Jodie Comer to prawdziwe filmowe objawienie. Bardzo miło się ją ogląda, ponieważ jest aktorką bardzo atrakcyjną filmowo. I nie chodzi tu bynajmniej o jej wygląd - choć uczciwie trzeba przyznać, że los jej niczego nie poskąpił - ale o jej bardzo duże, mimo młodego wieku, umiejętności aktorskie. Pełny wachlarz swoich możliwości zaprezentowała oczywiście w "Killing Eve" jako Villanelle, ale nie mniej ustępują tej roli jej kreacje w innych serialach, chociażby w "The White Princess", "Thirteen" czy też "Doktor Foster". Jodie Comer nie jest aktorką jednej roli i jednej miny, w każdym filmie z dużym zaangażowaniem wciela się w graną przez siebie postać, w pełni oddaje jej uczucia i stany emocjonalne, nierzadko pokazuje dynamikę i ewolucję charakteru swojej bohaterki, niemal bez reszty zatraca się w roli i staje się filmową postacią. Trudno posądzić ją o sztampowe granie. Każde jej filmowe wcielenie jest inne i uwypukla cechy charakterystyczne dla przedstawianej postaci. Zapewne po "Killing Eve" liczba widzów, którzy zwrócili uwagę na Jodie Comer, znacznie się zwiększyła, ale warto pamiętać, że Oksana Astankowa nie wzięła się znikąd i obejrzeć wcześniejsze produkcje z udziałem tej aktorki. Osobiście, mam wielką nadzieję, że przed Jodie Comer światowa kariera filmowa i bardzo dużo ról pierwszoplanowych owocujących niejedną filmową statuetką. Baftę co prawda już zdobyła, ale wiele nagród wciąż jest przed nią. Z niecierpliwością oczekuję kolejnych filmów i seriali z udziałem Jodie Comer, by ponownie móc się delektować jej umiejętnościami. Jodie Comer na ekranie  wzbudza same pozytywne emocje, nawet gdy wciela się w seryjną morderczynię i psychopatkę i w tym właśnie upatruję jej niezwykłą atrakcyjność. Jodie Comer, I find you very attractive...