Ja też i to w tych samych momentach. Brakuje mi takich filmów w polskiej kinematografii. Nie ważne ile razy obejrzysz zawsze poruszają tak samo.
A ja się z trudem wstrzymuję. Tak naprawdę nie ma się co wstydzić wzruszenia, nie jesteśmy kamieniami.
Ja tak samo. Zawsze ściska mnie na wspomnienie sceny, gdy Kosiba operuje Marysię albo na końcu, gdy profesor Dobraniecki rozpoznaje w Kosibie Wilczura. Wtedy już po prostu mam mokre oczy!
A ja, po operacji, gdy Marysia odzyskuje swiadomosc a Kosiba pada na kolana i dziekuje bogu! Cóż za piękne dzieło, melodramat!
Przeczytalam i od razu sie usmiechnelam,ja tez regularnie placze:-)Piekny film i piekna postac ktora gra Pan Binczycki.Pozdrowienia dla wszystkich placzacych:-)