podał mu kredkę, ten spanikował jak ostatnia pierdoła. Polecam inne jego filmy - od Poliestru z 1981 Waters grzecznieje i skupia się już głównie na nabijaniu się z amerykańskiego mieszczaństwa i białych płotów (przynajmniej z tego, co do tej pory widziałem). Tak czy inaczej, reżyser może nie wybitny, ale z pewnością nietuzinkowy.